W 1899 roku Nikola Tesla udzielił dziennikarzowi Johnowi Smithowi z czasopisma Immortality, jednego z najważniejszych wywiadów w swoim życiu. Inżynier obnażył w nim swój pierwiastek mędrca, a głębia jego rozważań zawstydziłaby niejednego brahmę czy lamę. Fragmenty tej rozmowy do dziś obiegają świat, budząc najszczerszy zachwyt u miłośników duchowo-ezoterycznej mizerii.
Jest tylko jeden szkopuł. Wyrywki tego wywiadu krążące po wszystkich quasi-religijnych, new-age’owych i altmedowych grupkach, w rzeczywistości wcale nie wyszły z ust Tesli.
Prawdą jest, że cytat pochodzi z dłuższego tekstu, który można znaleźć bez trudu w wielu miejscach, zwykle pod tytułem Wszystko jest światłem – niesamowity wywiad z Teslą. I nie jest to nawet falsyfikat, spreparowany przez jakichś internetowych trolli lub koneserów pseudonauki.
Z porozrzucanych tu i ówdzie strzępków informacji wynika, że tekst w formie wywiadu został napisany przez serbskiego artystę Stevana Pešića na potrzebę sztuki teatralnej Tesla or Adaptation of an Angel. The Lost Interview with Nikola Tesla. Poeta odwiedzał Tybet i miał słabość do filozofii wschodu – co wyraźnie widać po treści dramatu. Przedstawienie było wielokrotnie wystawiane na deskach Teatru Narodowego w Belgradzie, a nawet posłużyło jako baza do dwóch niedużych produkcji filmowych z 2001 i 2014 roku.
Jednak nawet nie zagłębiając się w genezę tego utworu, sama lektura całości szybko zdradza, że taki dialog między wynalazcą a dziennikarzem po prostu nie mógł mieć miejsca. Spójrzmy na kilka fragmentów:
- Dziennikarz: Przemysł ogłosi go swoim najwyższym świętym, bankierem największych dobroczyńców. W laboratorium Nikoli Tesli po raz pierwszy rozbito atom. (…) Pięć ras będzie modlić się do niego w świątyni przyszłości, ponieważ nauczył ich wielkiej tajemnicy: że elementy Empedoklesa mogą być zasilane siłami życiowymi eteru.
Jądro atomu zostało odkryte przez Ernesta Rutherforda w 1908 roku, a więc dziewięć lat po rzekomej rozmowie. Z kolei pierwsze rozbicie jądra atomowego nastąpiło w Niemczech tuż przed wybuchem II wojny światowej. Serb nie miał z tym nic wspólnego.
- Tesla: Istnieją potężne źródła energii. To, co uważa się za pustą przestrzeń, jest jedynie manifestacją materii, która jeszcze się nie przebudziła. Nie ma pustej przestrzeni ani na tej planecie, ani we Wszechświecie… Czarne dziury, o których mówią astronomowie, są najpotężniejszymi źródłami energii i życia.
Matematyczny opis czarnej dziury na bazie równań Einsteina sporządził Karl Schwarzschild w 1915 roku, a sama nazwa „czarna dziura” została spopularyzowana długo po śmierci Tesli przez Johna Archibalda Wheelera.
- Tesla: Słyszę to cały czas. Moje duchowe ucho jest tak wielkie jak niebo, które widzimy nad nami. Rozwinąłem swoje naturalne ucho za pomocą radaru.
Patent na radar uzyskał Christian Hülsmeyer pięć lat po wywiadzie.
- Dziennikarz: Pańscy fani narzekają, że atakuje pan teorię względności. Dziwne jest pańskie twierdzenie, że materia nie zawiera energii. Wszystko jest nasycone energią, więc gdzie ona jest?
Szczególna teoria względności i formuła E=mc² powstały sześć lat po wywiadzie. Prawdą jest tylko, że Tesla miał problemy z fizyką teoretyczną, gryząc się zarówno z teorią względności, jak i mechaniką kwantową (oczywiście po ich powstaniu).
- Tesla: Pamiętaj: to nie przestrzeń jest zakrzywiona, lecz ludzki umysł, który nie potrafi pojąć nieskończoności i wieczności! Gdyby twórca teorii względności w pełni ją zrozumiał, zyskałby nieśmiertelność nawet fizycznie, jeśli by tego zapragnął. Ja jestem częścią światła, a ono jest muzyką.
Ogólna teoria względności powstała dopiero w 1915 roku, a kilka lat później została potwierdzona po raz pierwszy.
- Zakrzywiona przestrzeń to chaos, chaos nie jest muzyką. Einstein jest posłańcem epoki hałasu i furii.
W 1899 roku Albert Einstein był nieznanym szerzej 20-letnim studentem Politechniki w Zurychu.
- Za ten dar, który posiadam, otrzymałem wyróżnienie Wysokiego Lamy w Tybecie. Mój wzrok i słuch są doskonałe i ośmielam się powiedzieć, że są silniejsze niż u innych. Słyszę grzmoty z odległości 150 kilometrów i widzę kolory na niebie, których inni nie widzą…
Autor pozostawił nam więcej wskazówek. Już podtytuł – The Lost Interview with Nikola Tesla – brzmi co najmniej podejrzanie. Postać dziennikarza jest tylko pewną figurą, więc dostała najprostsze możliwe nazwisko John Smith. Wreszcie tytuł nieistniejącej gazety Immortality, wydaje się ewidentnym ukłonem w stronę nieśmiertelnej spuścizny wynalazcy.
Nie ukrywajmy też, że cała „rozmowa” pozostaje utrzymana w tonie wyraźnie artystycznym. Nawet tak ekscentryczny uczony jak Tesla nie opowiadałby redaktorowi o tym, że „każda żywa istota rodzi się jako Chrystus, Budda lub Zaratustra”, że „rozmawia z piorunami”, albo że „każdy naród ma swój własny promień w tym wielkim źródle światła”. Są tu pewne odwołania do prawdziwych wydarzeń, osób i wypowiedzi, ale nawet sposób formułowania pytań ma więcej wspólnego z wrażliwością poety niż rzemiosłem dziennikarza.
Cóż mogę dodać? Od dawna twierdzę, że istnieją dwie postacie noszące nazwisko Nikola Tesla. Pierwszą jest serbski inżynier, genialny wynalazca, który dał światu ponad trzysta patentów i zainicjował wielkie dzieło elektryfikacji świata. Jest też drugi Tesla, tylko luźno inspirowany tym powyższym. Łączy on w sobie cechy postaci mitologicznej i komiksowego superbohatera, który rozumiał wszystko, potrafił samodzielnie rozszyfrować kod wszechświata, a jeśli czegoś nie odkrył, to tylko dlatego, że oni nie pozwolili lub zabrakło mu czasu. To ten Tesla stał się najpierw barwnym elementem popkultury, a potem, na swoje nieszczęście, wyrósł również na ikonę teoretyków spiskowych oraz guru ezoteryków.
Doceniajmy człowieka, nie mit. Może nie jest to równie ekscytujące, ale na pewno uczciwsze.
Cytat fałszywie przypisany Tesli zamieszczony przez Wandę Kuzmę, zyskał aż 5,5 tys. reakcji oraz 1,4 tys. udostępnień. Chciałbym wierzyć w to, że właścicielka profilu – która uwielbia wydobywać z ludzi to co najlepsze, wspierać ich w osiąganiu życiowych celów – naprawi swój błąd i udostępni swoim odbiorcom sprostowanie. Chciałbym.