Niektórzy zakładają, że świadomość jest jak włącznik światła: albo zwierzę ma jaźń, albo nie. Ale Dennett uważa, że te rzeczy są jak ewolucja, zasadniczo stopniowalna, bez twardych granic. Oczywistą odpowiedzią na pytanie, czy zwierzęta mają świadomość, jest to, że “w pewnym sensie” ją mają. Uwielbia określenie “w pewnym sensie”. Często mawia: Wyobraź sobie mózg jako zbiór podsystemów, które “w pewnym sensie” wiedzą, myślą, decydują i czują. Warstwy te stopniowo tworzą rzeczywistość. (…) Oznacza to po prostu, że zwierzęta “w pewnym sensie” mają świadomość mierzoną ludzkimi standardami.
Joshua Rothman, Daniel Dennett’s Science of the Soul
W wieku 82 lat zmarł jeden z gigantów współczesnej filozofii i racjonalizmu Daniel Dennett. Amerykanin był intelektualistą w najlepszym rozumieniu tego słowa, umiejętnie łącząc nieposkromioną ciekawość z twardym sceptycyzmem i szerokimi horyzontami. Szczególnie pasjonowało go działanie oraz ewolucja ludzkiego umysłu. Jak sam twierdził, pozostawał “jednym z niewielu filozofów, którzy wstali z wygodnego fotela, aby przestudiować neurologię, sztuczną inteligencję, informatykę i psychologię”.
Dennett należał do niezwykle płodnych myślicieli, pozostawiając po sobie ogrom idei dotyczących umysłu, świadomości, wolnej woli, memetyki oraz religii. Zaowocowało to równie pokaźną listą napisanych książek, spośród których wiele zyskało status bestsellera. Wypada tu przytoczyć takie tytuły, jak Od bakterii do Bacha. O ewolucji umysłów, Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne czy Dźwignie wyobraźni i inne narzędzia do myślenia. W ubiegłym roku wydał również (chyba jeszcze nieprzetłumaczoną na polski) swoją autobiografię pt. I’ve Been Thinking.
Wielu zwolenników, ale i wrogów przysporzyły mu jego bezkompromisowe poglądy na religię. Był jedną z ikon ruchu tzw. nowego ateizmu. Wspólnie z pozostałymi “czterema jeźdźcami apokalipsy” – Christopherem Hitchensem, Samem Harrisem i Richardem Dawkinsem – otwarcie argumentował, że Bóg nie istnieje, że wiara to wynik błędów poznawczych, a inteligentny projekt, podobnie do innych form kreacjonizmu, jest pseudonaukową bzdurą.
Nie uznawał tabu, nie praktykował intelektualnej skromności, nie chodził na skróty. Pozostanie nieśmiertelną inspiracją dla tysięcy naukowców, sceptyków i racjonalistów.