Teraz przenieśmy się do Włoch, gdzie
wynikami wieloletnich badań podzielił się Instytut Ramazzini, zajmujący się identyfikacją czynników rakotwórczych w otaczającym nas środowisku. Placówka usiłuje m.in. odpowiedzieć na trapiące wielu ludzi i wywołujące cząstą panikę pytania, dotyczące szkodliwości określonych typów promieniowania elektromagnetycznego. Najnowsza publikacja zasiała wątpliwości dotyczące fal radiowych używanych przez telefony komórkowe i maszty komunikacyjne. Do tej pory uważało się, iż promieniowanie o tej częstotliwości nie powinno wpływać na żywą tkankę w inny sposób niż co najwyżej podniesienie temperatury. Jednakże, włoscy uczeni zbadali 2,5 tysiąca szczurów wystawianych na działanie pola elektromagnetycznego przez całe swoje życie. Wyniki nie napawają optymizmem, gdyż zauważalnie wzrosła zachorowalność gryzoni na nerwiaka osłonkowego (guzy
Schwanna). Rzecz jasna, sceptycy klasycznie zaatakowali eksperyment, zarzucając, iż wyniki odnoszące się do szczurów nie muszą mieć żadnego przełożenia na organizm ludzki. Przynajmniej na razie musimy więc sami zadecydować, czy długie pogaduchy z komórką przy skroni, są bezpiecznym pomysłem.Kolejny raz. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba – wielka nadzieja astronomii oraz następca liczącego już 28 lat Hubble’a – nie trafi na orbitę przed majem 2020 roku. Abyś odczuł to samo zawiedzenie, które towarzyszy wszystkim miłośnikom badań kosmosu, spójrzmy na daty. JWST pojawił się w planach NASA w 1996 roku, zaś jego oddanie do użytku miało nastąpić w okolicach 2011 roku. Obsuwa za obsuwą i jeśli nie czekają nas kolejne niespodzianki, największe pozaziemskie obserwatorium świata, opuści Ziemię na pokładzie rakiety Ariane 5 z dziewięcioletnim opóźnieniem. Na szczęście jest spora szansa, że tym razem termin zostanie dotrzymany. Wszystkie ważniejsze podzespoły, na czele z 6,5‑metrowym pozłacanym zwierciadłem, czekają już tylko na ostatnie szlify i skrupulatne testy (inżynierowie prawdopodobnie chcą uniknąć jakiejś wstydliwej usterki, jaka towarzyszyła misji Teleskopu Hubble’a). Jeśli Webb okaże się równie wartościowy i długowieczny co poprzednik, to pewnie będziemy mieli pociechę co najmniej do 2050 roku.
[ecko_fullpage_image]
[/ecko_fullpage_image]
Chińskie elektrownie słoneczne dostarczają już 104 gigawaty energii
Mówi się o tym, że Chiny kopcą na potęgę, zanieczyszczając atmosferę na niespotykaną skalę. To prawda, bo azjatycki moloch wciąż emituje więcej CO2 niż USA i Rosja razem wzięte. Nie można natomiast powiedzieć, że nie podejmuje kroków aby temu stanowi rzeczy zaradzić. Państwo Środka już jakiś czas temu osiągnęło status hegemona w sferze energetyki słonecznej, a ostatnie doniesienia tylko utwierdziły jego pozycję. W ciągu tylko ostatnich dwóch miesięcy, nowe siłownie korzystające ze światła naszej gwiazdy, zwiększyły swą moc o 24 gigawaty. Czy to dużo? Dla porównania: potężna elektrownia węglowa w Bełchatowie, zapewnia nam niecałe 5,5 gigawata energii. Cała chińska energetyka słoneczna, w tym momencie dostarcza 104 gigawatów energii – aż dwukrotnie więcej niż amerykańska. Zgodnie z zapowiedziami, od przyszłej dekady Pekin będzie też stopniowo zmniejszał udział elektrowni węglowych.
[ecko_fullpage_image]
[/ecko_fullpage_image]
Sól mogłaby chłodzić planetę, ale…
Co ma zwykła kuchenna sól do globalnego ocieplenia? Jak uważa Robert Nelson z Planetary Science Institute, chlorek sodu mógłby zostać zastosowany przez klimatycznych geoinżynierów w celu sztucznego powstrzymania zmian klimatu. Dyskusje na temat użycia różnych środków mogących wymusić obniżenie temperatury trwają nie od wczoraj, co chyba nie powinno nikogo dziwić. Niestety większość rozpatrywanych substancji przyniosłaby również efekty uboczne, wpływając na żywe organizmy, w tym nas samych. W ten sposób odrzucono m.in. możliwość sięgnięcia po związki glinu lub pył diamentowy. Nelson zauważył jednak, że odpowiednio zmielona i rozprowadzona w stratosferze sól mogłaby odbijać część promieni słonecznych, jednocześnie nie blokując energii wypromieniowywanej przez Ziemię, a przy tym pozostawać niegroźna dla ludzi. Nie ma jednak rozwiązań idealnych. Zdaniem innego uczonego, Matthew Watsona z Uniwersytetu w Bristol, chlor obecny w soli byłby groźny dla ozonu – a chyba nikt nie chce powtórnej walki z dziurą ozonową.
[ecko_fullpage_image]
[/ecko_fullpage_image]
Mamy nowy narząd: śródmiąższe
Tego typu odkrycia w XXI wieku zawsze wzbudzają zaskoczenie. Zgodnie z treścią
pracy ekipy Petrosa Beniasa opublikowanej w najnowszym
Scientific Reports, do 79 narządów ludzkiego ciała (nie ja to liczyłem), dołączył kolejny. Żeby było ciekawiej
interstitium, czyli śródmiąższe, posiada naprawdę ogromne rozmiary i odgrywa niebagatelną rolę. Chodzi o wypełnione płynem tkanki wyścielające przestrzeń pod powierzchnią naskórka, a także błon układu pokarmowego i krwionośnego – krótko mówiąc, znajdujące się w niemal całym ciele. Rzecz jasna, samo istnienie tak rozległej struktury nie pozostawało tajemnicą, ale dopiero teraz pojawiła się koncepcja aby uznać ją za pełnoprawny organ. W końcu w czym śródmiąższe jest grosze od chociażby skóry, uważanej dotąd za największy narząd ludzkiego ciała? Potraktowanie go jako pewnej jednostki pomoże w zrozumieniu jego właściwości i biologicznego znaczenia. Już teraz uważa się, iż wszechobecne śródmiąższe stanowi kolejne źródło limfy i prawdopodobnie jest główną drogą dla przerzutów niektórych zmian nowotworowych.
[ecko_fullpage_image]
[/ecko_fullpage_image]
Żegnamy profesora Stephena Hawkinga
Na koniec ponura informacja, która błyskawicznie obiegła glob rankiem 14 marca, w dzień liczby Pi. W Cambridge w wieku 76 lat zmarł jeden z gigantów fizyki teoretycznej ostatniego półwiecza: Stephen Hawking. Uczony, który raz za razem podejmował błyskotliwe próby włączania reguł mechaniki kwantowej do zagadnień z zakresu kosmologii i astrofizyki. To właśnie on wyszedł z pomysłem rozwiązującym kluczowy
problem paradoksu informacyjnego czarnych dziur, znany pod nazwą promieniowania Hawkinga. Nieco później, wraz z Jamesem Hartlem zaproponował model opisujący stan dziewiczego wszechświata, w którym czas i przestrzeń pozostawałyby od siebie nierozróżnialne. To wprost niesamowita koncepcja poniekąd odpowiadająca na niezliczone wątpliwości związane z narodzinami czasu, choć mało spopularyzowana (co bez wątpienia naprawię w najbliższych tygodniach!). Z kolei dla osób niezwiązanych z nauką, profesor Hawking pozostanie niezłomną osobą realizującą najwyższe cele, mimo niszczącej go przez większość życia choroby.
Na kolejną odsłonę przeglądu naukowych wieści, zapraszam na początku maja.
Komentarze