Liczby i ciekawostki
12, tyle moich wypocin, jeśli niczego nie przeoczyłem, odnalazło w mijającym roku drogę na stronę główną serwisu Wykop.pl. Z tego aż osiem w ostatnich tygodniach. Co warte odnotowania jeden artykuł (wiadomo który) uzyskał status hitu „z płomieniem” z aż 1323 wykopami! Choć z samego tekstu szczególnie dumny nie jestem (płytkie to to było niczym Morze Azowskie), to jednak lawina nowych lajków i wyświetleń dała mi sporo satysfakcji.Ach, bo zapomnę! Wykopowe Mireczki zaproponowały mi utworzenie własnego tagu #kwantowo. Tym samym zapraszam wszystkich zarejestrowanych na tym portalu do jego obserwacji oraz odpowiedniego tagowania linkowanych wpisów.
74, tyle wpisów ukazało się na Kwantowo w tym roku; czyli niemal tyle samo co ostatnim razem. Warto również zaznaczyć, że liczba wszystkich tekstów na blogu przebiła niedawno granicędwustu!
105, tyle lajków dostał najpopularniejszy obrazek wrzucony na fanpejdż w tym roku. Brałem jednak pod uwagę jedynie prace autorskie, bez tych linkowanych z innych stron.
140, tyle komentarzy otrzymał wpis 7 faktów, które boimy się zaakceptować. Niestety do chwili obecnej żaden tekst nie dobił nawet do połowy tej liczby. =(
337, tyle osób polubiło tekst z okazji 80. rocznicy urodzin Carla Sagana. Jest to jednak lekkie oszustwo, gdyż po zmianie szablonu liczniki się wyzerowały i nie jestem w stanie sprawdzić ile lajków otrzymało 7 faktów, które boimy się zaakceptować; a tekst niemal na pewno zgarnął ponad tysiąc łapek w górę.
2 735, gdy piszę te słowa tylu fanów na facebooku posiada Kwantowo.pl. Podczas poprzedniego podsumowania fanpejdż lubiło zaledwie 684 osób. Nieźle.
2 934, tyle rzuciliście komentarzy. Wychodzi niecałe 15 na każdy wpis. Niestety średnia jest mocno zawyżona przez kilka burzliwych dyskusji, na czele z tymi jakie ukazały się pod tym wpisem. Chciałbym widzieć taką aktywność za każdym razem, niestety czasami nawet hejterów trudno zmobilizować do napisania kilku zdań. Ale mówiąc szczerze, mniej przejmuję się tą statystyką niż kiedyś – zwłaszcza od kiedy brakuje mi czasu aby udzielić wszystkim wyczerpujących odpowiedzi. Za to przepraszam.
4,8 tysiąca, czyli liczba subskrybentów kanału Kwantowe Pigułki. Jak wyżej: byłoby więcej, gdybym regularnie publikował. Mea culpa.
9 tysięcy, tyle wyświetleń zaliczył najpopularniejszy film. Niewiele, ale przez cały rok wrzuciłem na YouTube zaledwie trzy materiały, więc nie spodziewałem się niczego więcej. I tak byłem zdziwiony pozytywnymi komentarzami pod eksperymentem z użyciem Universe Sandbox 2. Niewątpliwie go powtórzę.
1 milion 163 tysiące, czyli ilość odsłon bloga do tego momentu. Wynik wbrew pozorom jest sporo lepszy niż w roku ubiegłym, lecz statystyki są dokładniejsze i bardziej restrykcyjne niż te, z których korzystałem działając na Bloggerze.
Uroczy komentarz. Miałem trzech kandydatów, w tym jednego z ostatnich dni (który komentując tekst w ogóle niezwiązany z religią orzekł, że jestem 16-letnim ateistą), ale ostatecznie wybrałem perełkę z Wykopu.
Niestety z dziennikarstwem mam niewiele wspólnego, poza epizodem w gazetce szkolnej gdy byłem w liceum. Onet jak dotąd oferty mi nie złożył (mają w ogóle dział dot. nauki?). Samodzielny natomiast jestem nawet bardziej niżbym sobie życzył, bo znajomi proszeni choćby o sprawdzenie tekstów pod kątem poprawności językowej, uciekają na sam mój widok. Tylko z kasą był blisko. Tj. miał rację co do ambicji, niestety w praktyce komentowana publikacja wzbogaciła mój majątek o przysłowiowe „czypieńdziesiąt” z Adsense. Jeszcze ze sto takich fuch i może zwróci mi się za serwer oraz domenę.
Swoją drogą, imbecylizm ludzi już przestał mnie dziwić. Ale skąd tyle agresji?
Najbardziej niedoceniony wpis, czyli Małe kosmologiczne FAQ. Wszędzie w sieci potykam się o pytania internautów dot. kształtu, granic, wieku i rozmiarów wszechświata; odnosiłem więc wrażenie, że tekst systematyzujący wiedzę w tym zakresie będzie strzałem w dziesiątkę. Niestety nie uzyskał większej popularności, a z wyjaśnionymi w nim wątpliwościami wciąż spotykam się co najmniej kilka razy w miesiącu.
Typowy Kwantowicz to nadal facet (stąd ikona tekstu) z Warszawy lub Krakowa w wieku 18-24 lat. Niewiele mniej znajduje się w przedziale 25-34 lat. Według facebookowych statystyk, płeć piękna stanowi 28% spośród ogółu czytelników. Gdzie się kryjecie drogie panie?
Postanowienia i lamenty
Kiedy w ubiegłym roku narzuciłem sobie cel podwojenia popularności bloga, kilku czytelników wyraziło obawę, że się przeliczę i zniechęcę. Tymczasem z niecałych 700 fanów udało się wyczarować ponad 2700. I liczba ta konsekwentnie rośnie. Wypadałoby postawić przed sobą równie ambitny cel na następne 12 miesięcy. Sęk w tym, że kolejne zwielokrotnienie może być znacznie trudniejsze, a postanowienie powinno być realne. Tym samym dolną granicę ustanawiam na poziomie 4 tysięcy lajków. Jeżeli nie poszerzę audytorium o „marne” 1300 stałych czytelników to 1 stycznia 2016 wywieszę tabliczkę z wielkim napisem ZAMKNIĘTE.Tak, mam tendencję do radykalnych posunięć. Ale to nie koniec. Niewykluczone, że nawet przy planowym rozwoju bloga zostanie on ostatecznie w przyszłości zamknięty lub ograniczony. Przyjąłem już do wiadomości myśl, iż Kwantowo to jedynie hobby i nie tylko nie generuje dochodów, ale wręcz wymaga zaangażowania środków i ogromnej ilości wolnego czasu. W żadnym wypadku nie żałuję ani sekundy poświęconej na dzielenie się wiedzą; jednakże im człowiek starszy, im więcej ma obowiązków, tym bardziej kurczy się jego doba. Dobrze byłoby mieć jakąś wymówkę przed samym sobą, coś co usprawiedliwiłoby poświęcanie energii na pisanie tekstów i sieciowe dyskusje. Jestem niewymownie wdzięczny za każdy lajk, każde udostępnienie i podwójnie za każdy komentarz – ale czy dociągnę tylko na tym paliwie do następnego roku? Mam taką nadzieję, ale przyrzec nie mogę.
Na razie jednak mam zamiar działać aktywnie jak zwykle. Moim celem numer jeden będzie więc dalsza popularyzacja nauki ze szczególnym uwzględnieniem blogosfery. O szczegółach wspomnę pewnie innym razem; napiszę tylko, że wraz z Mateuszem a.k.a. Węglowym Szowinistą i kilkoma innymi blogerami mamy zamiar wreszcie zawalczyć o miejsce należne nauce w polskiej blogosferze. Będzie to arcytrudne zadanie zważywszy na to, iż rodzimy internet, na wzór XVI-wiecznej szlachty, stanowi stan zamknięty. Niemniej mamy nadzieję, że między testami golarek, zdjęciami nowych sukienek i listami top 4356 rzeczy, które wszyscy nienawidzą, szersza publika w końcu zwróci na nas swe łaskawe oko.
Tego też możecie mi, jak i całej naukowo-blogowej społeczności, życzyć w nadchodzącym roku.