Pierwotne czarne dziury raczej nie tworzą ciemnej materii [Phys. Rev. Lett.]

Pierwotne czarne dziury

Za najpospolitszą klasę czarnych dziur uchodzą obiekty o rodowodzie gwiazdowym. Te powstałe w wyniku grawitacyjnych kolapsów, poprzedzających widowiskowe eksplozje supernowych. Istnieje jednak hipoteza, wedle której przestrzeń kosmiczna pozostaje wypełniona ogromną liczbą czarnych dziur innego gatunku: znacznie mniejszych i starszych. Miały się one narodzić jeszcze przed pierwszymi gwiazdami i galaktykami, uformowane w zagęszczeniach pierwotnej plazmy, wypełniającej przestrzeń niedługo po wielkim wybuchu. Stąd też roboczo nazwano je pierwotnymi czarnymi dziurami (ang. primordial black hole, PBH).

Hipoteza PBH jest interesująca sama w sobie, ale zawiera też drugie dno. Mianowicie, jeśli przestrzeń rzeczywiście pozostaje usiana miliardami masywnych (choć nie tak masywnych, jak kuzynostwo) i niewidocznych z oddali obiektów, to ich grawitacja powinna zakulisowo wpływać na kształt oraz dynamikę galaktyk. Pierwotne czarne dziury mogłyby zatem stanowić składnik nieuchwytnej ciemnej materii, a tym samym odpowiadać na problem brakującej masy wszechświata.

Lambda-CDM
W powszechnie przyjmowanym modelu lambda-CDM, zimnej ciemnej materii jest około pięć razy więcej niż materii barionowej budującej znane nam ciała niebieskie.

Oczywiście, żeby taki pomysł miał jakąkolwiek rację bytu, trzeba przyjąć założenie, że PBH powstawały masowo. Ale czy rzeczywiście tak było i młody wszechświat rodził czarne dziury na potęgę? Według najnowszego artykułu dwóch fizyków z Uniwersytetu Tokijskiego wydaje się to bardzo mało prawdopodobne.

Jason Kristiano i Jun’ichi Yokoyama dokonali obliczeń z uwzględnieniem pomiarów mikrofalowego promieniowania tła (CMB) i wiedzy z zakresu kwantowej teorii pola. W ten sposób otrzymali oni model opisujący – znacznie dokładniej od dotychczasowych – wahania gęstości w gorącej „zupie” kwarków i gluonów sprzed 13 miliardów lat.

Fizycy już we wcześniejszym artykule z 2022 roku wyrazili obawę, że ich poprzednicy pozwalali sobie na stosowanie w rachunkach zbyt dużych przybliżeń, co prowadziło do przesadzonych szacunków. Nowa analiza potwierdza, że zaburzenia gęstości materii w dawnym wszechświecie nie były wystarczająco częste, aby uporać się z zagadką ciemnej materii. Autorzy nie negują całkowicie istnienia PBH, ale nie sądzą, aby ich łączna masa mogła przewyższać masę „świecącej” materii ulokowanej w gwiazdach i mgławicach. W każdym razie nie współgrałoby to z dostępnymi mapami mikrofalowego promieniowania tła.

Należy przypomnieć, że jak dotąd koncepcji pierwotnych czarnych dziur nie wsparły również żadne dane obserwacyjne. Z jednej strony wypatrzenie tego rodzaju obiektów – przypuszczalnie mierzących mniej niż kilkaset metrów i nieemitujących światła – wydaje się szalenie trudne. Z drugiej jednak, jeżeli PBH naprawdę występują pospolicie, zdaniem krytyków już dawno powinniśmy zarejestrować przynajmniej poszlaki ich grawitacyjnej obecności.

Total
0
Shares
Zobacz też