Jedna z odkrytych chmurek leżących 300 milionów lat świetlnych od Ziemi, posiada nie więcej niż 4 miliardy gwiazd rozrzuconych na obszarze 60 tysięcy lat świetlnych. Może się wydawać, że kilka miliardów obiektów podobnych naszemu Słońcu to dużo, ale wynik ten wypada niezwykle blado chociażby w zestawieniu z naszą Drogą Mleczną, zawierającą od 200 do 400 miliardów gwiazd upakowanych na szerokości 100 tysięcy lat świetlnych. Gdyby Ziemia położona była w takiej puchatej galaktyce, nasze nocne niebo prawdopodobnie prezentowałoby się o wiele mniej ciekawie niż obecnie.
Odkrycie ekipy Pietera van Dokkuma, na pewno zainicjuje nową dyskusję na temat rodowodu gwiezdnych struktur i czynników jakie mogły wpłynąć na ich nietypową ewolucję. Czy były to normalne galaktyki, z których coś “wywiało” zawartość? A może obserwujemy dużą i rozdymaną gromadę w jakiś sposób wyrzuconą z matczynej galaktyki? Trzeba sobie również zadać pytanie, jaką rolę odegrała w poszczególnych scenariuszach ciemna materia.
Komentarze