Krótko: 21 grudnia dwie największe planety przysunęły się do siebie na nieboskłonie na odległość 6,1 minuty kątowej. Było to pierwsze takie zbliżenie od 17 lipca 1623, gdy Jowisza i Saturna dzieliło zaledwie 5,2 minuty kątowej. Kolejne wydarzenie astronomiczne o podobnej randze nastąpi 15 marca 2080 roku.
Chociaż współcześnie nikt (przynajmniej nikt trzeźwy na umyśle) nie dopisuje zdarzeniom astronomicznym ukrytych znaczeń i metafizycznej symboliki, koniunkcje ciał niebieskich niezmiennie budzą zainteresowanie obserwatorów nieba. Największą ekscytację wywołują oczywiście efektowne, relatywnie rzadkie spotkania dwóch największych planet Układu Słonecznego – Jowisza i Saturna – nieprzypadkowo nazywane wielkimi koniunkcjami.
Oba gazowe olbrzymy poruszają się po własnych orbitach z właściwymi sobie prędkościami. Saturn obiega Słońce w 29 ziemskich lat, Jowisz szybciej – niecałe 12. O koniunkcji możemy mówić wtedy, gdy oba obiekty znajdą się mniej więcej w jednej linii, tworząc na nieboskłonie iluzję zlewającej się pary. Taki efekt możemy zaobserwować średnio co 7253 dni, czyli 19,8 lat.
Tak, to oznacza, że poprzednia koniunkcja nastąpiła w roku 2000, a do kolejnej dojdzie w 2040. Dlaczego więc akurat tegoroczne zbliżenie cieszy się taką atencją amatorów astronomii?
Haczyk polega na tym, że różne nachylenia orbit i wzajemne położenie Saturna, Jowisza oraz Ziemi powodują, iż każda koniunkcja okazuje się nieco odmienna od poprzedniej. W większości przypadków planety mijają się, zachowując dystans nie mniejszy niż 60′ (minut kątowych). To aż dwukrotność średnicy tarczy Księżyca, co nie czyni widowiska szczególnie wyjątkowym. Prawdziwie intymne spotkania, w czasie których dochodzi niemalże do optycznego przytulenia obu gigantów, zachodzą nieregularnie i nieporównywalnie rzadziej.
Właśnie z taką niecodzienną koniunkcją mieliśmy do czynienia 21 grudnia, gdy oba punkty na niebie dzieliło nie 60′, a skromne 6′ (czyli 1/5 przywołanej tarczy Księżyca). Jeśli więc trafiliście w okno pogodowe i udało wam się przyłapać tę parkę – gratuluję, byliście świadkami czegoś prawdziwie unikatowego.
Wyjaśnijmy w tym miejscu pewną wątpliwość, wywołaną przez lawinę nagłówków, jakie przetoczyły się w ostatnich dniach przez internet. Według części mediów „Gwiazda Betlejemska” zaszczyciła nas po czterystu latach, według innych musieliśmy nań czekać aż osiemset lat.
Skąd te rozbieżności? I kto ma rację?
Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie poważne wielkie koniunkcje (poniżej 10′), jakie wystąpiły w ciągu ostatniego milenium, można by zliczyć na palcach jednej ręki. Pierwsza grupa redaktorów nawiązała zapewne do zjawisk z 1623 oraz 1563 roku, gdy Jowisz i Saturn dzieliło kolejno 5,2′ i 6,8′. Pozostali skupili się na głębokim średniowieczu i roku 1226. Wtedy to doszło do najbardziej spektakularnej koniunkcji tysiąclecia, w czasie której planety minęły się na niebie w odległości zaledwie 2,1′.
Bliższe prawdy wydaje się zatem stwierdzenie, że poprzednia koniunkcja przypominająca tegoroczną, miała miejsce czterysta lub czterysta pięćdziesiąt lat temu. Trzeba jednak przy tym zaznaczyć, że zbliżenie z 1623 roku nie stanowiło większej atrakcji, a nawet mogło przejść kompletnie niezauważone. Para planet pojawiała się w tamtym czasie w pobliżu tarczy słonecznej i prawdopodobnie nie zwróciła uwagi żadnego z mieszkańców XVII-wiecznego świata. Znacznie większe szanse na wywołanie zamieszania miała koniunkcja z 1563 roku, odnotowana m.in. przez uczonych z Akademii Krakowskiej.
A jak długo przyjdzie nam czekać na powtórkę z rozrywki i kolejne zjednoczenie Jowisza z Saturnem? Jak ustaliliśmy, wielkie koniunkcje zdarzają się średnio raz na dwadzieścia lat, toteż gazowe olbrzymy miną się zarówno w 2040, jak i w 2060 roku. Nie będą to jednak spotkania warte szerszego komentarza.
Następne zbliżenie o niemal identycznej randze do obecnego nastąpi za sześćdziesiąt lat. Zwykle odstępy pomiędzy takimi zdarzeniami sięgają całych stuleci, więc nie mamy prawa narzekać. Jeśli zamierzacie szczęśliwie doczekać tego momentu, pamiętajcie o zarezerwowaniu bezchmurnego nieba na marzec roku 2080.
Bonus: wielkie portale o wielkiej koniunkcji
Pora na ćwiczenia z czepializmu stosowanego. W świetle zdobytej wiedzy na temat wielkiej koniunkcji planet, spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: co jest nie tak z poniższymi nagłówkami?
Ogólnie rzecz biorąc wielkie koniunkcje zachodzą mniej więcej co 20 lat, a poprzednia (choć trudna do zaobserwowania) miała miejsce 31 maja 2000 roku. Tegoroczna jest po prostu wyjątkowo efektowna. Poza tym wyrażenie „wielka koniunkcja Jowisza i Saturna” stanowi pleonazm, albowiem termin wielkiej koniunkcji zwykło się odnosić właśnie do tych dwóch planet.
Po raz pierwszy od 397 lat. Ewentualnie od 457.
Najprawdopodobniej redaktor wyciągnął błędny wniosek, że interesujące wielkie koniunkcje są całkowicie regularne i wypadają co jakieś cztery stulecia. Nic bardziej mylnego, bo jak ustaliliśmy, kolejny „kosmiczny spektakl” objawi się na nieboskłonie już w roku 2080.