Przygotowując czwartą odsłonę Januszów nauki, przemierzyłem odmęty kilku bliźniaczych serwisów, uparcie szukających wspólnego mianownika dla treści naukowych, tabloidowych i paranormalnych. Oczywiście redaktorom rozgrywającym koncert dezinformacji, dzielnie akompaniują grupki równie światłych komentujących.
Wtem zawstydzony foton odwrócił się na pięcie i pomknął w siną dal z prędkością 300 tys. km/s. A może komentującemu rzeczywiście chodziło o cząsteczkę pozbawioną masy – ale takiej trudno byłoby w ogóle zaistnieć.
Brak wiedzy dostępnej w każdym podręczniku kosmologii, rzadko kiedy przeszkadza internautom w tworzeniu własnych sądów. A co do teorii…
Co najlepsze, ów komentarz zainicjował sporą dyskusję, a rozmówcy zauważyli że tego typu “anomalie” dostrzega coraz więcej osób co zwiastuje nadchodzące zmiany lub kataklizm.
Z teorią pędzących krajobrazów jest spory problem. Już kosmologowie lat 50. poszukiwali czegoś w rodzaju osi obrotu wszechświata próbując sprawdzić czy “wszystko” się kręci. Nie znaleziono ani jednej godnej uwagi poszlaki.
Mały skok w bok od nauk ścisłych. Na portalach o szemranej reputacji znajduje się również sporo tekstów spod znaku tajemnej archeologii. Specyfiką polskich ekscentryków jest oczywiście przypisywanie niezwykłych znalezisk już nie tylko kosmitom i Atlantom, ale również prasłowianom.
Tak, hipotetyczna cząstka to niezbity dowód na błędność STW. Tym bardziej, że pomysł tachionu został naszkicowany właśnie w oparciu o równania Einsteina.
Rzecz dotyczyła sondy Messenger, która po jedenastu owocnych latach, zgodnie z planem spadła na powierzchnię Merkurego. Uczony internauta nie może pojąć, że sondy Pioneer czy Voyager miały inne przeznaczenie i mogły osiągnąć prędkość ucieczki wymaganą do opuszczenia Układu Słonecznego, podczas gdy Messenger wykonał ponad 3 tysiące okrążeń wokół planety, musząc co jakiś czas korygować kurs. A na marginesie: Merkury nie jest najcieplejszą planetą systemu, a na jego ciemnej stronie temperatury spadają do -150 °C. Stąd też lód.
Komentarz pochodzi sprzed finału misji New Horizons, gdy zastanawiano się jak najlepiej zbadać zarówno Plutona jak i Charona. Oczywiście internetowy inżynier nie omieszkał, ot tak na zapas, skrytykować partaczy z NASA.
Pomijając to, że dla redaktora najwyraźniej czas mógłby cofać się nie tylko wstecz, nie mogę zdzierżyć gdy osoby popełniające artykuły dotyczące nauki, nie potrafią uszanować podstawowej terminologii. W języku potocznym dopuszcza się zamienne stosowanie cząstki i cząsteczki; ale w przypadku serwisu tematycznego nie ma miejsca na takie nieścisłości, które wprowadzają totalny chaos informacyjny.
A Mintaka? A Beta Tucanae? A Castor? Oczywiście, w związku z gigantycznymi odległościami czasem trudno oszacować ile dany układ gwiezdny zawiera składników, ale kandydatów na systemy pięcio, sześcio, a nawet siedmiogwiezdne mamy już od dawna.
Stary człowiek ma dość nieaktualne informacje. Supernowe wykorzystywane są jako tzw. świece standardowe a ich obserwacje stanowią podstawowe narzędzie dla kosmologów. Sama ekipa Saula Perlmuttera przeanalizowała światło ponad 50 supernowych. Choć rzeczywiście, statystycznie nie jest to jakaś wygórowana liczba. Stary człowiek nie przemyślał również tematu rodzących się gwiazd. Niewątpliwie, nawet w tym momencie gdzieś we wszechświecie wykluwa się młoda gwiazda, ale niestety jej zapłon jest nieporównywalnie mniej efektowny od supernowej i trudniej coś takiego wyłapać. Jednak mimo tych utrudnień, Teleskop Herschela ustrzelił bardzo ładny bąbel gęstniejącego wodoru, niechybnie zmierzający do zostania gwiazdą.
Akurat ten internauta, sądząc po sporej i merytorycznej aktywności, wydaje się wiedzieć o czym pisze. Tym bardziej zdziwiły mnie jego obiekcje dot. narodzin galaktyk. Wedle sporej części astrofizyków większość galaktyk – w tym Droga Mleczna – w zamierzchłej przeszłości mogła prowadzić awanturniczy żywot kwazara. Zagęszczenie materii w jądrze młodej galaktyki mogło być ogromne (nie tylko gwiazd, ale też luźnych gazów i pyłów), a supermasywna czarna dziura korzystała ile wlazło. Gdy paliwo uległo wyczerpaniu to i kwazar przestał emitować energię umożliwiając powstanie życia. Nie rozumiem też co komentujący ma na myśli pisząc o pochłonięciu całej materii. Przecież czarna dziura oddziałuje grawitacyjnie na wszystko wokół jak każdy inny obiekt, tyle że mocniej. Nie pochłonie więc niczego co ją okrąża po stabilnej orbicie.
Boskiej, nie bożej, cząstki, nie cząsteczki, a Nobla dostali właśnie za to, że ją zarejestrowano. Poza tym się zgadza.
Ten to prawdziwy orzeł. Jego komentarze spotykałem pod co drugim wpisem i niemal zawsze miał własną wizję/teorię/hipotezę tego jak działa rzeczywistość.
Pewnie dlatego kawałki meteorytu znajdowali również cywile, a niektóre trafiły na aukcję.
Einstein złodziej. A na dokładkę powrót monstrum z koszmarów wszystkich kreacjonistów, czyli mitycznego Hawkinsa, o głowie Dawkinsa i tułowiu Hawkinga.
Patrząc na średnią gęstość Jowisza, dość odważna teza. No ale zawsze lepsza od skretyniałych naukoffców. Bo co oni mogą wiedzieć? Aha, nie może zabraknąć tego:
Czarna materia, czarna energia, czarna magia i kwanty przestrzeni. Ale miło z jego strony, że się podzielił tym co gdzieś tam, kiedyś tam zdarzyło mu się przeczytać.
Jest na to recepta: nie czytać serwisów mających z nauką wspólną tylko nazwę i publikującą jako wielką sensację każdą szemraną wypowiedź anonimowego uczonego z Anchorage. A przynajmniej nie rozciągać tych niepoważnych newsów na całą społeczność naukową.
Jeszcze klasyk na poprawienie humoru. Pochodzi z fanpejdżu, na którym próbowaliśmy wraz z Łukaszem (PolowanieNaZdrowie) podjąć polemikę. Niestety po kilku pytaniach nas zbanowano. 🙂