Chyba nie sądziliście, że zostawię was bez jakiegoś naukowego podsumowania roku? Przyjrzyjmy się najciekawszym odkryciom, wypowiedziom, wydarzeniom i postaciom ostatnich dwunastu miesięcy.
Najważniejsze wydarzenie
Niespodzianek nie będzie. Jako „największe oczekiwanie” w roku ubiegłym naznaczyłem finał misji New Horizons, trudno więc teraz przejść obok jej sukcesu obojętnie. Przypomnijmy: po dziewięciu latach lotu, amerykańska sonda przeleciała tuż obok oddalonego o 6 miliardów kilometrów Plutona i jego księżyców. Do tego czasu, o planecie karłowatej wiedzieliśmy tyle co nic – była jedynie niewyraźną kropką dla naszych teleskopów. Nowe Horyzonty dały nam niepowtarzalną szansę wglądu w powierzchnię niewielkiego globu oraz jego bogatego układu księżycowego, z dystansu zaledwie 12 tysięcy kilometrów. Przysłane na Ziemię fotografie (transmisja danych trwa 4,5 h!) szybko zmieniły medialny wizerunek Plutona, którego głównym znakiem rozpoznawczym jest od tego roku ogromne „serce”, widniejące na jego południowej półkuli. (Więcej informacji na temat misji znajdziecie m.in. w tym tekście).
Najpiękniejsze zdjęcie
Obchodzący ćwierćwiecze swojego funkcjonowania Kosmiczny Teleskop Hubble’a, uchwycił niesamowity pejzaż. Na fotografii widzimy obłoki gazów i pyłów kosmicznego żłobka. Najważniejszy element znajduje się jednak po lewej. Dwa efektowne promienie, rozciągające się na dystans połowy roku świetlnego, zwiastują zapłon rodzącej się protogwiazdy, oznaczonej jako Herbig-Haro 24. Ulegająca zagęszczeniu materia utworzyła wirujący dysk akrecyjny, który w niedługim czasie zainicjuje procesy termojądrowe.
Najciekawsza wypowiedź
Rok 2015 okazał się rokiem sceptycyzmu i rozwagi wobec perspektywy dalszego rozwoju sztucznej inteligencji. Technologia gna do przodu jak szalona, więc może to ostatni dzwonek? Tak zdają się uważać figury pokroju Billa Gatesa, Stephena Hawkinga i Elona Muska, przestrzegający jak jeden mąż przed pokładaniem nadziei w AI. Zaskakująca wydaje się zwłaszcza postawa szefa SpaceX, uważanego za ikonę futurystyki i największego orędownika nowych technologii. Musk chętnie dzielił się swoimi obawami z internautami.
[ecko_quote source=”Elon Musk”]Mam nadzieję, że nie jesteśmy jedynie biologicznym bootloaderem dla cyfrowej superinteligencji. Niestety, wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne. (…) Musimy być bardzo ostrożni z AI. Potencjalnie jest ona groźniejsza od arsenału jądrowego.[/ecko_quote]
[ecko_quote source=”Elon Musk”]Mam nadzieję, że nie jesteśmy jedynie biologicznym bootloaderem dla cyfrowej superinteligencji. Niestety, wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne. (…) Musimy być bardzo ostrożni z AI. Potencjalnie jest ona groźniejsza od arsenału jądrowego.[/ecko_quote]
Sam przedsiębiorca również inwestuje pewne środki w rozwój wirtualnego umysłu, lecz jak przyznaje, robi to głównie po to aby mieć ciągle oko na sprawę.
Najgłupsza wypowiedź
Muszę przyznać, że w roku ubiegłym absurdalnych wypowiedzi było więcej, a idiotyczne wynurzenia Cejrowskiego na temat ewolucji były prawdziwą wisienką na torcie. Tym razem skromnie, musimy zadowolić się wypowiedzią umiarkowanie głupią, zamieszczoną na łamach gazety wPolityce. Boli już sam tytuł: Gazy cieplarniane nie są głównym źródłem CO2. Nad istotą tego zdania zastanawiali się już inni blogerzy, dumali internauci, zachodzili też w głowę autorzy portalu Nauka o klimacie. Sam tytuł można by uznać za jakiś dziwny rodzaj mocnego przejęzyczenia, gdyby nie to, że pan Leszek Sosnowski równie niezgrabne konstrukcje stosuje w całym artykule. Brak obycia w temacie nie przeszkadza mu jednak w traktowaniu klimatologów z dystansem, a całego globalnego ocieplenia w sposób prześmiewczy. W razie kłopotów chętnie zaś sięga do opinii jednoosobowego gremium eksperckiego w osobie dr Jerzego Kruszelnickiego – adiunkta Uniwersytetu w Olsztynie, mającego co prawda na swoim koncie liczne publikacje, tyle, że z zakresu zootechniki… Całość dopełnia festiwal powtarzanych mitów, skutecznie wypunktowanych przez ekipę Nauki o klimacie.
Największy „skandal”
Chyba najbardziej żenująca sytuacja spotkała budowniczych Thirty Meter Telescope. Obserwatorium miało stanąć w ulubionym miejscu astronomów – na hawajskim szczycie Mauna Kea. Wysokość, brak miejskich świateł i krystalicznie czyste powietrze powodują, że każda placówka chciałaby zająć miejsce tuż obok teleskopów Kecka, Subaru czy Gemini. Niestety, na drodze nauki stanęli tubylcy twierdzący, że napływający zewsząd naukowcy zakłócają sen bogini śniegu. Swoje pięć groszy dorzucili też ekologowie, widzący w urządzeniach zagrożenie dla rzadkiego pluskwiaka Wëkiu.
To nie pierwszy raz gdy Hawajczycy protestują przeciwko astronomom, ale opór chyba nigdy nie przybrał takich rozmiarów. Do walki włączyli się celebryci i aresztowano już kilkadziesiąt osób. Bez względu na finał sprawy, następny inwestor zastanowi się pięć razy zanim wysunie pomysł wzniesienia czegokolwiek w okolicach Mauna Kea.
To nie pierwszy raz gdy Hawajczycy protestują przeciwko astronomom, ale opór chyba nigdy nie przybrał takich rozmiarów. Do walki włączyli się celebryci i aresztowano już kilkadziesiąt osób. Bez względu na finał sprawy, następny inwestor zastanowi się pięć razy zanim wysunie pomysł wzniesienia czegokolwiek w okolicach Mauna Kea.
Największy „skandal” w Polsce
Powróćmy jeszcze na nasze podwórko. Jeśli nie skandalem, to przynajmniej sporym faux pas trzeba nazwać pomysł zaproszenia do Uniwersytetu Gdańskiego Jerzego Zięby. Chyba najbardziej rozpoznawalny w kraju propagator medycyny alternatywnej (nienawidzę tego określenia – sugeruje ono, że istnieje jakaś „alternatywna” forma nauki), miał dać wykład pt. Czy możemy żyć długo i w dobrym zdrowiu? Na szczęście, w przeciwieństwie do rektora, trzeźwość zachowała część studentów. Na facebooku pojawiło się wydarzenie „Znachor na uniwersytecie? Co na to rektor?”, a koleżanka Paulina popełniła wyczerpujący tekst na temat szkodliwych wymysłów Jerzego Zięby. Do rektora UG trafił również list otwarty podpisany przez kilkadziesiąt osób związanych nie tyko z różnymi wydziałami, ale też uczelniami. Czytamy w nim:
[ecko_quote source=”List otwarty”]Wydarzenie to ma promować antynaukowe metody takie jak „metoda dwupunktowa”, „świadomość kwantowa”, czy „synchronizacja z przydatnymi częstotliwościami”. W programie spotkania czytamy też o leczeniu „siłą własnego umysłu” i „przywracaniu zdrowia bez leków”. Pan Jerzy Zięba, nie będąc lekarzem, głosi koncepcje niezgodne ze stanem wiedzy w naukach o życiu, naukach medycznych i fizycznych, dawno skompromitowane teorie i podważa skuteczną profilaktykę zdrowotną (np. szczepienia).[/ecko_quote]
[ecko_quote source=”List otwarty”]Wydarzenie to ma promować antynaukowe metody takie jak „metoda dwupunktowa”, „świadomość kwantowa”, czy „synchronizacja z przydatnymi częstotliwościami”. W programie spotkania czytamy też o leczeniu „siłą własnego umysłu” i „przywracaniu zdrowia bez leków”. Pan Jerzy Zięba, nie będąc lekarzem, głosi koncepcje niezgodne ze stanem wiedzy w naukach o życiu, naukach medycznych i fizycznych, dawno skompromitowane teorie i podważa skuteczną profilaktykę zdrowotną (np. szczepienia).[/ecko_quote]
Najlepsza książka
Świat zachwyca się książką A co gdyby? Randalla Munroe, ale niestety nie było dane mi jej przeczytać. Nie mam jednak wyrzutów sumienia, bo nie wierzę aby mój wybór – Dalej niż boska cząstka Leona Ledermana – był w jakimkolwiek stopniu gorszy! Sędziwy noblista, mimo dziewięćdziesiątki na karku, nie stracił ostrego pióra i zwariowanego poczucia humoru. Autor kontynuuje podróż, w którą zabrał w swojej poprzedniej pracy (Boska cząstka) skrupulatnie omawiając mechanizm nadawania cząstkom masy i o wiele, wiele więcej. (Po więcej zapraszam do mojej recenzji).
Najciekawsze science-fiction
Pewnie większość z was spodziewała się ekranizacji Marsjanina Andy’ego Weira. Przekornie jednak wychwalę bardziej niszową i mniej efektowną Ex Machinę. Żaden ze mnie kinoman, ale na film Alexa Garlanda trafiłem niemal przypadkiem, będąc zaskoczonym tak nikłą promocją. Szkoda, bo obraz idealnie wpasowuje się w aktualną dyskusję na temat niebezpieczeństw jakie niesie za sobą rozwój sztucznej inteligencji. Główny bohater, Caleb, trafia do niewielkiego ośrodka badawczego mając za zadanie dokonać testu Turinga. Innymi słowy ma wejść w interakcję z robotem Ava (notabene, całkiem zgrabnym robotem) i ocenić czy twór ludzkich rąk posiada świadomość.
Nie będę spoilerował, ale cieszy, że końcówka nie jest typowo hollywoodzka i daje do myślenia.
Nie będę spoilerował, ale cieszy, że końcówka nie jest typowo hollywoodzka i daje do myślenia.
Najzacniejsza postać
Elon Musk. Niech chłopu będzie: w końcu jego dziecko, to jest Falcon 9, dokonało wreszcie udanego lądowania. Niektórzy mogą zaprotestować, bo SpaceX zostało wyprzedzone przez konkurencję z Blue Origin, ale należy pamiętać, że New Shepard to konstrukcja o nieco skromniejszym przeznaczeniu. Oczywiście oba lądowania oznaczają ogromny krok naprzód i początek nowej epoki, którą bez wątpienia zdominują rakiety wielokrotnego użytku.
W każdym razie rywalizacja zawsze wzmaga rozwój. Drużyna Muska błyskawicznie podniosła się po czerwcowym potknięciu – gdy Falcon się przewrócił i eksplodował po zetknięciu z barką. Kilka tygodni temu powtórzono test: rakieta wystartowała, wzniosła się na niską orbitę, leciała kilkanaście minut i z gracją wylądowała w wyznaczonym miejscu. Niebo perfekcjonisty. Aż miło popatrzeć na filmiki.
W każdym razie rywalizacja zawsze wzmaga rozwój. Drużyna Muska błyskawicznie podniosła się po czerwcowym potknięciu – gdy Falcon się przewrócił i eksplodował po zetknięciu z barką. Kilka tygodni temu powtórzono test: rakieta wystartowała, wzniosła się na niską orbitę, leciała kilkanaście minut i z gracją wylądowała w wyznaczonym miejscu. Niebo perfekcjonisty. Aż miło popatrzeć na filmiki.
Największe oczekiwanie
W ubiegłym roku wybór był dość oczywisty, tym razem trudno wskazać faworyta. Niewątpliwie sporym wydarzeniem będzie oddanie do użytku chińskiego radioteleskopu FAST (Five hundred meter Aperture Spherical), którego czasza ma mierzyć aż 500 metrów! Tak moi drodzy, oznacza to odesłanie na zasłużoną emeryturę słynnego obserwatorium Arecibo, którego 300-metrowa czasza przestanie robić jakiekolwiek wrażenie. Będzie to również kolejny krok udowadniający Amerykanom i Europejczykom, że Państwo Środka ma ambicję co najmniej tak duże jak ich radioteleskop.
Jeśli zaś chodzi o NASA, to warto zwrócić uwagę na misję sondy Juno, która w lipcu przyszłego roku osiądzie na orbicie Jowisza. Raczej nie wzbudzi ona emocji porównywalnych z New Horizons, ale niewykluczone, że zbierzemy wiele nowych informacji na temat największej planety Układu. Juno będzie obiegać swój cel przez ponad rok, badając głównie jego atmosferę i magnetosferę, po czym spłonie.
Niewykluczone, że w przyszłym roku czeka nas jeszcze wiele odkryć i sukcesów niemożliwych do przewidzenia. I za to trzymam kciuki.