Nauka w mapach #1

Dziś mały wpis ciekawostkowo-obrazkowy. Które państwa wywierają największy wpływ na naukowy i technologiczny rozwój ludzkości? Które społeczeństwa uznają naukę i racjonalizm za istotną wartość, a które stanowią potencjalne bastiony zacofania i obskurantyzmu? Gdzie dba się o uczonych, badania i kształcenie ludności, a gdzie uznaje się te kwestie za zbędne wydatki? 
Poniższe mapy przygotowałem w oparciu o statystyki znalezione w sieci – nie ręczę za ich prawdziwość, ale wątpię aby ich autorzy umyślnie dokonywali manipulacji lub istotnych przekłamań. Brak koloru oznacza, że dane państwo znajduje się poniżej minimalnego poziomu oznaczonego w legendzie bądź brak danych.
Może się to wydawać zaskakujące, ale daleka Azja zawstydza zachód kulturą czytelniczą. Podczas gdy przeciętny Polak poświęca 6,5 godziny tygodniowo na czytanie czegokolwiek – całkiem nieźle w zestawieniu z resztą Europy – Hindus na lekturę przeznacza ponad 10 godzin! 
Uwzględniłem tylko państwa posiadające elektrownie jądrowe aktywne w tym momencie, bez planowanych (m.in. Polska) czy budowanych (Białoruś).
Postanowiłem podzielić noblowskie statystyki na przed i powojenne. Dzięki temu łatwo zauważyć jak w krótkim czasie zmienił się globalny układ sił w nauce. Do 1939 roku hegemonem pozostawały Niemcy. USA prezentowało zbliżony potencjał do Francji.
Z hitlerowskiej Rzeszy gros wybitnych uczonych przeniosło się na stałe za ocean, co wraz z ogromnymi inwestycjami musiało dać wymierny efekt. 77 – tyle nagród Nobla w samej dziedzinie fizyki zdobyli Amerykanie od 1945 roku. Drudzy Niemcy mogą pochwalić się… 15 wyróżnieniami.
Do przeprowadzonego badania można mieć pewne wątpliwości, niemniej wyniki słusznie obrazują niebezpieczne tendencje widoczne w niektórych społeczeństwach. Ankietowanych pytano o to czy człowiek wyewoluował z organizmów słabiej rozwiniętych. Na mapie uwzględniłem jedynie odsetek osób będących pewnych swojej odpowiedzi. O ile katastrofalny wynik przeżartej kreacjonizmem Ameryki nie dziwi, o tyle sytuacja na Litwie i Łotwie jest pewnym zaskoczeniem.
Które państwo może pochwalić się najbardziej innowacyjną gospodarką? Twórcy rankingu oparli swój werdykt o liczbę rokrocznie rejestrowanych patentów. Polska, jak na swój potencjał, wypada nieźle z niecałymi dwustoma patentami rocznie.
Ilość nie zawsze przekłada się na jakość, ale lepsze to niż nic. Warto zwrócić uwagę na osiągi chińskich uczonych, którzy niedawno wysunęli się na drugą pozycję i powoli doganiają USA.
Już dawno minęły czasy gdy portami kosmicznymi dysponowały tylko dwa mocarstwa. Swoje kosmodromy posiadają państwa azjatyckie, a nawet prywatne osoby (głównie w USA). Europejska Agencja Kosmiczna dysponuje jednym portem w Gujanie Francuskiej.
Nikogo nie powinno dziwić, że największą liczbą astronautów w służbie czynnej dysponują Amerykanie i Rosjanie. Polacy, od czasów Hermaszewskiego, orbity nie odwiedzili ani razu.
Ranking szanghajski uchodzi za najbardziej prestiżowe zestawienie uczelni. Jak łatwo zauważyć w pierwszej dwusetce nie figuruje ani jeden (!) uniwersytet znad Wisły. Swoje perełki posiada m.in. Meksyk, Arabia Saudyjska czy Argentyna – ale nie Polska. Jedyne z uwzględnionych w całym rankingu uczelnie, tj. UW i UJ, ledwie mieszczą się w top 400. Nie muszę chyba dodawać, że przewodzą akademie amerykańskie, zajmujące niemal połowę całej klasyfikacji.
Uniwersytet w Jiao Tong prowadzi również osobne rankingi dla poszczególnych wydziałów. Szczęśliwie, posiadamy swoją przedstawicielkę (Wydział Fizyki UW) w top 200. Zobacz też: 10 najbardziej zasłużonych uczelni dla fizyki.
Total
0
Shares
Zobacz też