Fizyka i Optyka – recenzja ‚Laboratorium w szufladzie’

Dzisiejsza recenzja będzie dość nietypowa. Po pierwsze dlatego, że ocenię zbiorczo dwie książki. Po drugie, nie będą to opracowania teoretyczne, lecz coś co zadowoli entuzjastów samodzielnego eksperymentowania.

Któż z nas nie narzekał na szkolne lekcje chemii czy fizyki, podczas których nudne wykłady i obliczenia absolutnie górowały nad praktyką. Wydawana przez PWN seria Laboratorium w szufladzie, wydaje się odpowiedzią na te deficyty. Jak dotąd do druku trafiło pięć odsłon cyklu, obejmujących treścią kolejno: Chemię, Elektrotechnikę, elektronikę, miernictwo, Modelarstwo i robotykę, Fizykę oraz Optykę. A na premierę już oczekują kolejne, dotyczące Matematyki oraz Biologii.

Aktualnie jestem w trakcie wertowania dwóch ostatnich spośród opublikowanych prac, tj. Fizyki autorstwa Bogdana Janusa i Jacka Błoniarza-Łuczaka oraz Optyki Zasława Adamaszka. Wszystkich trzech twórców można spotkać na co dzień w laboratorium fizycznym Centrum Nauki Kopernik.

Co my tutaj właściwie mamy? Muszę przyznać, że seria robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Wszystkie książki opatrzono jasnymi okładkami, okraszonymi przyciągającymi wzrok, acz nie krzykliwymi rysunkami (co cieszy, bo wciąż z regału straszy mnie to paskudztwo). Następnie, standardowo spis treści, a po nim krótka legenda. Autorzy dzielą wszystkie proponowane doświadczenia oznaczając je odpowiednimi kolorami oraz ikonami. Bez niespodzianek: wszystko co nosi barwę zieloną jest łatwe, tanie i przyjemne; pomarańcz zwiastuje zagadnienia mogące sprawić laikom pewne trudności, zaś czerwień zachęca do zachowania szczególnej ostrożności. Ikony uszczegóławiają poziomy zaawansowania, dotyczące użytej w opisach terminologii, dostępności sprzętu i materiałów, oraz ewentualnych zagrożeń dla zdrowia i życia. Tu warto wspomnieć, że przy okazji Optyki, autorzy zostali przy samych kolorach, darując sobie dodatkowy system ikonek. Najwyraźniej uznali go za zbędne komplikowanie sprawy.

Przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli samych doświadczeń. Spis treści – czy właściwie mówiąc spis projektów – wygląda doprawdy imponująco. Obie prace zawierają opisy około trzydziestu eksperymentów o zróżnicowanej trudności i kosztach. Rzecz jasna, najbardziej złożone „czerwone” pomysły, liczebnością zdecydowanie ustępują miejsca „żółtym” i „zielonym”. I nie ma w tym nic złego. W końcu adresatami cyklu nie są inżynierowie z politechniki, a fascynaci bądź uczniowie, mogący pozwolić sobie jedynie na tytułowe Laboratorium w szufladzie.
laboratorium w szufladzie fizykaW żadnym wypadku nie oznacza to, że żółć lub zieleń zapowiadają jedynie doświadczenia banalne lub nudne! Pozwolę sobie dla zachęty wynotować co ciekawsze projekty zawarte w Fizyce:
  • projektor do podglądania mikroskopijnych żyjątek w kropki wody, ze strzykawki i lasera;
  • przeróbka kamery aby działała w podczerwieni;
  • prosty spektroskop z płyty DVD;
  • kamera schlierenowska;
  • żarówka z ołówkowego rysika;
  • mikroskop z telefonu komórkowego;
Odnoszę przy tym wrażenie, że koledzy utrudnili nieco zadanie autorowi Optyki, zagarniając dla siebie kilkanaście wartościowych doświadczeń dot. światła i obrazu. W związku z tym Adamaszek został zmuszony do powtórzenia kilku numerów oraz poszerzenia repertuaru. Rzuca więc nie tylko eksperymentami w ścisłym znaczeniu tego słowa, ale również swego rodzaju lifehackami, czy szkicami przydatnych urządzeń jakie możemy skonstruować w domu. Znów kilka przykładów:
  • ruchome ramię dla szkła powiększającego;
  • powiększające okulary warsztatowe;
  • peryskop (klasyk);
  • ramka holograficzna;
  • oświetlacz polaryzacyjny
  • różnego rodzaju statywy;
  • mikroskop z telefonu i spektroskop z DVD (tak, powtórka z rozrywki).
Same doświadczenia prezentowane są w sposób zwięzły i przejrzysty, choć znów, obie prace różnią pewne detale. Przeciętny opis zajmuje 2-4 stron i zawiera zarówno instrukcję realizacji projektu, jak i cenny akapit rozjaśniający laikowi teorię. To czego brakuje mi w Optyce, to konkretne, wypunktowane listy potrzebnych materiałów – obecne w Fizyce. Jasne, że Adamaszek nie zapomina o koniecznych zabawkach i wymienia je w tekście, jednak taka lista zakupów możliwa do ogarnięcia jednym rzutem oka, to w tego rodzaju literaturze coś więcej niż tylko dodatkowy bajer.

Poza tym obie książki wyglądają bliźniaczo. Mamy już wspomniane kolorowe oznaczenia, a także furę nieocenionych zdjęć i schematów. Sądzę, że jeśli już zdobędziemy potrzebny sprzęt, dalej już pójdzie z górki i przy średnim rozgarnięciu, powinniśmy być w stanie zrealizować niemal wszystkie z proponowanych konceptów.

Nie będę udawał, że obecne w książkach pomysły to jakieś unikaty – bo przynajmniej połowę można znaleźć choćby na YouTubie. Niemniej, jednolity zbiór, stworzony przez profesjonalistów zawsze jest w cenie. Dlatego obie pozycje należy uznać za jak najbardziej wartościowe, no może z lekką przewagą Fizyki. Z drugiej jednak strony, nigdy nie byłem amatorem aparatów czy kamer, więc nie wykluczam, że takowi mogą uznać Optykę za bezcenną skarbnicę przydatnej wiedzy i umiejętności. Tak czy inaczej, różnice między opracowaniami sprowadzają się do niuansów, a cała seria jest godna polecenia. Komu? Bezwzględnie wszelkiej maści dydaktykom, poszukującym niebanalnych sposobów na uatrakcyjnienie swoich zajęć.

Mam też cichą nadzieję, że tego typu literatura będzie wpadać w ręce tatusiów i mamuś, którzy uczynią ze wspólnego eksperymentowania rewelacyjną zabawę dla swoich pociech. Trudno o lepszą zachętę do zgłębiania nauk ścisłych.
Info o Laboratorium w szufladzie. Fizyka:
Autor: Bogdan Janusz, Jacek Błoniarz-Łuczak;
Wydawnictwo: Polskie Wydawnictwo Naukowe;
Wydanie: Warszawa 2016;
Liczba stron: 227.
Info o Laboratorium w szufladzie. Optyka:
Autor: Zasław Adamaszek;
Wydawnictwo: Polskie Wydawnictwo Naukowe;
Wydanie: Warszawa 2016;
Liczba stron: 301.
podpis-czarny
Total
0
Shares
Zobacz też