Tym razem trochę nietypowo, zamiast sensacyjnego portalowego nagłówka pozwolę sobie na szybkie sprostowanie głupawego mema. Głupawego, ponieważ nie dość, że powiela on bardzo stary mit, to jeszcze podkręca go do granic absurdu. Mimo to zyskał na Facebooku potworną popularność, siejąc spustoszenie w głowach tysięcy internautów.
Omawiany obrazek przedstawia erupcję wulkanu – dokładniej wybuch wulkanu Saryczewa na Kurylach z 2009 roku – i został okraszony hasłem (pisownia oryginalna):
Wszystkie auta na świecie przez 100 lat nie wyprodukują tyle dwutlenku węgla co podczas jednego wybuchu wulkanu.
a wy dalej wierzcie w efekt cieplarniany.
Jestem pewny, że każdy z nas spotkał się kiedyś z tezą, jakoby wulkany produkowały więcej CO2 od człowieka. Swego czasu podobną mądrość wygłosił choćby były poseł Krzysztof Kozik, twierdzący, że “natura potrafi choćby przez erupcję jednego lub kilku wulkanów zniweczyć najbardziej ambitne cele klimatyczne”. Jeszcze wcześniej legendarnym researchem popisał się Rafał Ziemkiewicz, bzdurząc w swoim felietonie o tym, że “jeden wybuch wulkanu wyrzuca do atmosfery tyle [CO2], ile ludzka gospodarka przez kilka lat, a rocznie wybuchów wulkanów mamy około czterdziestu”.
Popularność tego mitu nie jest szczególnie dziwna. Większość ludzi nie ma poczucia skali, jeśli chodzi o zjawiska globalne. Dlatego wujek Zbyszek widząc w telewizorze majestatyczny pióropusz nad Merapi lub inną Etną, jak najbardziej może uwierzyć, że wulkanizm pompuje do atmosfery więcej paskudztw od “paru” Passatów. Zwłaszcza kiedy jego tok rozumowania potwierdzają kolejni celebryci, politycy lub obrazki w internecie.
No dobrze, a jak wygląda to wszystko w rzeczywistości? Rzućmy okiem na parę liczb dotyczących zdarzeń i obiektów, o których było głośno w ostatnich dekadach:
- Najsilniejsza w historii USA erupcja Mount St. Helens z 1980 r. wyrzuciła w ciągu 9 godzin do atmosfery około 10 milionów ton CO2.
- Niezwykle medialna erupcja Hunga Tonga-Hunga Ha’apai na Pacyfiku z 2022, wyprodukowała nie więcej niż 34 miliony CO2, ale prawdopodobnie znacznie mniej.
- Islandzki Eyjafjallajoekull, który w 2010 roku sparaliżował tysiące aparatów mowy i setki lotnisk, według najbardziej pesymistycznych szacunków wyrzucał 150 tys. do 300 tys. ton CO2 dziennie. W ciągu całego 95-dniowego okresu erupcji wyemitował więc od 14 do 19 milionów ton.
- Niezłym kopciuchem jest Etna, która według badania z 2022 roku wypuszcza średnio 9 tys. ton CO2 na dzień (3,3 mln ton rocznie) i w spokojny rok samodzielnie odpowiada nawet za 10% globalnej emisji wulkanicznej.
- Jedna z największych erupcji XX wieku, czyli wybuch filipińskiego Pinatubo z 1991 roku, wyemitował jednorazowo około 50 milionów ton CO2.
To tylko wybrane przykłady, dla lepszego zrozumienia skali, w której się poruszamy. Jak widać, pojedyncze wulkany mogą odpowiadać za emisję na poziomie kilku, kilkunastu, czasem, w przypadku wyjątkowo dużych erupcji, kilkudziesięciu milionów ton dwutlenku węgla. Ostatecznie, według US Geological Survey globalna emisja CO2 ze wszystkich wulkanów lądowych i podwodnych, mieści się zwykle w przedziale od 130 do 440 milionów ton na rok.
Załóżmy na chwilę, że autor naszego mema, pisząc o “jednym wybuchu” miał na myśli coś w rodzaju erupcji Pinatubo. Jeśli wierzyć podanej przez niego informacji, wszystkie auta na świecie powinny wyprodukować mniej niż 50 milionów ton dwutlenku węgla. W sto lat. Tymczasem rzeczywistość:
- Z rury wydechowej przeciętnego samochodu osobowego wydostaje się od 120 gramów do 250 gramów CO2 na kilometr.
- W 2022 roku samochody osobowe i dostawcze na całym świecie wydaliły 3,53 miliarda ton CO2.
- W rekordowym 2019 roku globalna emisja wszystkich samochodów sięgnęła 3,61 miliarda ton CO2.
- W dekadę samochody potrafią wyemitować ponad 35 miliardów ton CO2;
- Oczywiście poza transportem drogowym, są też inne źródła emisji CO2. Sama branża lotnicza dorzuca kolejny miliard ton rocznie.
Powiedzieć, że treść mema jest fałszywa, to jakby nie powiedzieć nic. Właściwie wywraca on wszystko kompletnie do góry nogami. Autor twierdzi, że w stulecie wszystkie auta nie wyprodukują tyle dwutlenku węgla co jeden wulkan. Tymczasem w rzeczywistości musiałoby dojść do 70 wybuchów zbliżonych skalą do Pinatubo – a te zdarzają się raz na kilka dekad – żeby osiągnąć to, co wydala transport drogowy tylko w ciągu jednego roku. A samochody to przecież i tak zaledwie 15% wszystkich naszych emisji gazów cieplarnianych.
Kto wie, może gdybyśmy rozmawiali o superwulkanie, informacja nieco zbliżyłaby się do prawdy? Jednak jeśli któregoś dnia Yellowstone zdecyduje się przebudzić, będziemy mieli na głowie inne problemy, jak choćby zima wulkaniczna.
Kłamliwy obrazek w dwa dni zebrał 8 tysięcy udostępnień i prawie 20 tysięcy (!) reakcji – z czego 98% to lajki i serduszka. Niezły wynik, jak na stosunkowo niewielki profil spamujący przypadkowymi cytatami, kloacznymi żartami i antyszczepionkową propagandą. Wcale nie jest to podejrzane.