Kwantowo 2022

Kwantowo 2022

Na koniec roku 2021 życzyłem sobie, żeby kolejny był “odrobinę znośniejszy”. I dostałem dokładnie to, o co prosiłem: mijający rok naprawdę okazał się znośniejszy. Tylko odrobinę.

Jak rośnie, to spada. Jak spada, to rośnie. 

Jastrząb

Kwantowo w liczbach

369 667, to liczba użytkowników, którzy od początku stycznia do końca grudnia odwiedzili stronę. Wynik o ponad 100 tys. wyższy niż w roku 2021, więc mogłoby się wydawać, że idzie ku lepszemu. Jednak jak to często bywa ze statystyką, jest ona jedynie matematycznym kamuflażem problemu. W rzeczywistości, za 1/5 tego wyniku wyjątkowo odpowiada tylko jeden jedyny wpis, który niespodziewanie rozszedł się po sieci z mocą viralu. Gdyby go wyciąć, na co dzień blog cieszył się podobną, równie mizerną oglądalnością co w roku 2021 i niższą niż choćby w roku 2020.
29 249, tyle głów w ostatnim dniu roku gromadził profil Kwantowo na facebooku. Wzrost wyniósł niecałe trzy tysiące.
8 200, to aktywni subskrybenci na One Signal (ten czerwony okrągły dzyndzelek w dolnym rogu ekranu).
1 225, to liczba reakcji pod tekstem Po co Ukraińcom styropian?, jedynym postem, który przekroczył barierę tysiąca lajków (to właśnie ten wspomniany viral). Drugi w kolejce okazał się noblowski artykuł Nobel za test najważniejszej nierówności świata (832 reakcje), a podium zamknął tekst o Dziwnych związkach rtęci z teorią względności (752).
106, to liczba aktywnych patronów Kwantowo. Jedyna, która pozwala mi odczuwać odrobinę satysfakcji i wciąż odnajdywać siłę do podejmowania kolejnych aktywności.
52, czyli komentarze (na samym blogu, bez kanałów społecznościowych) pod styczniowym artykułem Dwa kubity i kwantowy niesporczak. Mijający rok był ogólnie fatalny pod względem aktywności czytelników i dowiódł, że sekcja komentarzy w tym miejscu właściwie mogłaby zniknąć.
38, tyle tekstów ukazało się na stronie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. A skoro przy tym jesteśmy…

Wpisy, których nie możesz przeoczyć

Gdyby mierzyć wartość wpisu wyświetleniami, to wspomniany już tekścik o koktajlach Mołotowa musiałbym uznać za jeden z najlepszych w historii tego bloga. Oczywiście internetowa rzeczywistość jest bardziej złożona, a na popularność tamtej, realnie przeciętnej notki, złożyło się przede wszystkim trafienie z tematem w odpowiedni moment. Gdyby to ode mnie zależało, wolałbym raczej, aby podobną uwagą cieszył się któryś z poniższych wpisów:

Geometryczne niebo perfekcjonistów. Sekrety 5 brył (nie)platońskich: Bodaj pierwszy tekst, do którego zainspirowała mnie architektura. Konkretniej, paryski gmach La Géode – pozorna kula, w rzeczywistości będąca “nadmuchanym” dwudziestościanem złożonym z 6433 trójkątów.
Oto i on. Sagittarius A* – Czarne Słońce naszej galaktyki: Start programu Artemis oraz początek obserwacji Webba mogły sprawić, że zapomnieliście już o innym kosmicznym wydarzeniu. A przecież w maju zespół Teleskopu Horyzontu Zdarzeń opublikował wyczekiwany od dawna obraz czarnej dziury zalegającej w sercu Drogi Mlecznej.
Czy mikrofalowe promieniowanie tła zaniknie?: Pozostałością po burzliwym początku wszechświata są prastare fotony wypełniające do dziś każdy centymetr sześcienny przestrzeni kosmicznej. Jednak skoro wiemy, że to promieniowanie reliktowe było kiedyś znacznie gorętsze, to czy w przyszłości ochłonie na tyle, że stanie się praktycznie niewykrywalne?
Jedno zdjęcie, bezlik światów: Naukowy rok 2022 był bez wątpienia czasem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, więc nic dziwnego, że poświęcałem mu kilka notek. Przypomnę jedną, omawiającą ideę stojącą za spektakularnym Pierwszym Głębokim Polem Webba.
Naukowe rewolucje pana Kuhna: W setne urodziny tytana metodologii Thomasa Kuhna, postanowiłem przypomnieć o myśli zawartej w jego najważniejszym dziele, czyli Strukturze rewolucji naukowych. Niestety tylko garstka czytelników dała szansę historii “paradygmatów” i “anomalii”. Szkoda, ponieważ jeśli którekolwiek z tutejszych treści pozwalają zastanowić się nad istotą procesu naukowego – to właśnie takie.
Dziwne związki rtęci z teorią względności: O tym, że rtęć pozostaje cieczą w temperaturze pokojowej wie każde dziecko. Jednak już mniej dzieci i dorosłych zdaje sobie sprawę, że ten sam pierwiastek topniałby w nieco wyższej temperaturze, gdyby nie efekty wynikające ze szczególnej teorii względności.
Nobel za test najważniejszej nierówności świata – rozwlekle, ale za to niezbyt przejrzyście: Kiedy Alain Aspect, John Clauser oraz Anton Zeilinger doczekali się zasłużonych laurów, od razu przyszły mi do głowy dwie myśli. Najpierw się ucieszyłem, bo w końcu uhonorowano fizyków kwantowych i moich osobistych faworytów; potem zrzedła mi mina, ponieważ uświadomiłem sobie, że przecież muszę coś napisać. “Coś” w tym przypadku oznaczało długaśny artykuł tłumaczący po ludzku znaczenie diabelnie skomplikowanych nierówności Bella oraz eksperymentu Aspecta. Zwłaszcza, że 99% internetu spłyciło sprawę do nagłówka “Nobel za splątanie kwantowe” – co się nie godzi.

Dziesięć lat minęło

Sam blog obchodził w wakacje dekadę swojego istnienia, co było niezłą okazją do spojrzenia wstecz na to, co udało się przez ten czas zbudować. A udało się zatrważająco niewiele. Po dziesięciu latach i sześciuset tekstach, Kwantowo pozostaje czerwonym karłem polskiej sceny popularyzatorskiej – długowieczną, ale niewielką i ledwie widoczną kropką, której zniknięcia nikt nie zauważy. Przykre, ale prawda jest taka, że w ekosystemie współczesnego internetu od dawna nie ma miejsca na pasjonackie blogi czy kobylaste teksty wymagające od odbiorcy piętnastu minut skupienia.

Chcąc być z wami szczery muszę przyznać, że w ostatnich miesiącach nie było chyba tygodnia, kiedy nie myślałbym o zamknięciu tego miejsca. Na dobrą sprawę istnieją jeszcze tylko dwa powody, dla których możecie czytać te słowa. Po pierwsze, wiem, że mam garstkę stałych wieloletnich odbiorców i pozostaję im niewymownie wdzięczny za okazane zaufanie. Po drugie… Cóż, parafrazując Carla Sagana: “kiedy jesteś zakochany, chcesz o tym opowiadać całemu światu” – a ja wciąż uwielbiam naukę i czuję, że chcę jeszcze o niej trochę poopowiadać. Blog pewnie prędzej czy później zniknie, ale to jeszcze nie ten moment.

Koniec z głupotami

Trzeba być jednak realistą. Nawet jeżeli Kwantowo wciąż dycha, to jest to wegetacja bez szans na wyzdrowienie, nie mówiąc już o rozwoju. Dlatego trzeba myśleć o przyszłości i powolnym przesuwaniu aktywności w inne rejony. Po głowie chodzi mi cała masa pomysłów, ale w tym roku chciałbym skupić się na dwóch: małym i dużym.

Ten mały, dotyczy wyłącznie social mediów i zakłada wydzielenie z Kwantowo większości aktywności związanej z pseudonauką. Dlaczego? Bo mam dość narzekań i pretensji. Każdy stały czytelnik wie, że od początku istnienia bloga nieprzerwanie towarzyszy mu cykl Głupota na niedzielę, w ramach którego w specyficznym stylu komentuję różne przejawy irracjonalizmu (ostatnio głównie astrologię i numerologię). Jednak mimo, że to najstarsza z tutejszych serii, zwykle ciesząca się niezłą poczytnością, niemal za każdym razem muszę czytać komentarze malkontentów obwieszczających, że przecież nie po to tu wchodzą, a w ogóle to kiedyś (wciąż nie wiem kiedy) nie zajmowałem się takimi “nieistotnymi” tematami. Oczywiście teksty na blogu są podzielone na kategorie i wyraźnie oznaczone, wydawałoby się więc, że internauta mógłby po prostu omijać niechciany rodzaj tekstów. Brzmi logicznie, ale istnieje pewien rodzaj szalenie wrażliwego odbiorcy, który prędzej zdobędzie szczyt K2 w sandałach, niż ścierpi, że na odwiedzanej stronie widnieje coś, co go akurat nie interesuje.

W każdym razie, wiem, że Głupota na niedzielę ma oddanych czytelników, choćby dlatego, że nieustannie podsyłacie mi nowe materiały do skomentowania. Zróbmy więc tak: wprowadzam moratorium na pseudonaukę na Kwantowo (no, może nie całkowite, ale postaram się ograniczyć do minimum); natomiast na nowym profilu Zawiedzionego neutrina na Facebooku i Twitterze, zajmiemy się wyłącznie bezlitosnym piętnowaniem wszelkich przykładów szarlataństwa. Tam też możecie podsyłać najrozmaitsze linki, filmy, nagłówki i screeny. To chyba uczciwy układ?

Ale jak to?

Teraz to większe przedsięwzięcie. Większe, bo dotyczy nowej strony, należącej nie tylko do mnie, choć niechcący wszedłem w rolę spiritus movens. Mówiąc najkrócej, zebrałem paru znajomych o różnych zainteresowaniach i zaproponowałem, że możemy założyć portal, gdzie każdy z nas będzie mógł w wolnej chwili publikować teksty. Oni zapytali “ale jak to?” – co chyba zrozumiałem zbyt dosłownie i zarejestrowałem domenę alejakto.pl.

No dobra, może w rzeczywistości nie wyglądało to w ten sposób, ale sens zachowałem. Przyświecała nam następująca idea: stworzyć serwis, który nie będzie blogiem, ale również nie przyjmie formy pięćdziesiątego naukowo-technologicznego portaliku maszynowo kopiującego newsy okraszone przekoloryzowanymi clickbaitami. Zamiast tego zdecydowaliśmy, że sercem projektu będą niedługie popularnonaukowe teksty odpowiadające na konkretne pytania (z takim adresem nie mogło być inaczej). Nie będzie to kopia Kwantowo, więc tematyka zdecydowanie wykroczy poza fizykę, a same pytania mogą dotyczyć zarówno spraw poważnych, jak i popkultury czy zupełnej abstrakcji.

Przy stronie dłubię już od kilku miesięcy i to na pewno jeszcze nie koniec, możecie więc ją traktować jako wersję beta. Nie ukrywam, że gdyby projekt wypalił, z czasem mógłby się przekształcić w pełnowartościowy portal, z kilkoma działami, quizami, wywiadami, galeriami i stałą redakcją. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że z ograniczonymi środkami finansowymi i deficytem czasu, czeka nas bardzo powolna ewolucja.

Wiele zależy od was. Rozpoczynamy od zera, więc każdy lajk i każde udostępnienie będzie istotnym impulsem dla bezwzględnych algorytmów. Oczywiście nie chodzi o to, aby ktokolwiek poczuł się zobowiązany do obserwowania czegoś, co go nie zainteresuje. Jednak jeśli tamta formuła trafi w wasze gusta i macie apetyt na treści nieco lżejszego kalibru – zapraszam do śledzenia.

Postanowienia

Zwykle na zakończenie czyniłem plany dotyczące dalszego rozwoju bloga, ale to już chyba nie ma sensu. Niech ten kot przeleży w spokoju kolejny rok pod kroplówką, a potem zobaczymy co dalej.

Aha i żebym nie popełnił tego samego błędu co ostatnio: życzę sobie i wam, żeby kolejny rok okazał się znacznie lepszy niż dwa ostatnie. :)

Total
0
Shares
Zobacz też