Kerbalski program kosmiczny wchodzi dziś w nową erę. Dzięki misji Marduk uda się po raz pierwszy dokonać bezpośrednich badań obcej planety. Wybór padł na Evę – sąsiadkę Kerbinu i drugie ciało niebieskie od strony Słońca.
Poprzedni odcinek: Wielki krok dla Kerbinu.
Nawet podróż do najbliższej planety stanowi nieporównywalnie większe wyzwanie od lądowania na Munie. Wysłanie misji załogowej na tą chwilę nie wchodziło w rachubę, toteż zabrałem się za przygotowanie odpowiedniego łazika. W teorii mogłem użyć maszyny wypróbowanej dwa odcinki temu na księżycu, ale wolałem opracować trwalszą konstrukcję.
Eva leży na tyle daleko, że żadna z dotąd użytych rakiet nie miała szans na osiągnięcie celu. Żmudna metoda prób i błędów doprowadziła do odrzucenia aż ośmiu projektów. Maszyny były albo za słabe, albo zbyt masywne i niestabilne.
Oczekiwania spełnił dopiero Marduk IX. Prawdę mówiąc, nie wierzyłem, że tak dziwaczny plan ma szansę na powodzenie. Dopięte zbiorniki na paliwo stałe zużywały się znacznie szybciej niż reszta, ale nie odrywały się od rakiety stanowiąc dodatkowy balast. Mimo to, całość opuściła Kerbin.
Mając w zapasie jeszcze trzy duże zbiorniki paliwa, udało się dostać na orbitę okołosłoneczną.
Musiały minąć miesiące, zanim trajektoria lotu Marduka natrafiła na Evę. Wbrew pozorom, “trafienie” w planetę wcale nie należy do najłatwiejszych zadań, biorąc pod uwagę kosmiczną skalę odległości.
Fioletowy glob z bliska. Wielkością Eva przypomina Kerbin.
Wejście Marduka w atmosferę.
Lądowanie na Evie było jedną z łatwiejszych części operacji. Resztka paliwa pozwoliła wyhamować do rozsądnej prędkości, a dzięki odpowiednio gęstej atmosferze zadziałał spadochron.
Łazik aktywny będzie głównie w czasie dnia, z uwagi na konieczność ładowania baterii słonecznych. Wkrótce dowiemy się jakie tajemnice skrywa Eva.
Jutro przedostatni odcinek.