Miłosne eksperymenty naukowe

7 wniosków dostarczonych przez “miłosne” eksperymenty

Badania relacji damsko-męskich wciąż należą do najbardziej kontrowersyjnych, zwariowanych i niejednoznacznych sfer nauki. W dniu św. Walentego, mam dla Was garść interesujących “miłosnych” doświadczeń, a także płynących z nich wniosków. Nie zawsze poważnych i często dyskusyjnych.

1. Wybierz podryw bezpośredni

Pytanie do panów: jakich słów używacie, aby zainteresować nieznajomą dziewczynę? Jeśli sposób “na kasztana” nie przynosi pożądanego efektu, warto zapoznać się z publikacją Michaela Cunninghama. Psycholog z Teksasu postanowił empirycznie dowieść, która z odzywek daje największą szansę na udany podryw lub przynajmniej zminimalizuje ryzyko natychmiastowego kosza. Oczywiście, aby uzyskać miarodajny wynik, doświadczenie należało przeprowadzić w naturalnym środowisku, poza murami uczelni.

Uczony wybrał się zatem wraz z asystentem na łowy do baru dla singli. Podczas gdy Cunningham siedział cicho w kącie, obserwując i prowadząc notatki, jego biedny pomagier zaczepiał dziewczyny. Miał on je zagadywać, używając wcześniej ustalonych zdań trzech typów: bezpośrednich, delikatnych oraz nonszalanckich. Zaczepki nieśmiałe (“Hej, ładną mamy pogodę”.) oraz bezpośrednie (“Prawdę mówiąc, od razu mi wpadłaś w oko”.) okazały się całkiem skuteczne – zwłaszcza te drugie. Eksperyment ukazał jednocześnie, że zdecydowanie najgorsze emocje u 80% pań wzbudzały zachowania wyrażające nadmierną pewność siebie, zahaczające o bezczelność. Jeśli więc sądziliście, że zgrywanie ultrasamca alfa przyniesie wam przewagę – nic z tego.

2. Faceci są “łatwi”

Co ciekawe, Michael Cunningham przeprowadził analogiczne obserwacje dotyczące podrywania samotnych facetów. Wysłana na łowy eksperymentatorka również korzystała z trzech zestawów tekstów, lecz w tym przypadku wyniki były prawie zawsze pozytywne. Mężczyźni bez względu na arogancję i otwartość nieznajomej, w niemal 100% reagowali przychylnie.

Bliźniacze wnioski możemy wyciągnąć z innego, nieco starszego eksperymentu, o którym wspomniałem już kiedyś na łamach bloga. Jego autor, Russell Clark, wysłał na przechadzkę po kampusie grupkę przystojnych mężczyzn oraz urodziwych kobiet, którzy zaczepiali napotkane studentki i studentów. Nie mieli jednak – jak u Cunninghama – po prostu zwrócić uwagi płci przeciwnej, lecz bezpardonowo proponować obcym osobom przygodny seks. Jak nietrudno się domyśleć, większość studentów, gdy tylko usłyszała coś w stylu – “Przystojniak z ciebie! Może pójdziemy na szybki numerek?” – natychmiast chciała ściągać spodnie. Aż 12 spośród 16 zaczepionych młodzieńców była gotowa na niespodziewane zbliżenie z nieznajomą. A kobiety? No cóż, ani jedna nie odpowiedziała entuzjastycznie na tę szczodrą propozycję.

3. Mężczyźni wolą blondynki

Osobiście za atrakcyjniejsze zawsze uważałem brunetki – ale kim jestem, żeby stawać w opozycji do nauki? Zwłaszcza, że ten stereotyp został poddany niejednemu testowi i za każdym razem uzyskiwał potwierdzenie. Weźmy choćby jeden z ostatnich, którego wyniki opublikowano w Scandinavian Journal of Psychology. Ciekawscy naukowcy znów podążyli do barów, tym razem sprawdzając, jak kolor włosów wpływa na popularność dziewcząt. Zatrudnioną panią obdarowywano blond, ciemną lub rudą peruką, a następnie monitorowano wzrost lub spadek jej atencji u płci przeciwnej. Po odwiedzeniu trzech klubów wyniki ukształtowały się następująco: niewiasta w wersji blond znalazła 60 adoratorów, brunetka 42, a ruda zaledwie 18.

Ale żeby nie było zbyt kolorowo, doświadczenie miało również drugą część. W następnej turze, badacze poprosili ankietowanych mężczyzn o ocenę zdjęcia dziewczyny w różnych kreacjach, z uwzględnieniem atrakcyjności fizycznej, rozwiązłości seksualnej, nieśmiałości, neurotyzmu, inteligencji, arogancji, temperamentu i tak dalej. W tym przypadku, to ciemne włosy okazały się przywoływać skojarzenia z inteligencją, ale również większą atrakcyjnością fizyczną. Rudzielcom przypisywano, bez niespodzianek, ognisty temperament. Blondynki natomiast, mimo całego uwielbienia, zyskały opinię nieporadnych i głupiutkich. Wskazuje to na fakt, iż choć blondynki rzeczywiście cieszą się większym wzięciem, to jednocześnie są najbardziej krytycznie oceniane. Najwyraźniej panowie, lubimy się takimi opiekować.

4. Izolacja nie gwarantuje frywolności

To jeden z najdziwaczniejszych eksperymentów i być może poświęcę mu w przyszłości osobny wpis. Nieżyjący już dziekan Instytutu Badań Antropologicznych Narodowego Uniwersytetu Meksyku, Santiago Genovés, wpadł na pomysł, aby na pokładzie niewielkiego statku Acali, umieścić sześciu facetów i sześć kobiet, a następnie przepłynąć Atlantyk: z Wysp Kanaryjskich do Cozumel u wybrzeży Meksyku. Daleka droga, niewielka przestrzeń, izolacja od świata i grupka obcych, mających do dyspozycji jedną wspólną kajutę. Podejrzewam, że dzisiaj uczyniono by z tego całkiem popularny reality show. Na statku znalazło się miejsce m.in. dla czarnoskórej Amerykanki, fotografa z Japonii, pani doktor z Izraela, czy właściciela greckiej knajpy. Żeby było zabawniej, każdy z uczestników pozostawił w domu partnera, a część również małżonków. Rejsu nie odpuścił oczywiście sam Genovés, jako obserwator i dwunasty eksperymentator w jednym. 

Teoretycznie doświadczenie dotyczyło wielu aspektów życia na pokładzie, takich jak stres, konflikty i podział obowiązków. W praktyce jednak, zarówno media jak i samych uczestników, interesowało wyłącznie pytanie: kiedy naukowa wyprawa zmieni się w pozbawioną hamulców orgię. Przeżyli rozczarowanie, bowiem wzajemne oglądanie porannej toalety oraz wymioty spowodowane chorobą morską, nie tworzyły zbyt apetycznej atmosfery. W stopniowym przełamywaniu lodów pomagały pokładowe gry i ankiety. Gdy uczony zapytał współpasażerów, czy powinni na jeden dzień pozbyć się ubrań, głosy rozłożyły się pół na pół. Wykształcił się nawet zwyczaj regularnego pozostawiania im kajuty na użytek losowych par, lecz prawdopodobnie w ciągu całej wyprawy doszło do jednego romansu, zresztą bardzo krótkiego. Genovés co prawda dostrzegł wyraźne “rozluźnienie” typowych na wolności obyczajów i zdecydowane obniżenie progu wstydu, lecz do wyczekiwanych przez pismaków, perwersyjnych scen grupowego seksu, ostatecznie nie doszło.

5. Adrenalina nas kręci

Jeśli nie macie pomysłu na randkę, to zdaniem Donalda Duttona powinniście spróbować skoku na bungee lub poszukać monstrualnej kolejki górskiej. Kanadyjski psycholog sprawdził to przy pomocy uroczej asystentki oraz chwiejnego mostu rozciągniętego nad rzeką Capilano. Studentka miała za zadanie zaczepiać mężczyzn, którzy właśnie schodzili z kładki, dając im swój numer telefonu i prosząc o kontakt w sprawie wypełnienia ankiety dotyczącej krajobrazu. Ta sama panna została następnie wysłana do parku, gdzie wykonywała identyczne zadanie. Wyniki były następujące: po przejściu niebezpiecznego mostu 52% osób odpowiedziało na prośbę studentki, zaś wśród facetów przechadzających się po parku, oddzwonić postanowiło zaledwie 30%. Dla naukowców ten rezultat nie był zaskakujący. Według nich ludzie mają tendencję to rozciągania pewnych odczuć na cały kontekst sytuacyjny. Jeżeli przeżywamy w danym momencie coś ciekawego, odczuwamy dreszczyk emocji, to często łączymy to podniecenie z naszymi towarzyszami.

6. Partnerzy upodabniają się fizycznie

Można co jakiś czas spotkać pary, które wyglądają niczym rodzeństwo. Wszystko wskazuje, że nie jest to przypadek czy iluzja, zwłaszcza w przypadku długoletnich związków. Proste badanie tego zjawiska przeprowadzono na Uniwersytecie Michigan pod kierunkiem Roberta Zajonca. Ankietowanym pokazano zestawy zdjęć kobiet i mężczyzn, wykonanym za młodu oraz znacznie później, po latach pożycia małżeńskiego. Ich zadaniem było połączenie kobiet i mężczyzn, wyglądających na parę. O ile, w przypadku zdjęć starszych osób badani dobierali małżonków niemal bezbłędnie, o tyle fotografie z młodości przysporzyły znacznie więcej kłopotów. Można to tłumaczyć upodabnianiem się osób przez wspólną dietę i podobny tryb życia, ale nie tylko. Uczeni uważają, że równie ważne są wspólnie przeżywane emocje. Przebywając z kimś często przejmujemy jego mimikę czy sposób wypowiedzi, a to wraz z dzielonymi emocjami bardzo skutecznie “rzeźbi” nasze twarze i nie tylko. 

7. Seks mocno obciąża organizm

Jest takie schorzenie – Persistent Sexual Arousal Syndrome (PSAS) – powodujące ciągłe pobudzenie seksualne oraz częste, czasem spontaniczne orgazmy. Właśnie na tą przypadłość cierpiała (seryjne orgazmy, wbrew pozorom, mogą w końcu męczyć) pewna Niemka, która zgłosiła się w latach 50. do lekarzy z Kliniki w Jenie. Dr Gerhard Klumbies bardzo się przejął, ale zanim przeszedł do leczenia postanowił wykorzystać nadarzającą się sposobność. Stwierdził, że skoro kobieta ciągle szczytuje bez względu na okoliczności, to może jako jeden z pierwszych na świecie, dogłębnie zbadać wpływ orgazmu na funkcjonowanie ludzkiego ciała. Nie było dla nikogo tajemnicą, że seks potrafi człowieka wykończyć – dosłownie i w przenośni – ale szczegóły nie zostały opisane. Podczas pierwszego badania, ciśnienie skurczowe kobiety skoczyło ze zwykłych 120 na 160 mm Hg. Dla porównania, przeciętny kilkunastominutowy trucht podnosi tą samą wartość do 140-150 mm Hg. Następnego dnia monitorowano już serię orgazmów, podczas której ciśnienie 30-latki sięgnęło granicy 200 mm Hg. 

Dużo? Może się tak wydawać, ale to nic w porównaniu do warunków towarzyszących męskiemu szczytowaniu. Tym razem Klumbies miał znacznie trudniejsze zadanie, bo jego “obiekt” doświadczalny nie posiadał funkcji wytrysku na zawołanie. Zanim badany osiągnął orgazm, potrzebował długiej rozgrzewki, choćby przez wzgląd na stresogenną sytuację i obecność aparatury. Zmachał się naprawdę mocno, czego dowodem było zwiększenie ciśnienia skurczowego do niemalże 300 mm Hg, przy tętnie 142. Mówiąc bez ogródek, jeżeli posiadacie wady serca lub tętniaka – a nie chcecie jednocześnie dojść i zejść – lepiej ograniczcie fizyczne przyjemności.

Tymczasem cieszcie się, że czytacie Kwantowo zamiast wyniszczać swój organizm.

Literatura uzupełniająca:
M. Cunningham, Reactions to Heterosexual Opening Gambits, [online: http://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/0146167289151003];
S. Treger, “Wanna Go to Bed With Me?” (a.k.a. “Get Away from Me, Creep” vs. “Where Do I Sign Up?”), [online: http://www.scienceofrelationships.com/home/2013/3/15/wanna-go-to-bed-with-me-aka-get-away-from-me-creep-vs-where.html];
G. Saad, Do Gentlemen Prefer Blondes?, [online: https://www.psychologytoday.com/blog/homo-consumericus/201202/do-gentlemen-prefer-blondes];
S. Genovés, The Acali experiment: five men and six women on a raft across the Atlantic for 101 days, Nowy Jork 1980;
D. Drucker, The Machines of Sex Research: Technology and the Politics of Identity 1945-1985, Nowy Jork 2014;
J. Dean, Empathy Causes Facial Similarity Between Couples to Increase Over Time, [online: http://www.spring.org.uk/2007/07/facial-similarity-between-couples.php];
D. Goleman, Long-Married Couples Do Look Alike, Study Finds, [online: http://www.nytimes.com/1987/08/11/science/long-married-couples-do-look-alike-study-finds.html].
Total
0
Shares
Zobacz też
Płonąca Góra w Australii
Czytaj dalej

Pożar, który trwa od 6 tysięcy lat

Jakieś cztery godziny jazdy samochodem na północ od Sydney znajduje się Burning Mountain Nature Reserve. Zgodnie z nazwą, serce wydzielonego rezerwatu przyrody stanowi góra, pod którą od tysięcy lat, nieprzerwanie tli się ogień.