Pora na lutowe Komunikwanty, czyli miesięczny przegląd najciekawszych naukowych wiadomości. W dzisiejszej odsłonie będzie sporo o supernowych, najnowszych osiągnięciach i planach Elona Muska oraz o kolejnym filmie opowiadającym o życiu Marii Skłodowskiej.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]Neandertalczycy byli artystami przed nami
W ostatnich kilkunastu latach nauka diametralnie zmieniła swoje spojrzenie na wymarłego 25 tys. lat temu homo neanderthalensis. Najpierw dowiedzieliśmy się, iż neandertalczycy wcale nie ukrywali się przed przedstawicielami człowieka rozumnego, ale wręcz chętnie wchodzili z nim w interakcję (do tego stopnia, że niemal na pewno posiadasz w sobie fragment neandertalskiego DNA). Ostatnio natomiast zbieramy kolejne dowody świadczące o nadzwyczaj bogatym życiu duchowym i artystycznym naszych kuzynów. W 2009 roku niemieccy antropolodzy z Instytutu Maxa Plancka odnaleźli na terenie Hiszpanii ponacinane muszle najpewniej stanowiące rodzaj ozdoby. Ci sami badacze w swojej najnowszej publikacji na łamach Nature, poddają analizie malowidła naskalne odnalezione w trzech hiszpańskich jaskiniach, datowane na 65 tys. lat. Co prawda w tym okresie trwała już ekspansja homo sapiens sapiens, lecz dopiero 20 tysięcy lat później sforsuje on Bosfor. Patrząc na dzieła neandertalczyków, takie jak te w La Pasiega, trudno dostrzec szczególne różnice między nimi a znacznie późniejszymi, słynnymi rysunkami zwierząt w jaskimi Lascaux. Chyba powoli musimy przyzwyczajać się do myśli, iż nasi krewniacy nie tylko nie byli prymitywnymi jaskiniowcami, ale być może nie ustępowali wiele pod względem umysłowym i cywilizacyjnym wczesnemu homo sapiens sapiens.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
W RX J1131-1231 dostrzeżono pierwsze planety poza Drogą Mleczną
W latach 90. Aleksander Wolszczan rozpoczął nową epokę w astronomii, rejestrując pierwsze planety pozasłoneczne. Było to spodziewane odkrycie, które utwierdziło nas w przekonaniu, że Układ Słoneczny i Ziemia nie stanowią ewenementu w skali kosmosu. Astrofizycy z Uniwersytetu w Oklahomie poszli o krok dalej, po raz pierwszy ukazując dowody na istnienie systemów planetarnych również poza naszą galaktyką. Oczywiście z uwagi na olbrzymie odległości, dokonanie typowej obserwacji byłoby absolutnie niewykonalne. Uczeni dzięki wykorzystaniu Teleskopu kosmicznego Chandra i zjawiska mikrosoczewkowania, przeanalizowali częstotliwości docierających do Ziemi promieni w zakresie rentgenowskim. Na tej podstawie stwierdzono w odległej o 3,8 mld lat świetlnych galaktyce RX J1131-1231, istnienie zakłóceń charakterystycznych dla miliardów niewielkich obiektów – prawdopodobnie planet. Dla jasności: powyższa fotografia nie przedstawia w żadnym razie układu planetarnego, lecz rzeczoną galaktykę w towarzystwie czterech kwazarów.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Najmniejsza rakieta wyniosła satelitę
Miniaturyzacja dotyka nawet astronautyki. W tym kierunku w każdym razie zdaje się zmierzać japońska agencja kosmiczna JAXA. Na początku tego miesiąca, trzykilogramowego satelitę TRICOM 1R wyniosła ponad atmosferę rakieta, a właściwie rakietka SS-520. Jej wymiary to 9,5 metra wysokości i zaledwie pół metra średnicy. Dla porównania podstawowa wersja Falcona 9 – który przecież również do kolosów nie należy – mierzy 55 metrów długości przy średnicy 3,5 metra. Tym samym Japończycy ustanowili rekord, osadzając na orbicie satelitę z pomocą najdrobniejszej jak dotąd maszyny. Była to druga próba, po nieudanym starcie z początku ubiegłego roku.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Amator przypadkiem trafił na supernową w galaktyce NGC 613
Historii astronomii znane są liczne przypadki cennych odkryć dokonanych przez amatorów, jednak zazwyczaj chodzi o zdarzenia mające miejsce w naszym Układzie Słonecznym, względnie w jego bliskim sąsiedztwie. Tym razem hobbysta ustrzelił obiekt oddalony o 80 milionów lat świetlnych. Pochodzący z Argentyny Victor Buso jako pierwszy uchwycił świeżutką supernową, podczas obserwacji galaktyki NGC 613 w konstelacji Rzeźbiarza, za pomocą przeciętnego (w porównaniu z profesjonalnym sprzętem) 16-calowego teleskopu. Sama obserwacja miała co prawda miejsce w roku 2016, lecz odkrycie zwróciło uwagę uczonych i stało się przyczynkiem do publikacji, która właśnie ukazała się na łamach Nature.
Może się wydawać, że w kosmicznej skali kolejny wybuch supernowej nie jest już niczym szczególnym. Jednak mimo istnienia grubych miliardów gwiazd, przeciętnie rejestrujemy około dwóch takich zdarzeń rocznie, przy wykorzystaniu zautomatyzowanych narzędzi, filtrujących setki zdjęć każdej nocy. Buso miał wyjątkowe szczęście samodzielnie dostrzegając błysk ginącej gwiazdy o masie około 20 Słońc. Jak stwierdzili astronomowie, szansa na tak udane wstrzelenie się z obserwacją wynosiła jeden do dziesięciu milionów.
Może się wydawać, że w kosmicznej skali kolejny wybuch supernowej nie jest już niczym szczególnym. Jednak mimo istnienia grubych miliardów gwiazd, przeciętnie rejestrujemy około dwóch takich zdarzeń rocznie, przy wykorzystaniu zautomatyzowanych narzędzi, filtrujących setki zdjęć każdej nocy. Buso miał wyjątkowe szczęście samodzielnie dostrzegając błysk ginącej gwiazdy o masie około 20 Słońc. Jak stwierdzili astronomowie, szansa na tak udane wstrzelenie się z obserwacją wynosiła jeden do dziesięciu milionów.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
DES16C2nm najodleglejszą zarejestrowaną supernową
Ale odkryta przez Argentyńczyka SN 2016gkg nie była jedyną supernową, która narobiła szumu w ostatnim miesiącu. Dostrzeżony w ramach projektu Dark Energy Survey obiekt DES16C2nm leży 10,5 miliarda lat świetlnych stąd, co czyni go najdalszą z dotychczas poznanych supernowych i jednocześnie najstarszą. W jej badaniach wzięły udział hawajskie teleskopy Kecka oraz Bardzo Duży Teleskop (VLT) i obserwatorium Las Campanas w Chile. W artykule zawartym w ostatnim Astrophysical Journal, spekuluje się, iż doszło do wyjątkowej eksplozji gwiazdy, o cały rząd jaśniejszej i bardziej energetycznej od konwencjonalnych supernowych. Mamy tu do czynienia z postulowaną od niedawna klasą SLSN (superluminous supernova), będących w zasadzie już hipernowymi.
Falcon Heavy zaliczył dziewiczy lot
Wiem, o tym już było dużo i wszędzie – ale przegląd wydarzeń naukowych nie byłby pełny bez uwzględnienia tak istotnej informacji. Przypomnijmy więc: 6 lutego z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie, po raz pierwszy wystartowało najnowsze dziecko Elona Muska, czyli wyczekiwana od siedmiu lat rakieta Falcon Heavy. Powstała z połączenia trzech korpusów modelu Falcon 9 i posiada potencjał wystarczający do wynoszenia na niską orbitę okołoziemską ładunków o masie do 64 ton. Pierwszy lot okazał się udany w 2/3. Rakieta bezproblemowo opuściła kosmodrom i umieściła w przestrzeni kosmicznej czerwoną Teslę Roadster, “kierowaną” przez manekina o imieniu Starman. Po wykonaniu tego zadania, dwa boczne człony Falcona z niemal artystyczną elegancją wróciły na Florydę, osiadając na lądowiskach Landing Zone 1 oraz Landing Zone 2 (mógłbym to oglądać bez końca…). Niestety ta sama sztuka nie udała się rakiecie centralnej, która nie trafiła w pływającą platformę Of Course I Still Love You i wpadła do Atlantyku. Mimo to, próba napawa optymizmem.
Co istotne, Falcon Heavy w dłuższej perspektywie wcale nie będzie najmocniejszą kartą w talii SpaceX. Prawdziwym asem i przepustką na Marsa ma być dopiero planowany BFR, czyli Big Falcon Rocket lub jak twierdzą niektórzy Big Fu**ing Rocket. Jednak na tego, ponad stumetrowego kolosa, przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lat.
Co istotne, Falcon Heavy w dłuższej perspektywie wcale nie będzie najmocniejszą kartą w talii SpaceX. Prawdziwym asem i przepustką na Marsa ma być dopiero planowany BFR, czyli Big Falcon Rocket lub jak twierdzą niektórzy Big Fu**ing Rocket. Jednak na tego, ponad stumetrowego kolosa, przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lat.
Startuje Starlink, czyli muskowy internet
Start Falcona Heavy przyćmił rozruch innego przedsięwzięcia Elona Muska. Mowa o projekcie Starlink, mającym zagwarantować szybki dostęp do internetu w każdym zakątku globu. Pomysł właśnie wszedł w fazę testów, poprzez wysłanie na orbitę dwóch satelitów: Tintin A i Tintin B. W przyszłości plany prezentują się znacznie bardziej okazale: miliarder pragnie umieścić nad naszymi głowami aż 12 tysięcy satelitów, przy czym każdy odpowiadałby za obszar o średnicy około 2 tysięcy kilometrów i oferował łączność o prędkości 20 Gb/s. Oczywiście internet satelitarny nie jest niczym nowym, jednak obecne rozwiązania prezentują wciąż dość niskie osiągi w stosunku do ceny. Stąd właśnie takie koncepcje jak Starlink Elona Muska, czy oparty o system balonów stratosferycznych projekt Loon, opracowywany przez Google.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Powstanie hollywoodzki film o Skłodowskiej
Chciałoby się rzec: nareszcie. Owszem, powstał już jeden film o Marii Skłodowskiej i to całkiem niedawno, bo dwa lata temu – ale raczej trudno w jego przypadku mówić o udanej, czy choćby przeciętnej biografii. Osobiście popisu aktorskiego Karoliny Gruszki nie widziałem, ale sądząc po recenzjach, głosach krytyków i mocno nieprzychylnych opiniach znajomych, chyba zbyt wiele mnie nie ominęło. Jednak nie wszystko stracone i wciąż jest szansa na poważną produkcję poświęconą życiu genialnej fizyczki. Oparty o książkę pióra Lauren Redniss obraz ma nosić tytuł Radioactive, a za reżyserię będzie odpowiadać Marjane Satrapi. Urodzona w Iranie reżyserka nie ma zbyt bogatego portfolio, ale zdołała udowodnić niepospolite zdolności w nominowanej do Oskara animacji Persepolis. W główną rolę wcieli się 40-letnia Brytyjka Rosamund Pike (na fotografii), znana głównie z thrillera Zaginiona dziewczyna. Poza tym na ekranie zobaczymy raczej anonimowych Sama Riley’a jako Piotra Curie oraz Aneurina Barnarda w roli Paula Langevina.
Tak po prawdzie to żałuję, że Maria nie doczekała się produkcji podobnej do Geniusza, zgrabnie streszczającego losy Alberta Einsteina. Ale może Radioactive nas zaskoczy? Trwają już zdjęcia w Budapeszcie, więc premiery prawdopodobnie powinniśmy spodziewać się w przyszłym roku.
Tak po prawdzie to żałuję, że Maria nie doczekała się produkcji podobnej do Geniusza, zgrabnie streszczającego losy Alberta Einsteina. Ale może Radioactive nas zaskoczy? Trwają już zdjęcia w Budapeszcie, więc premiery prawdopodobnie powinniśmy spodziewać się w przyszłym roku.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
Badacze w Cleveland postawili ważny krok w walce z Alzheimerem
Statystyki zachorowań na Alzheimera nie wyglądają najlepiej. W chwili obecnej na to schorzenie cierpi około 350 tysięcy Polaków, a jeśli tendencja nie ulegnie zmianie, to do 2050 roku wynik ten może ulec nawet potrojeniu. Wydaje się jednak prawdopodobne, że do tego czasu popularna choroba neurodegeneracyjna powinna zostać ujarzmiona. Otuchy dodają najnowsze wyniki badań przeprowadzonych w Lerner Research Institute w Cleveland. Amerykanie w najnowszym wydaniu Journal of Experimental Medicine, poinformowali o cofnięciu objawów Alzheimera u obserwowanych myszy. Prowadzone badania skupiają się na białku BACE1, czyli beta-sekretinie. Uważa się, że w pewnych sytuacjach białko to nie funkcjonuje jak powinno i inicjuje gromadzenie blaszek amyloidowych, uniemożliwiających przekazywanie impulsów między komórkami nerwowymi. Eksperymentalna terapia ma za zadanie stopować wydzielanie BACE1, co powinno nie tylko hamować postęp Alzheimera, ale wręcz cofać jego tragiczne objawy.
Test przeprowadzony na 12 myszach skutecznie doprowadził do zniknięcia płytek amyloidowych. Po niedługim czasie gryzonie zaczęły przejawiać lepszą kondycję umysłową: może nie były tak sprawne jak przed chorobą, ale otępienie wyraźnie zelżało. Autorzy badania chwalą się, że to jak dotąd najbardziej imponująca i drastyczna próba pokonania choroby. Krytycy z kolei podnoszą, że testowano myszy w wieku zaledwie 10 miesięcy, o znacznie większych możliwościach regeneracyjnych od starszych osobników.
Test przeprowadzony na 12 myszach skutecznie doprowadził do zniknięcia płytek amyloidowych. Po niedługim czasie gryzonie zaczęły przejawiać lepszą kondycję umysłową: może nie były tak sprawne jak przed chorobą, ale otępienie wyraźnie zelżało. Autorzy badania chwalą się, że to jak dotąd najbardziej imponująca i drastyczna próba pokonania choroby. Krytycy z kolei podnoszą, że testowano myszy w wieku zaledwie 10 miesięcy, o znacznie większych możliwościach regeneracyjnych od starszych osobników.
[ecko_fullpage_image][/ecko_fullpage_image]
W fabryce Soletair uzyskano syntetyczne paliwo z energii słonecznej, wodoru i CO2
Mówiąc o zielonej energii najczęściej mamy na myśli wykorzystanie wiatru, światła lub geotermii do wytworzenia elektryczności. Projekt Soletair ma na celu opracowanie stosunkowo ekonomicznego i czystego procesu pozwalającego na uzyskanie płynnego paliwa, w każdym miejscu na Ziemi. Do produkcji drogocennych węglowodorów wystarczą składniki obecne wokół nas: dwutlenek węgla zawarty w atmosferze, wodór obecny w wodzie oraz konieczna do przeprowadzenia syntezy elektryczność, mogąca pochodzić choćby z promieni słonecznych. Ostatnią tego typu reakcję przeprowadzili chemicy z fińskiego VTT Technical Research Centre of Finland i niemieckiego Karlsruhe Institute of Technology. Pokazowa fabryczka o gabarytach przeciętnego kontenera wygenerowała około 200 litrów zdatnego do użytku paliwa. Tego typu chemiczne reaktory mogą działać niemal wszędzie, generując około 80 litrów paliwa każdego dnia – bez zanieczyszczeń i zachowując pełną samowystarczalność.
Następna porcja naukowych wiadomości, już na początku kwietnia.
Następna porcja naukowych wiadomości, już na początku kwietnia.