Max Tegmark o wojnie

Wizjoner, naiwniak czy cynik? Max Tegmark i jego troska o pokój

Popularny fizyk Max Tegmark przeanalizował obecną sytuację na świecie i wyszło mu, że mamy jakieś 15% szans na wybuch globalnej wojny jądrowej. Sporo. Dlatego powinniśmy wszyscy podać sobie rączki na zgodę.

Czarodziej powinien mieć więcej rozumu.

Drzewiec

Co łączy technooligarchę Elona Muska, papieża Franciszka, gitarzystę Rogera Watersa i profesora MIT Maxa Tegmarka? Odpowiedzią jest ego wielkości Jowisza wyjątkowa troska o globalny pokój i głęboka zaduma nad przyszłością ludzkości. Wszyscy wymienieni panowie pozostają mocno zaangażowani w konflikt za naszą wschodnią granicą i doszli do zgodnego wniosku, że jeśli nie chcemy wywołać trzeciej wojny światowej, niezwłocznie musimy przystąpić do deeskalacji. A jak deeskalować, kiedy duży napada małego, zabiera mu kieszonkowe i ignoruje uwagi nauczyciela? Najprościej: nie obchodzi mnie kto zaczął i dlaczego Jasiu leży w kałuży krwi, po prostu przestańcie i natychmiast się przeproście!

Jednak o ile tweety Muska, kazania Bergoglio i żale Watersa[1] niespecjalnie mnie nie ruszały, o tyle “dobre rady” Tegmarka już tak. Głównie dlatego, że chodzi o wypowiedzi naukowca. Nie jakiegoś pionka, lecz znanego w środowisku wykładowcy MIT, autora bestsellerowych książek[2] oraz twórcy szeregu ciekawych inicjatyw, na czele z działającym od 2014 roku Future of Life Institute. Zasłużonego fizyka, matematyka, kosmologa oraz futurologa, który od lat zasypuje periodyki nowatorskimi modelami ewolucji wszechświata oraz prognozami dotyczącymi rozwoju sztucznej inteligencji. I chociaż Tegmark nigdy nie unikał ekscentrycznych opinii, głoszonych raczej pod publiczkę niż na użytek sensownej debaty – chyba nigdy nie ściągnął na swoją głowę takiej masy kpin, pogardy i gniewu, jak w ostatnich kilku miesiącach.

Wszystko dlatego, że naukowiec dorzucił do bogatego zbioru swoich zainteresowań geopolitykę, traktując nowe hobby naprawdę poważnie. Śledząc jego aktywność w kanałach społecznościowych, można by wręcz dojść do wniosku, że napięcia między państwami stały się prawdziwą obsesją Tegmarka, ponieważ od wiosny chyba nie było tygodnia, w którym nie postraszyłby on swoich obserwatorów widmem zbliżającej się nuklearnej apokalipsy.

Wisienką na torcie był opublikowany 8 października w serwisie lesswrong.com model Dawida i Goliata, na podstawie którego Tegmark oszacował prawdopodobieństwo wybuchu globalnego konfliktu nuklearnego. W największym uogólnieniu fizyk wziął na warsztat kilka znanych konfliktów i doszedł do wniosku, że mamy mniej więcej 1/6 szansy na to, że drażniona Rosja wyciągnie atomowego asa z rękawa, a scenariusz Fallouta stanie się rzeczywistością. Nie będę ukrywał, że podobnie do większości komentujących jestem skonfundowany tą prognozą. Nie żebym nie doceniał desperacji starego kagiebisty, ale chyba nikt poza Tegmarkiem nie wie dlaczego oparł on swoje równanie na takich, a nie innych wartościach. Na dodatek, co przytomnie wytknął mu Sam Harris[3], fizyk spłycił rzeczywistość do dwóch opcji, nie zawracając sobie głowy dalszymi konsekwencjami każdej z nich. Bo czy pozorne uniknięcie zagłady dzisiaj, w praktyce nie okaże się jedynie odsunięciem problemu na pojutrze? Co jeśli zadowolimy nuklearnego szantażystę, ale w ten sposób go wzmocnimy i rozochocimy na tyle, że w przyszłości zażąda jeszcze więcej? Takich detali Amerykanin w ogóle do siebie nie dopuszcza.

Ale już mniejsza o dokładność tej prognozy. W końcu, bez względu na to, czy mówimy o 5%, 10% czy 15% szans na wojnę jądrową – takie ryzyko zawsze będzie nieakceptowalne i warto o tym mówić. Zresztą, ostrzeganie ludzkości przed możliwością samounicestwienia ma wśród intelektualistów długą tradycję. Podobne apele rozbrojeniowe przedstawiali w epoce zimnej wojny m.in. Mike Pentz, Linus Pauling, Harold C. Urey, Leó Szilárd, Hans Bethe, Andriej Sacharow, Arthur C. Clarke, czy sam Albert Einstein[4].

Wydawałoby się, że Max Tegmark robi coś równie chwalebnego. Jednak wypowiedzi publiczne mają to do siebie, że ich ton, kontekst oraz okoliczności wygłoszenia, są równie ważne co treść. Przykładowo, teza o szkodliwości gazów cieplarnianych i potrzebie wdrożenia ekologicznych źródeł energii, będzie miała zupełnie inny ciężar dla dobrze uposażonego Europejczyka, niż dla mieszkańca somalijskiej wioski, który marzy o stałym dostępie do prądu lub bieżącej wody.

Tegmark, wzorem masy aktywistów i polityków zdaje się tego kompletnie nie pojmować. Dlatego, kiedy rosyjskie rakiety równały z ziemią ukraińskie miasta, żołnierze padali tysiącami, a w Iziumie, Buczy i innych miejscach odkrywano masowe groby – profesor MIT raczył świat spostrzeżeniami w stylu:

  • Bomba nuklearna, która zrównała z ziemią Hiroszimę, była “nisko wydajna”, podobnie jak taktyczne bomby jądrowe, których użycie na Ukrainie jest obecnie przedmiotem dyskusji. Oto świetne wyjaśnienie autorstwa Alexa Wellersteina…
  • Dlaczego eskalacja nuklearna na Ukrainie prawdopodobnie zabiłaby ciebie i mnie, nawet jeśli nie przebywamy w kraju, który zostaje zbombardowany?
  • Właśnie nakręciliśmy ten film o #NuclearWinter i nieznanych bohaterach. (…) Oto, co każdy, kto podejmuje decyzje dotyczące #Ukraina i #Taiwan, powinien wiedzieć.
  • CNN: “Czas sprawdzić blef Putina”. Putin: “Nie blefuję”. Wydaje mi się, że zachodnie media są niebezpiecznie nastawione na bagatelizowanie zagrożenia wojną nuklearną i przeciwne deeskalacji.
  • 77 lat temu Stany Zjednoczone zbombardowały Nagasaki; atomówka na filmie jest 2500x silniejsza. Nigdy wcześniej nie widziałem tak mało relacji MSM przy okazji tej ponurej rocznicy, mimo że teraz IMHO stoimy w obliczu największego ryzyka wojny nuklearnej od 1962 roku. Skąd niesamowita cisza w mediach?
  • Ostrzeżenie o trzeciej wojnie światowej: rzecznik powiedział później, że to tylko prośba o nałożenie sankcji, ale czy Zełenski wzywa tutaj do wyprzedzającego ataku nuklearnego NATO na Rosję? Deeskalacja, ktoś???
  • Jak @EmmanuelMacron i @ElonMusk, nie chcę wojny światowej – i nie będę przepraszać za to, co mówię. Jeśli się zgadzasz, napisz #idontwantaworldwar jako odpowiedź na ten tweet!
  • Biden 7 lutego: “Jeśli Rosja dokona inwazji… wtedy… nie będzie już Nord Stream 2. My położymy temu kres” – powiedział Biden. Zapytany jak, Biden powiedział: “Obiecuję, że damy radę”. Deeskalacja, ktoś?

To oczywiście tylko wycinek twórczości Tegmarka, ale wystarczający, żeby uchwycić stałe elementy jego światopoglądu. Przede wszystkim, w najmniejszym stopniu nie interesują go przyczyny konfliktu. Nie dochodzi kto jest agresorem, a kto ofiarą, kto atakuje, a kto się broni, kto próbuje zyskać, a kto chce tylko ochronić swój stan posiadania. Podaje prostą prawdę – wojna jest zła, pokój dobry – oczekując odpowiednio prostego rozwiązania problemu (coś na zasadzie: nie stać cię na willę z widokiem na morze, to przestań być biedny). Tym bardziej uczony nie mógł zrozumieć, dlaczego zamiast otrzymania aplauzu, przejechał po nim walec krytyki. Jedyny wniosek, jaki zdołał z tego wyciągnąć był taki, że media, politycy (wszyscy, nie tylko jakiś tam Putin) oraz komentujący internauci najwyraźniej dążą do nuklearnej konfrontacji.

Nie przeszkodziło mu to jednak brnąć w zaparte. Kulminacją było opublikowanie 3 listopada Listu otwartego przeciwko lekkomyślnej eskalacji i użyciu broni jądrowej.

Obecny dyskurs jest często przedstawiany tak, jakby istniały tylko dwie opcje:  
1. Bądź stanowczy.
2. Deeskaluj przez ustępstwa, skutecznie kapitulując przed nuklearnym szantażem.
(…) Załóżmy, że łobuz cię uderzy. Jeśli zdecydujesz się odpowiedzieć siłą, zachęcam cię, abyś nie łączył tego z pluciem mu w twarz, nabijaniem się z jego wyglądu i namawianiem go do wyciągnięcia broni, którą widzisz w jego kaburze. Niestety konflikt na Ukrainie był świadkiem wielu przypadków analogicznej eskalacji bez znaczących korzyści militarnych i prawdopodobnie pochodzącej nie tylko z jednej strony. Piętnowanie takiego lekkomyślnego zachowania może moim zdaniem zmniejszyć ryzyko wojny nuklearnej bez żadnych ustępstw.
Zapraszam zatem do przyłączenia się do mnie i wielu innych jako sygnatariusz listu otwartego, którego celem jest denormalizacja zagrożeń nuklearnych (…) bez poddawania się szantażowi.

Treść listu jest krótka, ogólnikowa tak bardzo, jak to tylko możliwe i w zasadzie nie wnosi nic do tematu. Może poza kolejną sugestią, że to ofiara napaści powinna zachować umiar w środkach obrony, coby nie została posądzona o nadmierne eskalowanie konfliktu (brzmi dziwnie znajomo do papieskiego “szczekania pod drzwiami Rosji”).

Zastanawia również, co w obecnej sytuacji autor postrzega za metaforyczne “plucie w twarz i nabijanie się z wyglądu”? Czyli tysiące żołnierzy i cywilów może ginąć, ale powinniśmy powściągnąć języki, nie nazywać Putina terrorystą, utrzymywać stosunki dyplomatyczne i nie przesadzać z sankcjami gospodarczymi, żeby przypadkiem nie denerwować napastnika jeszcze bardziej?

Przy tym Tegmark do znudzenia powtarza, że wcale nie namawia do ustępstw. W takim razie, do czego? Jakie środki byłyby jego zdaniem skuteczne, ale nie eskalujące? Co byłoby adekwatną sankcją za napaść, groźby użycia broni masowego rażenia, spowodowanie wielomiliardowych strat i ludobójstwo?

Na to pytanie, po lekturze setki postów, listu i kilku artykułów, nie znalazłem konkretnej odpowiedzi.

Osobiście odnoszę wrażenie, że za tymi wszystkimi działaniami i pustosłowiem kryje się pewien podtekst, którego Max Tegmark nie chce wprost wyartykułować. Nie wierzę bowiem, że mamy do czynienia z naiwnym idealistą, który sądzi, że można zjeść ciastko, mieć ciastko i jeszcze poczęstować ciastkiem włamywacza, dzięki czemu ten spotulnieje, biorąc się do uczciwej pracy. Jest wręcz odwrotnie. Fizyk naprawdę obawia się globalnej wojny, ale w swojej chłodnej kalkulacji uznał, że fragment jakiegoś odległego państwa, to rozsądna cena za światowy pokój. Rozsądna tym bardziej, że zapłaci ją ktoś inny. W takim układzie, adresatami listu nie są Ukraińcy, ani tym bardziej Rosjanie, lecz szeroko pojęty Zachód. Zwłaszcza Amerykanie, którzy zamiast wspierania słabszej strony konfliktu, powinni ją poświęcić w imię większego dobra.

Dlaczego to interesujące dla nas? Bo coś mi mówi, że jeśli Rosja zapuka kiedyś do bram Polski, Mołdawii, Finlandii lub państw bałtyckich, ludzie pokroju Tegmarka będą pisać podobne, “deeskalujące” listy.

[+]
Total
0
Shares
Zobacz też
Czytaj dalej

Kanapowi gladiatorzy

Piłkarskie mistrzostwa trwają w najlepsze. Tysiąc rzeczy do zrobienia, a ja siedzę emocjonując się faktem kopania futbolówki przez…
Czytaj dalej

Co wy macie z tym Teslą?

Czytam sobie tu i ówdzie komentarze spływające do sieci po premierze serialu "Geniusz", poświęconego życiorysowi Alberta Einsteina. Ku mojemu zaskoczeniu, najczęściej pojawiające się w nich słowo brzmiało... Tesla.