Wiecie jak jest: lipiec, lato, w dodatku mundial – krótko mówiąc trudne warunki do pisania. Jednak mimo to, kolejny przegląd najciekawszych newsów ze świata nauki doczekał się w końcu publikacji.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]Na Marsie występują związki organiczne
O tym, że NASA zamierza pogłębić eksplorację Marsa, pojawiła się już wzmianka w poprzednich Komunikwantach. Wiadomo, że Amerykanie chcą skupić się na badaniu tego, co skrywa pod swą powierzchnią Czerwona Planeta. Działający od 2012 roku łazik Curiosity, choć nie został przystosowany do wykonywania większych odwiertów, był jednak w stanie dostarczyć nam w ostatnich tygodniach cennych informacji o składzie pokrywających glob skał. Na czerwcowej konferencji NASA – o czym pisał m.in. kolega Węglowy Szowinista – podano dwie interesujące informacje. Pierwsza głosi, że w warstwie skalnej naszego Sąsiada udało się natrafić na związki organiczne. Druga z natomiast odnosi się do atmosfery Marsa, w której zarejestrowano wahania stężenia metanu. O tym, że gaz ten jest na Marsie obecny wiemy od wielu lat, lecz dopiero teraz udało się poznać szczegóły jego występowania. Muszę tu podkreślić, iż nowe dane w żadnym razie nie dowiodły istnienia życia na sąsiedniej planecie – co oczywiście sugeruje część prasy. Obie nowiny uprawdopodabniają jednak tezę o istnieniu życia na Marsie w przeszłości. Na razie należy przyjąć postawę wyczekującą i ufać, że wszelkie wątpliwości rozwieją kolejne testy. Te mogą zostać wykonane przez przyszłe łaziki, które trafią na Marsa nie wcześniej niż za trzy lata.
Kolejny triumf Polaków w University Rover Challenge
W piłce nożnej do najlepszych, niestety nam bardzo daleko, za to regularnie odnosimy sukcesy w zawodach łazików marsjańskich, organizowanych corocznie w Stanach Zjednoczonych przez University Rover Challenge (URC). Polscy młodzi inżynierowie od 2011 roku nieustannie sięgają po najwyższe laury, kładąc na łopatki rówieśników ze wszystkich stron świata. Prawdziwym postrachem konkursu byli swego czasu studenci z Politechniki Białostockiej, których łaziki Hyperion i Hyperion 2 zdobywały złote medale w roku 2013 i 2014.
Tegoroczna edycja zakończyła się pewną wygraną studentów Politechniki Częstochowskiej. Nie jest to wielkie zaskoczenie, ponieważ częstochowianie znaleźli się na podium już w roku ubiegłym, a teraz jedynie poprawili wynik. Co ważne, również miejsca trzecie, czwarte oraz ósme zostały zajęte przez polskich konstruktorów, kolejno z Politechniki Świętokrzyskiej, Politechniki Łódzkiej oraz z Uniwersytetu Warszawskiego. Sukcesy wszystkich czterech drużyn pozwalają żywić nadzieję, że przynajmniej niektórzy ich członkowie doczekają się angażu w największe misje kierowane na Marsa. Prace i postępy uczestników zawodów są rzecz jasna monitorowane przez NASA oraz SpaceX, stale poszukujących świeżej krwi do swoich zespołów.
Tegoroczna edycja zakończyła się pewną wygraną studentów Politechniki Częstochowskiej. Nie jest to wielkie zaskoczenie, ponieważ częstochowianie znaleźli się na podium już w roku ubiegłym, a teraz jedynie poprawili wynik. Co ważne, również miejsca trzecie, czwarte oraz ósme zostały zajęte przez polskich konstruktorów, kolejno z Politechniki Świętokrzyskiej, Politechniki Łódzkiej oraz z Uniwersytetu Warszawskiego. Sukcesy wszystkich czterech drużyn pozwalają żywić nadzieję, że przynajmniej niektórzy ich członkowie doczekają się angażu w największe misje kierowane na Marsa. Prace i postępy uczestników zawodów są rzecz jasna monitorowane przez NASA oraz SpaceX, stale poszukujących świeżej krwi do swoich zespołów.
[ecko_youtube]DXYemtndmK4[/ecko_youtube]
Powstanie film o Neilu Armstrongu
Dla miłośników astronomii i kinematografii szykuje się nie lada gratka. Film Pierwszy człowiek (org. First Man) ma zagościć na dużym ekranie jeszcze w październiku tego roku. Tytuł skupia się na osobie Neila Armstronga, który – jak powszechnie wiadomo – w 1969 roku zyskał miano pierwszego człowieka, który postawił stopę na Księżycu i w ogóle na obcym globie. W rolę zmarłego w 2012 roku astronauty wcieli się Ryan Gosling, znany m.in. z obrazów Drive i La La Land. Wypuszczony trailer prezentuje się całkiem zjawiskowo i pozwala spodziewać się emocjonującego oraz estetycznego seansu. Po cichu żywię nadzieję, że Hollywood sprezentuje wreszcie astrofanom produkcję na poziomie Apollo 13.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Inteligentne drony mogą wyłapywać przestępstwa
O tym, jak wielkie możliwości stwarza dziś sztuczna inteligencja nie trzeba nikomu przypominać. Coraz większy nacisk kładzie się na wykorzystanie jej w celu zapobiegania przestępstwom i wykrywania niebezpiecznych zachowań, jeszcze zanim do takowych dojdzie. Wspólny projekt naukowców z Wielkiej Brytanii i Indii zakłada patrole dronów z zamontowanymi kamerami. Zarejestrowane obrazy poddane zostaną analizie przez odpowiednie algorytmy, rozpoznające zachowania zakwalifikowane jako nielegalne. Na razie, w fazie eksperymentalnej, program jest w stanie wychwycić, kiedy nagrana osoba kogoś dusi, kopie, uderza, dźga lub strzela. Zakres podejrzanych gestów i ruchów ma być poszerzony w późniejszych etapach projektu. Naukowcom przyświeca myśl, by ich urządzenie dało się wykorzystać zwłaszcza w większych aglomeracjach, gdzie pojawienie się aktów przemocy jest prawdopodobne, zaś ukrycie się przestępcy stosunkowo łatwe. Rzecz jasna takie przedsięwzięcie zmaga się z wieloma trudnościami. Jedną z nich będzie konieczność zadbania o wysoką precyzję sprzętu, bo choć notuje on 94% skuteczności, to jednak założeniem jest wyeliminowanie jakichkolwiek błędnych rozpoznań przez program. Drugą i nie mniej ważną kwestią pozostaje społeczny odbiór projektu, w tym nasuwające się skojarzenia z wszechobecnym Wielkim Bratem. Dyskusje dotyczące ciągłego obserwowania obywateli z pewnością prędko nie ucichną.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Opóźnienie Teleskopu Webba. Jeszcze jedno!
Wygląda na to, że stare powiedzenie „wybiera się jak sójka za morze” powinniśmy powoli zamieniać na „wybiera się jak Webb w kosmos”. Po raz kolejny został przesunięty start Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (James Webb Space Telescope, JWST), nazwanego tak na cześć drugiego administratora NASA (1961-1968) i współfinansowanego przez amerykańską organizację. Jak informowałem w marcu, urządzenie miało zostać wyniesione na orbitę z Centrum Kosmicznego w Gujanie Francuskiej około maja 2020, jednak przedsięwzięcie nieustannie boryka się z kolejnymi problemami finansowymi i organizacyjnymi. Na chwilę obecną koszt następcy Kosmicznego Teleskopu Hubble’a sięga niebagatelnej sumy 9,6 mld dolarów, a data jego startu to marzec 2021. Czuwająca nad projektem Niezależna Komisja Rewizyjna w swoim ostatnim raporcie wskazała na błędy techniczne, jednogłośnie podejmując decyzję o zmianach w harmonogramie. NASA nie chcąc ryzykować przychyliła się do zaleceń i opóźniła plany o kolejny rok. JWST, którego sztandarowym zadaniem ma być badanie najstarszych gwiazd oraz galaktyk uformowanych tuż po Wielkim Wybuchu, będzie więc musiał jeszcze poczekać na swój wielki moment. Mam nadzieję, że tego dożyję…
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Czarna dziura zjadła gwiazdę i beknęła
Naukowcy z hiszpańskiego Instytutu Astrofizycznego w Granadzie zarejestrowali niewiarygodnie gwałtowną emisję energii i cząstek, mającą miejsce 150 milionów lat świetlnych od Ziemi. Jej źródłem, jak się wydaje, był potężny dżet wyemitowany przez pożywiającą się supermasywną czarną dziurę. Choć astrofizyka przewiduje takie zjawiska, tak wyraźny ślad rozerwania dużej gwiazdy przez grawitację czarnej dziury dostrzeżono po raz pierwszy. Wydarzenie, które doprowadziło do uwolnienia strumienia energii, wystąpiło w kolidujących galaktykach, nazwanych Arp 299. Przy użyciu niezwykle czułych teleskopów udało się zarejestrować dramatyczne spotkanie kosmicznego stwora o masie przekraczającej 20 milionów Słońc, razy z gwiazdą dwukrotnie większą od naszej Gwiazdy Dziennej. Siły pływowe doprowadziły dosłownie do rozszarpania obiektu. Efektem eksplozji są właśnie wspomniane dżety, czyli struga promieniowania rentgenowskiego oraz wysokoenergetycznych cząstek, wyrzuconych w przestrzeń prostopadle do uformowanego dysku akrecyjnego. To dla astronomów ważna obserwacja, która pozwoli na dalsze badania okolicy wokół supermasywnych czarnych dziur i tego, jak zachowuje się ich sąsiedztwo.
Niektóre gwiazdy otulają diamentowe obłoki
Od dwóch dekad astronomów nurtowało pewne tajemnicze źródło promieniowania mikrofalowego występującego w kosmosie. W ubiegłym miesiącu udało się wreszcie rozpoznać jego przyczynę. Co ciekawe, dokonano tego przypadkiem. Do tej pory uważano, iż za całe zamieszanie odpowiedzialne są drobiny pyłu powstałe z bogatych w węgiel molekuł zwanych policyklicznymi węglowodorami aromatycznymi (PAH). Występowanie tych związków nie wyjaśniało całkowicie problemu, ponieważ promieniowanie występowało również w miejscach, gdzie takowych cząsteczek nie wykrywano. Pomysł na rozwiązanie zagadki przedstawiła Jane Greaves z Uniwersytetu w Cardiff, specjalizująca się w badaniach młodych gwiazd, a konkretniej pasów pyłu i gazu, jakimi są one otoczone. Mając nadzieję na zaobserwowanie w nich procesów planetotwórczych, Greaves zarejestrowała nietypowe mikrofale emitowane przez drobiny diamentowego pyłu. Te – chociaż niezwykle drobne, bo mierzące ok. milionową część milimetra, a także niezwykle lekkie – wpadając na siebie poruszają się na tyle intensywnie, że zyskują potencjał do emisji fali elektromagnetycznej o rzeczonej długości. Sama badaczka zaznacza, że wszystkie „okruchy” krążące wokół jednej gwiazdy mogą mieć łączną masę zbliżoną do masy Merkurego. W zasadzie to niewiele, biorąc pod uwagę skalę skalę wielkości, o jakich mowa.
Nasza Sąsiadka wprawiła w zeszłym miesiącu naukowców w zakłopotanie. Kalifornijski astronom Thomas Navarro odkrył, iż ruch obrotowy Wenus potrafi zmieniać tempo nawet o 10 minut. Od razu uprzedzę, że wynik ten nie jest aż tak niezwykły jak moglibyśmy przypuszczać, ponieważ wenusjańska doba trwa… 116 ziemskich dni. Niemniej, wahania liczone w minutach i tak potrzebują należytego wyjaśnienia. Szukając źródła nieregularności, nieśmiało wskazuje się na gęstą atmosferę planety i szalejące wiatry, osiągające prędkość 320 km/h. Wskazówek do wspomnianej konkluzji dostarczyło zdjęcie wykonane w 2015 roku przez japoński statek kosmiczny agencji JAXA. Na fotografii widać ogromną falę przetaczającą się niemal przez całą długość planety. Zgodnie z podejrzeniami bezprecedensowy napór wiatru na pokrytą górami powierzchnię globu miałby znacząco wpływać na prędkości w jego rotacji. Zagadką pozostaje, dlaczego ostatecznie całe ciało nie uzyskuje szybkości, która odpowiadałaby napędzającemu ją wiatrowi. Astronomowie głowią się nad tym pytaniem, wskazując na hamulec w postaci przyciągania grawitacyjnego bliskiego Słońca. Potwierdzenie hipotezy wymaga jednak dalszych obserwacji i analiz.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Wiatry na Wenus wpływają na ruch planety
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
W Kalifornii podjęto próbę odtworzenia mózgu neandertalczyka
Adam Adamczyk
Weronika Cygan
Weronika Cygan