Dla wielu z nas pracujących w dziedzinach nauki, filozofii i edukacji (bądź kombinacji powyższych), „inteligentny projekt” (ang. intelligent design, ID) – pseudonaukowa teoria, która rzekomo ma stanowić alternatywę dla nauki o ewolucji i która bywa niepochlebnie, ale sprawiedliwie opisywana jako „kreacjonizm w tanim smokingu” – zniknęła z pola widzenia na większą część ostatnich dwóch dekad, po procesie Kitzmiller v. Dover z 2005 roku, w którym orzeczono, że nie jest to nauka i nie może być nauczana na lekcjach biologii w amerykańskich szkołach. Krótko mówiąc, ID było interesujące z historycznego punktu widzenia, ale nie należy traktować go poważnie.
Zombie w smokingu
Ostatnio jednak teoretycy projektu znów zaczęli przyciągać uwagę. Stephen Meyer, jedna z twarzy ID, pojawił się w programach The Joe Rogan Experience i Piers Morgan Uncensored, a nawet debatował z Michaelem Shermerem. Nowa szansa na rozgłos została wykorzystana przez zwolenników ID do wykazania, że ich koncepcja nigdy nie była bardziej aktualna. I to jest właśnie cel tego ruchu: walka o uzyskanie znaczenia i poważne traktowanie przez świat akademicki oraz władzę.
Każdy, kto kiedykolwiek spotkał doktora Meyera, opowiada, że jest on ciepłym, szczerym i miłym człowiekiem. Może się mylić w swoich poglądach, ale jest pełen szacunku i uprzejmości wobec tych, którzy się z nim nie zgadzają (czego nie można powiedzieć o każdym przedstawicielu tego ruchu). Gdy najnowsza książka Meyera przyciągnęła większą uwagę mediów, w maju tego roku powróciło twierdzenie, że ID przyniesie rewolucję w biologii.
W jednym z odcinków podcastu Justina Brierleya Meyer powtórzył dawno obalone twierdzenie, jakoby ID z powodzeniem przewidziało, że „śmieciowe DNA” wcale nie jest śmieciowe, co dodatkowo potwierdza zdolność ID jako teorii naukowej. Posłuchajmy kluczowych reprezentantów Discovery Institute (think tanku promującego ID, którego Meyer jest współzałożycielem), a dowiemy się, że naukowcy masowo porzucają teorię ewolucji – i że ci uczciwi zaczynają nadążać za tym, co inteligentny projekt głosi od dawna.
Kto jest kim – krótkie wprowadzenie dla zdezorientowanych
Discovery Institute to konserwatywna organizacja założona w 1991 roku w Seattle, której celem od samego początku pozostaje rozpowszechnianie idei inteligentnego projektu, przy równoczesnym dyskredytowaniu teorii ewolucji. Jak twierdzi biolog Jerry Coyne, ID w wydaniu Discovery Institute „to po prostu uaktualniony i przeobrażony biblijny kreacjonizm, który ma przemycić Ewangelię przez zaporę Pierwszej Poprawki i otworzyć drzwi klas szkolnych Jezusowi”. Instytut zasłynął m.in. ze swojego zaangażowania podczas wspomnianego procesu z 2005 roku, kiedy to ustami Michaela Behego, próbował przekonać sąd, że ID nie ma na celu indoktrynacji religijnej i stanowi poważną alternatywę dla teorii ewolucji. Bezskutecznie.
W naszym kraju książki członków Discovery Institute są regularnie wydawane i promowane przez fundację En Arche. Fundacja organizuje również wykłady z czołowymi amerykańskimi teoretykami projektu, a swego czasu oferowała nawet letnie stypendia w Seattle.
Gdyby ktoś nie był obeznany z tematem – a wielu słuchaczy podcastów i uczestników nabożeństw może nie być – pomyślałby, że właśnie trwa rewolucja naukowa à la Thomas Kuhn. Ale to dalekie od prawdy. Na korytarzach wydziałów biologii nie dyskutuje się na temat inteligentnego projektu. Rewolucja ID to kompletna fikcja.
Rewolucja, której nie było
Kiedy byłem studentem na Uniwersytecie Cambridge, o ID usłyszałem dwa razy. Pierwszy raz miał miejsce podczas wykładu z biologii ewolucyjnej, kiedy w dyskusji pojawiła się kwestia bakteryjnej wici, a nasz profesor zapytał, czy ktoś wie, dlaczego stała się ona tematem politycznym (znałem odpowiedź – temat wypłynął podczas procesu Kitzmiller v. Dover). Drugi raz miał miejsce na zajęciach z genetyki. Obserwowaliśmy coś, co można by nazwać „złym projektem”, a mój wykładowca zauważył, że jeśli natura miała jakiegoś projektanta, to wykonał on wyjątkowo kiepską robotę. To by było na tyle – podczas studiów podyplomowych wątek ten nie pojawił się już w ogóle.
W czerwcu zapytałem moją przyjaciółkę, światowej klasy specjalistkę od wirusów, czy – w czasie studiów lub kariery zawodowej – wspomniano jej kiedykolwiek o ID. Zdziwiona odpowiedziała, że ani razu. I tak jest w przypadku każdego, którego o to kiedykolwiek pytałem. ID nie przewodzi żadnej rewolucji, a żaden uczony, którego spotkałem nie przypomina sobie, aby ten temat kiedykolwiek się pojawił. Obecnie ID jest absolutnie nieistotne.
Jednak dwa lata temu, podczas debaty w programie Premier Unbelievable? pod hasłem „Czy inteligentny projekt się rozwija, czy wycofuje?”, Casey Luskin z Discovery Institute stwierdził, że ruch ID robi postępy, zdobywa nowych zwolenników i nigdy nie był silniejszy. Wspomniał o konferencji w Izraelu na temat genetyki ewolucyjnej, w której uczestniczył, prezentując swoje prace. Moja pierwsza myśl brzmiała: „Dlaczego geolog bierze udział w konferencji genetyków ewolucyjnych?” Moja druga myśl była taka, że w wydarzeniu wziął udział mój dobry przyjaciel, u którego zasięgnąłem języka. Według jego relacji, podczas tej konferencji inteligentny projekt nie został wspomniany ani razu.
Coś tu jest nie tak. Dane się nie zgadzają. Z jednej strony teoretycy projektu twierdzą, że biologia znajduje się na skraju obalenia darwinowskiej ewolucji i że naukowcy masowo zwracają się ku ID. Jednak w samej nauce wszystko toczy się jak zwykle, a o ID nie słychać ani słowa.
Tymczasem w prawdziwej biologii
Ale sytuacja ID jest jeszcze gorsza, ponieważ w biologii naprawdę trwa rewolucja. Nauki biologiczne przeżywają prawdopodobnie największy boom od czasów narodzin biologii molekularnej w połowie XX wieku. Weźmy pod uwagę, że odkąd CRISPR-Cas9 pojawił się na scenie w 2011 roku, inżynieria genetyczna przeszła niezwykłą transformację, stając się tańsza, łatwiejsza i precyzyjniejsza niż kiedykolwiek. Co więcej, od czasu przyznania Jennifer Doudnie i Emmanuelle Charpentier Nagrody Nobla w 2019 roku za odkrycie tego rewolucyjnego narzędzia do edycji genów, techniki edycji (prime editing, base editing) stały się jeszcze doskonalsze.
Następnie mamy immunoterapię nowotworową, która od 2018 roku zmienia krajobraz leczenia onkologicznego. Może ona stać się przyszłością leczenia wszystkich nowotworów, gdy tylko koszty spadną, co jest nieuniknione. Tymczasem biologia molekularna została ponownie przekształcona przez AI, z niesamowitymi sukcesami eksperymentu CASP, dotyczącego przewidywania struktury białek na podstawie samych danych sekwencyjnych. Projekt AlphaFold zbliżył dokładność danych predykcyjnych do danych doświadczalnych pochodzących z krystalografii rentgenowskiej i kriomikroskopii elektronowej, a AlphaFold3, wraz ze swoimi konkurentami, zmienia perspektywy medycyny spersonalizowanej.
Samo sekwencjonowanie genów stało się szybsze, tańsze i bardziej dostępne, po zakończeniu inicjatywy Human Genome Project w 2003 roku. W 2016 roku astronautka NASA Kate Rubins sekwencjonowała genom mikroorganizmów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej za pomocą urządzenia przenośnego, pokazując, jak wielki postęp wykonała ta dziedzina. Analiza genomu może być dziś przeprowadzona tanio nawet w terenie, przy pomocy ręcznej aparatury, na dowolnym organizmie, a wyniki będą dostępne w ciągu zaledwie kilku godzin.
A co do powiedzenia na temat tych wszystkich niezwykłych osiągnięć biologii mają zwolennicy ID? Nic. Przedstawiciele Discovery Institute obiecują przełomowe badania (choć nie posiadają laboratoriów), chwalą się prognozowaniem wyników (choć niczego nie publikują) i twierdzą, że nauka zwraca się ku projektowi i celowości jako wyjaśnieniom zjawisk biologicznych, zamiast opierać się na ewolucji – wydaje się przy tym, że nie są nawet świadomi tego, co faktycznie dzieje się w biologii w jednym z jej najbardziej przełomowych okresów w jej historii.
Wieczny kryzys
Nie jest to szczególnie zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wystarczy rzut oka na listę stypendystów Discovery Institute, aby spostrzec, że jest ona wypełniona nazwiskami filozofów i teologów. Nawet jeżeli są tam jacyś naukowcy, to opublikowali oni niewiele lub nic. Ogólnie rzecz biorąc, ruch ID jest zdominowany przez ludzi, którzy nigdy w życiu nie prowadzili pracy naukowej. Mówią o „środowisku naukowym”, ale rzadko angażują się w badania na światowym poziomie. To niestety tylko wierzchołek góry lodowej, ponieważ zwolennicy ID nadal wyolbrzymiają swoje kwalifikacje i przeceniają możliwości.
Czy mają rację, gdy twierdzą, że teoria ewolucji znajduje się w kryzysie? Ani trochę. (W ubiegłym roku debatę pt. Czy teoria ewolucji znajduje się w kryzysie? zorganizowała w Zielonej Górze fundacja En Arche. Oczywiście z udziałem Michaela Behego z Discovery Institute – przyp. A.). Przedstawiając biologię ewolucyjną jako dziedzinę sztywną i przestarzałą, zwolennicy ID nie mogą się bardziej mylić. Kiedy byłem jeszcze studentem, współczesną biologię ewolucyjną opisywano jako „najszybciej rozwijającą się naukę”, ze względu na postępy w genetyce i biologii molekularnej oraz związane z nimi rewolucje. Dziś jest to ukształtowana nauka predykcyjna, możliwa do testowania i mierzenia.
Poza tym ewolucja konwergentna (o której ID woli nie wspominać) jest w istocie wielką teorią unifikacji, mającą zastosowanie na każdym poziomie biologii, od genetyki po medycynę. Nadal jest tak, jak powiedział Theodosius Dobzhansky pół wieku temu:
Dobzhansky sam pozostawał prawosławnym chrześcijaninem, ale ponieważ był ewolucjonistą, zwolennicy projektu nie zwracają na niego większej uwagi. Dobzhansky to po prostu kolejna niewygodna przeszkoda, którą ID pomija milczeniem.
Interesujące jest śledzenie, kogo zwolennicy ID szanują, a kogo ignorują. Argumenty ID nie zmieniły się od lat 90., niezależnie od tego, ile razy zostały obalone lub jak mało uwagi im poświęcono. Jest to częściowo spowodowane dystansem między ID a rzeczywistą nauką, a częściowo ignorancją. Gdy teoretycy projektu omawiają swoje pomysły na jakiejkolwiek platformie, zawsze wykrzykują te same nazwiska, jakby czytali z kartki. Najpierw wymieniają najnowszego naukowca w swoich szeregach, który cokolwiek opublikował (Günter Bechly będzie wymieniany tysiąc razy), potem Thomasa Nagela, Antony’ego Flewa i kogokolwiek, kto kiedykolwiek powiedział cokolwiek pozytywnego na temat ID w ciągu ostatnich 30 lat. W ten sposób entuzjaści ID ujawniają, że ich argumenty to puste frazesy, całkowicie pozbawione treści. Gdyby Discovery Institute rzeczywiście prowadził badania, miał aktywny program lub zajmował się prawdziwą nauką, te odwołania do autorytetów nie byłyby konieczne.
Jako osoba z doktoratem z filozofii nauki, Meyer z pewnością zna kryteria demarkacyjne, które oddzielają rozważania naukowe od nienaukowych. Dlatego zwolennicy ID dokładają wszelkich starań, aby mówić o aktywnych badaniach i publikacjach w czasopismach (nawet jeśli jest to ich własne czasopismo BIO-Complexity, które chętnie promują, zapraszając innych do publikacji), organizując konferencje i współpracując z kim tylko się da. Jednak problemem pozostaje falsyfikowalność. Gdy nowy przykład „nieredukowalnej złożoności” zostaje obalony, jak ich ulubiona wić bakteryjna, zwolennicy ID nadal nie przyznają się do fałszywości ID. Mówiąc wprost, inteligentny projekt nie jest nauką.
Mistrzowie pozorów
Jest też kwestia wybierania pola bitwy. Istnieje powód, dla którego Meyer rozmawiał z Michaelem Shermerem: nie jest on biologiem i ma duże audytorium. Gdy zapytamy, dlaczego poważni naukowcy nie angażują się w ich idee, odpowiedzi zazwyczaj sprowadzają się do rozumowania spiskowego. „Oni”, „środowisko naukowe”, są uwięzieni w „neodarwinizmie”, a rządzący, wyznający filozofię materializmu, kontrolują naukę dla swoich niecnych celów. Ci strażnicy bram kontrolują edukację i starają się utrzymać swoje dogmaty przy życiu. Sięgając po teorie spiskowe, ID ujawnia ten sam dogmatyzm, który usiłuje zarzucić innym.
Niedawno Discovery Institute otworzył nową siedzibę w pobliżu Cambridge. Kiedy rozmawiałem o tym z profesorem biologii na miejscowym uniwersytecie, ten roześmiał się i zauważył, że różne firmy często budują swoje siedziby w okolicy, aby skorzystać na skojarzeniach z uczelnią i jej dziedzictwem. Sztuczne tworzenie iluzorycznego prestiżu poprzez bycie Instytutem „Cambridge”, to kolejny dowód na to, o co tu tak naprawdę chodzi. Gdyby ID rzeczywiście przewodziło rewolucji w biologii, żadne z tych działań nie byłoby konieczne. Rozmawiałem z kilkoma religijnymi naukowcami z Cambridge, którzy są niezbyt zadowoleni z tego, że ID wprowadza się do sąsiedztwa. Dla nich oznacza to jedynie, że ich praca badawcza stanie się trudniejsza.
Obraz jest jeszcze bardziej niepokojący. W Hinxton, niedaleko Cambridge, znajduje się Wellcome Sanger Institute, siedziba brytyjskiego oddziału inicjatywy Human Genome Project. Obok jest Europejski Instytut Bioinformatyki i siedziba AlphaFold. Po drugiej stronie autostrady znajduje się MRC Laboratory for Molecular Biology. Wszystkie te instytucje są domem dla dziesiątek laureatów Nagrody Nobla i co miesiąc publikują tysiące artykułów w czołowych czasopismach. Nie wspominam już o innych ośrodkach związanych z uniwersytetem, które pozostają domem dla młodych i doświadczonych naukowców zmieniających świat. Nowa siedziba Discovery Institute, zamiast emanować wiarygodnością, ujawnia kontrast między ID a prawdziwą nauką. Otoczony gigantami inteligentny projekt, okazuje się być karłem.
Podsumowując, ID nie ma nic do powiedzenia na temat nowoczesnej biologii, a nowoczesna biologia z pewnością nie ma nic do powiedzenia o inteligentnym projekcie.
Samuel McKee
Powyższy tekst jest gościnnym przedrukiem artykułu Is ‘intelligent design’ on the cusp of overthrowing evolutionary science?, opublikowanego w sierpniu 2024 roku w serwisie Freethinker. Autorem jest Samuel McKee, adiunkt Manchester Metropolitan University oraz dyrektor charytatywnej organizacji edukacyjnej Aylesbury Vale YFC. Posiada niezwykle szerokie wykształcenie: ukończył studia magisterskie z teologii oraz biologii molekularnej, a obecnie kończy doktorat z zakresu historii i filozofii nauki. McKee bierze udział w badaniach DNA i jednocześnie pozostaje osobą wierzącą – co czyni jego krytykę inteligentnego projektu wyjątkowo interesującą.
A jeżeli chcielibyście wysłuchać wystąpienia Brytyjczyka na żywo, niedługo nadarzy się ku temu niepowtarzalna okazja. Samuel McKee odwiedzi Polskę w grudniu jako gość Śląskiego Festiwalu Nauki w Katowicach.