Wczoraj prima aprilis, a dziś całkiem na poważnie (no, może z drobnym wyjątkiem) przegląd marcowych wiadomości ze świata nauki. Ostatni miesiąc przyniósł nam m.in. pierwszą galaktykę pozbawioną ciemnej materii, odkrycie nowego narządu w ludzkim ciele, kolejne przełożenie misji Kosmicznego Teleskopu Webba oraz, niestety, śmierć Stephena Hawkinga.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]Istnieją galaktyki wolne od ciemnej materii
Około 65 milionów lat świetlnych od Drogi Mlecznej, znajduje się galaktyka NGC 1052-DF2. Całkiem spora pod względem obszaru, ale jednocześnie rozproszona, o stosunkowo niewielkiej liczbie gwiazd. Ale nie to ją wyróżnia spośród tysięcy galaktyk jakie znamy i z setek, jakie przebadał sławny Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Środowiskiem astrofizyków wstrząsnął fakt, iż NGC 1052-DF2 zdaje się nie posiadać ciemnej materii. Jak pewnie wiesz, ciemna materia to hipotetyczna substancja, złożona z nieznanych jeszcze cząstek oddziałujących grawitacyjnie, ale w żaden sposób nie reagujących elektromagnetycznie – a zatem niewidzialnych. Wkradła się do nauki jako potencjalne wyjaśnienie problemu rotacji galaktyk i innych kłopotów związanych z ewolucją i funkcjonowaniem kosmicznych struktur makroskopowych. Budowa i rozrzedzenie NGC 1052-DF2 sugeruje natomiast zupełny brak ciemnej materii bądź jej marginalne stężenie. To w żaden sposób nie przeczy samej koncepcji, ale pozwala na zadanie wielu nowych pytań. Przede wszystkim, jakie zdarzenie spowodowało ucieczkę masywnych, niewidzialnych cząstek z galaktyki? A może powstała ona już bez udziału ciemnej materii? Jeśli tak, to co zadecydowało o jej wyjątkowości? Zapewne odpowiedzi spłynął na nas wraz z identyfikacją kolejnych obiektów o podobnej charakterystyce.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
YouTube ma plan na ograniczanie pseudonauki
Kiedyś rozważałem kwestię, czy należy dopuszczać do równoprawnej dyskusji pseudonauki z nauką. Odnosiłem to pytanie jednak do specyficznej formy, jaką jest debata akademicka, odbywana w murach uczelni. A czy można kneblować foliarzy, proepidemików i młodoziemców w przestrzeni publicznej? Pewnie nie byłby to najzdrowszy pomysł, ale można znaleźć inne sposoby na obniżenie poziomu szamba, w którym toniemy – tak żebyśmy w nim tylko brodzili.
Głos w tej sprawie zabrała Susan Wojcicki, prezes YouTube. Według niej należy wziąć pod uwagę możliwość nie tyle cenzurowania, co opatrzenia „kontrowersyjnych” filmów odnośnikami do odpowiednich artykułów z Wikipedii. Tak, wiem, zaraz ktoś powie, że przecież ciocia Wiki zawiera sporo błędów. Nawet jeśli, to jednak żaden z tamtejszych artykułów nie sprzedaje nam bajek o leczniczej lewoskrętnej witaminie c, czy o sfingowanym lądowaniu na Księżycu. Martwić może raczej rzeczywista skuteczność takich zabiegów. Wszakże piewcy teorii spiskowych najczęściej otwarcie chwalą się pozostawaniem w opozycji do nauki, więc link do wyjaśnienia niewiele w tej materii zmieni. Ale warto próbować.
Głos w tej sprawie zabrała Susan Wojcicki, prezes YouTube. Według niej należy wziąć pod uwagę możliwość nie tyle cenzurowania, co opatrzenia „kontrowersyjnych” filmów odnośnikami do odpowiednich artykułów z Wikipedii. Tak, wiem, zaraz ktoś powie, że przecież ciocia Wiki zawiera sporo błędów. Nawet jeśli, to jednak żaden z tamtejszych artykułów nie sprzedaje nam bajek o leczniczej lewoskrętnej witaminie c, czy o sfingowanym lądowaniu na Księżycu. Martwić może raczej rzeczywista skuteczność takich zabiegów. Wszakże piewcy teorii spiskowych najczęściej otwarcie chwalą się pozostawaniem w opozycji do nauki, więc link do wyjaśnienia niewiele w tej materii zmieni. Ale warto próbować.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Peter Dunsby omyłkowo dokonał ponownego odkrycia Marsa
Zdarza się najlepszym. Peter Dunsby, wykładowca kosmologii na Uniwersytecie w Kapsztadzie, 20 marca poinformował świat o odkryciu nowego obiektu za pomocą teleskopu 80 mm. Krótka informacja ukazała się na stronie The Astronomers Telegram, służącej astronomom do łatwej komunikacji i publikacji co ciekawszych obserwacji. Niestety profesor strzelił gafę. Uchwycone przez niego ciało niebieskie okazało się być Marsem, o czym badacz zorientował się samodzielnie po niecałej godzinie. Nie bądźmy jednak zbyt krytyczni – błędne zidentyfikowanie obiektu czasem się zdarza (choć rzadko dotyczy to pobliskiej planety). Internet oczywiście nie przeoczył tego „sukcesu”, przyznając uczonemu dyplom oficjalnego odkrywcy Czerwonego Globu. Dunsby również wykazał się dystansem publikując na twitterze cenną radę:
[ecko_quote source=”Peter Dunsby”]Lekcja na dziś: sprawdzaj, sprawdzaj, sprawdź po raz trzeci, a następnie sprawdź raz jeszcze.[/ecko_quote]
[ecko_quote source=”Peter Dunsby”]Lekcja na dziś: sprawdzaj, sprawdzaj, sprawdź po raz trzeci, a następnie sprawdź raz jeszcze.[/ecko_quote]
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Infrastruktura komórkowa sprzyja nowotworom, przynajmniej u szczurów
Teraz przenieśmy się do Włoch, gdzie wynikami wieloletnich badań podzielił się Instytut Ramazzini, zajmujący się identyfikacją czynników rakotwórczych w otaczającym nas środowisku. Placówka usiłuje m.in. odpowiedzieć na trapiące wielu ludzi i wywołujące cząstą panikę pytania, dotyczące szkodliwości określonych typów promieniowania elektromagnetycznego. Najnowsza publikacja zasiała wątpliwości dotyczące fal radiowych używanych przez telefony komórkowe i maszty komunikacyjne. Do tej pory uważało się, iż promieniowanie o tej częstotliwości nie powinno wpływać na żywą tkankę w inny sposób niż co najwyżej podniesienie temperatury. Jednakże, włoscy uczeni zbadali 2,5 tysiąca szczurów wystawianych na działanie pola elektromagnetycznego przez całe swoje życie. Wyniki nie napawają optymizmem, gdyż zauważalnie wzrosła zachorowalność gryzoni na nerwiaka osłonkowego (guzy Schwanna). Rzecz jasna, sceptycy klasycznie zaatakowali eksperyment, zarzucając, iż wyniki odnoszące się do szczurów nie muszą mieć żadnego przełożenia na organizm ludzki. Przynajmniej na razie musimy więc sami zadecydować, czy długie pogaduchy z komórką przy skroni, są bezpiecznym pomysłem.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Start misji Teleskopu Webba znowu przełożony
Kolejny raz. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba – wielka nadzieja astronomii oraz następca liczącego już 28 lat Hubble’a – nie trafi na orbitę przed majem 2020 roku. Abyś odczuł to samo zawiedzenie, które towarzyszy wszystkim miłośnikom badań kosmosu, spójrzmy na daty. JWST pojawił się w planach NASA w 1996 roku, zaś jego oddanie do użytku miało nastąpić w okolicach 2011 roku. Obsuwa za obsuwą i jeśli nie czekają nas kolejne niespodzianki, największe pozaziemskie obserwatorium świata, opuści Ziemię na pokładzie rakiety Ariane 5 z dziewięcioletnim opóźnieniem. Na szczęście jest spora szansa, że tym razem termin zostanie dotrzymany. Wszystkie ważniejsze podzespoły, na czele z 6,5-metrowym pozłacanym zwierciadłem, czekają już tylko na ostatnie szlify i skrupulatne testy (inżynierowie prawdopodobnie chcą uniknąć jakiejś wstydliwej usterki, jaka towarzyszyła misji Teleskopu Hubble’a). Jeśli Webb okaże się równie wartościowy i długowieczny co poprzednik, to pewnie będziemy mieli pociechę co najmniej do 2050 roku.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Chińskie elektrownie słoneczne dostarczają już 104 gigawaty energii
Mówi się o tym, że Chiny kopcą na potęgę, zanieczyszczając atmosferę na niespotykaną skalę. To prawda, bo azjatycki moloch wciąż emituje więcej CO2 niż USA i Rosja razem wzięte. Nie można natomiast powiedzieć, że nie podejmuje kroków aby temu stanowi rzeczy zaradzić. Państwo Środka już jakiś czas temu osiągnęło status hegemona w sferze energetyki słonecznej, a ostatnie doniesienia tylko utwierdziły jego pozycję. W ciągu tylko ostatnich dwóch miesięcy, nowe siłownie korzystające ze światła naszej gwiazdy, zwiększyły swą moc o 24 gigawaty. Czy to dużo? Dla porównania: potężna elektrownia węglowa w Bełchatowie, zapewnia nam niecałe 5,5 gigawata energii. Cała chińska energetyka słoneczna, w tym momencie dostarcza 104 gigawatów energii – aż dwukrotnie więcej niż amerykańska. Zgodnie z zapowiedziami, od przyszłej dekady Pekin będzie też stopniowo zmniejszał udział elektrowni węglowych.
[ecko_fullpage_image] [/ecko_fullpage_image]
Sól mogłaby chłodzić planetę, ale…
Co ma zwykła kuchenna sól do globalnego ocieplenia? Jak uważa Robert Nelson z Planetary Science Institute, chlorek sodu mógłby zostać zastosowany przez klimatycznych geoinżynierów w celu sztucznego powstrzymania zmian klimatu. Dyskusje na temat użycia różnych środków mogących wymusić obniżenie temperatury trwają nie od wczoraj, co chyba nie powinno nikogo dziwić. Niestety większość rozpatrywanych substancji przyniosłaby również efekty uboczne, wpływając na żywe organizmy, w tym nas samych. W ten sposób odrzucono m.in. możliwość sięgnięcia po związki glinu lub pył diamentowy. Nelson zauważył jednak, że odpowiednio zmielona i rozprowadzona w stratosferze sól mogłaby odbijać część promieni słonecznych, jednocześnie nie blokując energii wypromieniowywanej przez Ziemię, a przy tym pozostawać niegroźna dla ludzi. Nie ma jednak rozwiązań idealnych. Zdaniem innego uczonego, Matthew Watsona z Uniwersytetu w Bristol, chlor obecny w soli byłby groźny dla ozonu – a chyba nikt nie chce powtórnej walki z dziurą ozonową.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Mamy nowy narząd: śródmiąższe
Tego typu odkrycia w XXI wieku zawsze wzbudzają zaskoczenie. Zgodnie z treścią pracy ekipy Petrosa Beniasa opublikowanej w najnowszym Scientific Reports, do 79 narządów ludzkiego ciała (nie ja to liczyłem), dołączył kolejny. Żeby było ciekawiej interstitium, czyli śródmiąższe, posiada naprawdę ogromne rozmiary i odgrywa niebagatelną rolę. Chodzi o wypełnione płynem tkanki wyścielające przestrzeń pod powierzchnią naskórka, a także błon układu pokarmowego i krwionośnego – krótko mówiąc, znajdujące się w niemal całym ciele. Rzecz jasna, samo istnienie tak rozległej struktury nie pozostawało tajemnicą, ale dopiero teraz pojawiła się koncepcja aby uznać ją za pełnoprawny organ. W końcu w czym śródmiąższe jest grosze od chociażby skóry, uważanej dotąd za największy narząd ludzkiego ciała? Potraktowanie go jako pewnej jednostki pomoże w zrozumieniu jego właściwości i biologicznego znaczenia. Już teraz uważa się, iż wszechobecne śródmiąższe stanowi kolejne źródło limfy i prawdopodobnie jest główną drogą dla przerzutów niektórych zmian nowotworowych.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Żegnamy profesora Stephena Hawkinga
Na koniec ponura informacja, która błyskawicznie obiegła glob rankiem 14 marca, w dzień liczby Pi. W Cambridge w wieku 76 lat zmarł jeden z gigantów fizyki teoretycznej ostatniego półwiecza: Stephen Hawking. Uczony, który raz za razem podejmował błyskotliwe próby włączania reguł mechaniki kwantowej do zagadnień z zakresu kosmologii i astrofizyki. To właśnie on wyszedł z pomysłem rozwiązującym kluczowy problem paradoksu informacyjnego czarnych dziur, znany pod nazwą promieniowania Hawkinga. Nieco później, wraz z Jamesem Hartlem zaproponował model opisujący stan dziewiczego wszechświata, w którym czas i przestrzeń pozostawałyby od siebie nierozróżnialne. To wprost niesamowita koncepcja poniekąd odpowiadająca na niezliczone wątpliwości związane z narodzinami czasu, choć mało spopularyzowana (co bez wątpienia naprawię w najbliższych tygodniach!). Z kolei dla osób niezwiązanych z nauką, profesor Hawking pozostanie niezłomną osobą realizującą najwyższe cele, mimo niszczącej go przez większość życia choroby.
Na kolejną odsłonę przeglądu naukowych wieści, zapraszam na początku maja.
Na kolejną odsłonę przeglądu naukowych wieści, zapraszam na początku maja.