Ujawniono raport ws. fałszerstw “odkrywcy” nadprzewodnika wysokotemperaturowego [Nature]

Ranga Dias

Uniwersytet Rochester zakończył wielomiesięczne wewnętrzne dochodzenie w sprawie nieprawidłowości, jakich miał się dopuszczać fizyk Ranga Dias. Niezależna ekspercka komisja sporządziła druzgocący 130-stronicowy raport, który prawdopodobnie pogrzebie karierę lankijskiego naukowca. Dokument potwierdza, że niedoszły odkrywca pierwszego nadprzewodnika działającego w temperaturze pokojowej manipulował danymi, fałszował pomiary i plagiatował prace kolegów.

Kontrowersyjny fizyk ściągnął na siebie uwagę całego świata dwoma artykułami wydanymi w październiku 2020 i marcu 2023 roku. Zasugerował w nich, że opracowane przez jego zespół związki węgla, siarki i wodoru (CSH) oraz lutetu i wodoru z domieszką azotu (LuH) gubią cały opór elektryczny w temperaturach 15-20°C (przy wysokim ciśnieniu, ale jednak). Wyniki nie zostały jednak potwierdzone przez inne placówki, a czasopismo Nature w końcu oficjalnie wycofało obie publikacje.

Artykuł Room-temperature superconductivity in a carbonaceous sulfur hydride został oficjalnie wycofany.

Formalnie artykuły zdjęto w związku z lukami w opisach procedury i sposobie przedstawienia danych, ale część środowiska wprost zarzuciła Diasowi, że wyniki otrzymywane w jego laboratorium nie wynikały z błędów lub niedopatrzeń, lecz z perfidnej próby oszustwa. Taka mistyfikacja mogła mieć na celu zwiększenie popularności nazwiska badacza, jak również przyciągnięcie inwestorów.

Podejrzenia wydawały się na tyle poważne, że własne śledztwo wszczął pracodawca Diasa, czyli Uniwersytet Rochester w Nowym Jorku. Wyjaśnień zażądała również National Science Foundation (NSF), która przyznała naukowcowi grant w wysokości prawie 800 tys. dolarów. 

Do zespołu badającego sprawę, uczelnia zaprosiła Mariusa Millota i Petera Celliersa, z kalifornijskiego Lawrence Livermore National Laboratory oraz Marcusa Knudsona z Sandia National Laboratories w Nowym Meksyku. Przygotowany przez nich raport potwierdził aż 16 różnych uchybień. Oszustwa dotyczą nie tylko artykułów zamieszczonych na łamach Nature, ale również w Chemical Communications oraz Physical Review Letters. Co najważniejsze, komisja orzekła, że Dias celowo wprowadzał w błąd redaktorów czasopism, współpracowników oraz całą społeczność akademicką.

Na uniwersytecie stanowisko adiunkta oznacza, że można mu ufać, że może służyć jako dobry wzór do naśladowania, jako mentor i może kierować zespołem badawczym. Dowody zebrane w toku dochodzenia wskazują, że [Diasowi] nie można ufać, był kiepskim wzorem do naśladowania, był kiepskim mentorem i wykazał się słabymi umiejętnościami podczas kierowania swoim zespołem badawczym. Mamy dowody to, że pozwany lekceważył obawy swoich studentów, a od rozpoczęcia niniejszego dochodzenia dopuszczał się pewnych zachowań, które mogą być postrzegane jako nękanie.

Z raportu komisji śledczej

Tak jak podejrzewano, manipulacje sięgały samych podstaw. Fizyk fabrykował dane na temat podatności magnetycznej badanych substancji, co rzecz jasna czyniło wszystkie osiągnięte wyniki bezwartościowymi. Na pojawiające się pytania o widoczne rozbieżności odpowiadał zmyślonym argumentem o “skomplikowanej metodzie przetwarzania danych”. Z kolei u najzagorzalszych krytyków dopatrywał się “cech, które czasami można dostrzec w środowisku teoretyków spiskowych”.

Bezczelny plan działał krótko, ponieważ recenzenci zaczęli w końcu żądać udostępnienia surowych, nieprzetworzonych danych. Autor wyraźnie grał na czas, co tylko wzmocniło podejrzenia. Z pomocą byłych studentów Diasa komisja w końcu dotarła do dysków twardych zawierających surowe dane. Analiza wykazała, że badacz odsiewał wszystkie niewygodne pomiary, ukrywając “nieregularne spadki i skoki dotyczące rezystancji, których obecność podważałaby twierdzenie o występowaniu nadprzewodnictwa”.

Osobny wątek stanowi seryjne plagiatorstwo fizyka. Wiele jego publikacji, począwszy od pracy magisterskiej i doktoratu, aż po najświeższe artykuły naukowe, zawiera obfite fragmenty niemal przekopiowane z innych źródeł. Jeden z takich plagiatów pozwolił mu zdobyć prestiżowy grant CAREER od National Science Foundation.

Jeden z artykułów Diasa (po prawej) wprost powtarzał fragmenty doktoratu innego fizyka Jamesa Hamlina.

Śledczy, ani sam zainteresowany nie udzielili na razie mediom żadnego komentarza. Wydaje się jasne, że Ranga Dias straci etat na Uniwersytecie Rochester i mało prawdopodobne, aby znalazł schronienie w jakiejkolwiek innej szanującej się placówce. Zwłaszcza że niemal na pewno będzie odpowiadał za swoje fałszerstwa również przed sądem.

Total
0
Shares
Zobacz też