To najwyższy wynik w całej historii pomiarów dokonywanych przez NOAA, sięgających 1958 roku. Spojrzenie na starsze dane również nie wzbudza optymizmu. Nieco mniej dokładne szacunki, prezentowane przez Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu, pozwalają uznać, że takiej ilości popularnego gazu cieplarnianego nie było na świecie od co najmniej połowy XIX wieku. Jeśli zaś ufać badaniom rdzeni lodowych z Antarktydy, to możemy mówić o rekordzie w skali dwóch milionów lat. Krótko mówiąc, odkąd gatunek ludzki dręczy matczyną planetę, nie był jeszcze świadkiem takiego stężenia dwutlenku węgla.

Tak wyglądał wzrost stężenia CO2 do 2010 roku.

Piszę to aby przypomnieć, że taka ilość CO2 w ziemskiej atmosferze nie jest dziełem przypadku a radosnej twórczości człowieka. U zarania rewolucji przemysłowej molekuł dwutlenku węgla było mniej niż 300 na milion cząsteczek powietrza i podobne proporcje panowały w naszej atmosferze od (co najmniej) tysięcy lat. Nie potrzebowaliśmy nawet dwóch stuleci aby zaliczyć gigantyczny skok rzędu 120 ppm; przy czym ponad połowa tego wzrostu przypadła na ostatnie cztery dekady. Nic nie wskazuje na szybkie spowolnienie tego trendu, bo kopcimy dalej. Konkretniej, każdego roku dodajemy do atmosfery około 2,25 ppm dwutlenku węgla. W takim tempie za niecałe pół wieku CO2 będzie stanowić już 0,05% składu powietrza.
Komentarze