Głupota na niedzielę: milion argumentów za Młodą Ziemią

Podrzucono mi ostatnio obleśny link. Zawarte w nim treści – przedstawione jako rzekome argumenty za młodym wiekiem Ziemi – obraziły wszystkie moje neurony razem i każdy z osobna.

Wiecie co? Tak szczerze mówiąc, straciłem jakiekolwiek zainteresowanie tematem Młodej Ziemi całe lata temu. Podszyta biblijnym fanatyzmem koncepcja przedstawiająca wszechświat jako owoc inteligentnego projektu, wyczarowanego za jednym zamachem sześć tysięcy lat temu, po prostu zaczęła mnie nudzić. Podobnie jak w przypadku wyznawców Płaskiej Ziemi, bazą wywrotowych sądów jest wyłącznie ignorancja, braki w logice oraz luki w podstawowym wykształceniu. Jednak to wszystko w żadnym wypadku nie stanowi zapory dla powstawania całych portali forsujących alternatywną historię naszej planety; których twórcy czynią z gwałcenia faktów i nieznajomości naukowej metodologii prawdziwą cnotę.

Na podesłanej mi witrynie znalazło się zestawienie aż trzydziestu argumentów rzekomo dowodzących, iż biblijny mit stworzenia należy traktować dosłownie. Jak to kiedyś powiedział Bogusław Wolniewicz: “Jak nie masz żadnego dobrego dowodu, to zasypuj ich dziesięcioma tysiącami dowodów”. I niestety, w tym przypadku, rzeczywiście ilość w żadnym razie nie idzie w parze z jakością. Większość tzw. argumentów zajmuje od dwóch do pięciu linijek tekstu, nieokraszonych żadnymi odesłaniami do źródeł (co byłoby przydatne, skoro już próbujemy łamać kręgosłup nauki) – a co najlepsze – część z nich w ogóle nie dowodzi młodego wieku Ziemi, lecz co najwyżej próbuje wbić szpile w powszechnie przyjęte teorie. Autor zestawienia chyba nie pojmuje, że zdanie “A jest fałszywe”, nie równa się wcale zdaniu “prawdziwe jest B”. Nawet udana próba zdewaluowania teorii wielkiego wybuchu, nie przybliża nas ani pół kroku do tezy o wykreowaniu kosmosu kilka tysięcy lat temu, przez istotę wyższą.

Dobrze, koniec paplaniny. Przyjrzyjmy się przynajmniej kilku najciekawszym potworkom z rzeczonego portalu. Od razu mówię, że cytuję poszczególne argumenty w całości, bez żadnych zmian.

Obroty ziemi.
Obroty ziemi spadają o ok. jedną tysięczną sekundy na dzień. Biorąc pod uwagę tę daną, miliardy lat temu ziemia wirowałaby tak szybko, że siła odśrodkowa spowodowałaby jej rozpad. Obroty ziemi stopniowo zmniejszają się i pokazują, że ziemia nie może mieć więcej niż kilka tysięcy lat.

Pierwszy punkt i pierwsza bujda. Ruch obrotowy zwalnia, ale nie szybciej niż o połowę tysięcznej sekundy na rok. Rok, nie dzień! Oczywiście nawet teraz uzyskalibyśmy podejrzane wyniki, według których zaledwie milion lat temu doba byłaby o ponad godzinę krótsza. Musimy jednak zawsze pamiętać (a o czym młodoziemcy zawsze zapominają), że mówimy o procesie zmiennym w czasie. Na ruch wirowy planety wpływa wiele czynników, jak chociażby obecność Księżyca (a przecież kiedyś był bliżej), katastrofy kosmiczne, geologiczne czy nawet działalność człowieka. W związku z powyższym nie wystarczy pomnożyć liczby lat przez 0,005 sekundy, gdyż spowalnianie w paleozoiku wyglądało inaczej niż obecnie.

Nie wiem też skąd wniosek, jakoby Ziemia miała się rozpaść. Ziemska doba nigdy nie trwała mniej niż 14 godzin, tymczasem znamy już egzoplanety – jak odkryta przez VLT Beta Pictoris b – których obrót zajmuje zaledwie 8 godzin, zaś prędkość obrotowa na wysokości równika wynosi aż 100 tys. km/h. Mimo to planetarna akrobatka jakoś się nie rozsypała.

Cywilizacje i pismo
Jak to możliwe, że jeśli człowiek przestał ewoluować 100 tysięcy lat temu, to nauczył się tworzyć cywilizacje i pisać dopiero jakieś 5 – 10 tysięcy lat temu? Również najstarsze cywilizacje pojawiają się na świecie w tym samym czasie i wszystkie są już bardzo zaawansowane, budując wspaniałe budowle (jak piramidy). Nic nie wskazuje na jakąś powszechną ewolucję cywilizacji.

Pomińmy pierwsze, debilne zdanie. Fakt, że ludzkość zbudowała rozwiniętą cywilizację dopiero po kilkudziesięciu tysiącach lat od narodzin pierwszego homo sapiens sapiens, rzeczywiście jest frapujące. Z drugiej strony musimy wziąć poprawkę na kilka spraw, na czele z klimatem.

Zlodowacenie Würm zakończyło się zaledwie 12 tys. lat temu co dziwnym trafem, z grubsza pokrywa się z momentem narodzin pierwszych ludzkich protomiast. Istotne jest również to, że ludzkość rozwija się w tempie (mniej więcej) wykładniczym. Przejście od narzędzi kamiennych do metalowych zajęło nam tysiące lat, ale już okres między lotem pierwszego samolotu a lądowaniem na Księżycu to zaledwie 67 lat. Nieliczni koczownicy zaczynali od zera, mieli problem z komunikacją, nie znali metody naukowej, a na dodatek żyli krótko, musząc ciągle myśleć o schronieniu i wyżywieniu. Dziwne? Przypominam, że w dżunglach Amazonii, Papui czy Afryki wciąż żyją plemiona, które nie zmieniły trybu życia od tysiącleci.

Wzrost populacji.
Formuły realistycznego wzrostu populacji, uwzględniając wojny itp. podają tylko kilka tysięcy lat jako konieczne aby otrzymać obecną wielkość populacji (nie miliony lat). Tempo wzrostu populacji było stabilne w czasie, dla którego mamy dane. Obecne sześć miliardów ludzi jest właściwą liczbą ludzi, którzy rozmnożyli się z ośmiu ocalałych ze światowego potopu jakieś 4400 lat temu. Jeśli ludzie żyliby na ziemi od milionów lat i uwzględniając to samo tempo wzrostu, obecnie mielibyśmy na ziemi 150 tysięcy ludzi na każdy cal kwadratowy powierzchni ziemi.

Powyższy akapit jest niestety totalnym bełkotem, choć może to kwestia bardzo niefortunnego tłumaczenia. Obecne modele historyczne i antropologiczne przyjmują, że populacja wynosiła około 10 milionów osobników w neolicie (8–10 tys. lat temu) i z przyczyn naturalnych rosła bardzo powoli (patrz: J. Barbag, Geografia polityczna ogólna). Następne przyśpieszenia zbiegały się oczywiście z kolejnymi rewolucjami, jak odejście od zbieracko-łowieckiego trybu życia, eliminacja poszczególnych chorób czy wynalezienie nowych metod upraw. Aktualnie, od jakichś dwóch stuleci liczba ludzi rośnie w sposób wręcz nieprawdopodobny i nieporównywalny z epokami wcześniejszymi. Zatem informacja o “takim samym tempie wzrostu” została wzięta z sufitu. 

Ciekawe jest też zdanie “jeśli ludzie żyliby na ziemi od milionów lat”, skoro w punkcie wcześniejszym mowa była jeszcze o tysiącach.

Oddalanie się księżyca od ziemi.
Tempo oddalania się księżyca od ziemi (w związku z ruchami/tarciem pływowym) ustala granicę wieku dla księżyca na kilka tysięcy lat. Gdyby księżyc miał miliony lat, na początku musiałby być bardzo blisko ziemi, co powodowałoby tak ogromne pływy oceaniczne, że woda zatapiałaby suchy ląd dwa razy dziennie.

To samo co w przypadku argumentu o ruchu obrotowym Ziemi (przy okazji, nazwy ciał niebieskich zapisujemy wielką literą). Kto temu człowiekowi nagadał, że tempo oddalania naszego naturalnego satelity od początku przebiegało tak samo? Oczywiście, ongiś Księżyc znajdował się znacznie bliżej, lecz nie wystarczy przemnożenie 2,5 centymetra (prędkość obecnego oddalania) przez milion lat, aby uzyskać miarodajny wynik.

Pył kosmiczny na księżycu.
Pył kosmiczny gromadzi się na powierzchni księżyca w tempie ok. jednego cala na każde 10 tysięcy lat. Astronauci znaleźli średnio pół cala, właśnie tyle ile spodziewałbyś się znaleźć w po upływie 6 tysięcy lat.

Interesujące, ale chciałbym zobaczyć jakieś rozwinięcie tej myśli i publikację ją potwierdzającą. Z tego co wiem, szczątki meteorytów i mikrometeorytów wymieszane wraz z materią Księżyca, utworzyły warstwę regolitu sięgającą w niektórych miejscach nawet 20 metrów grubości. Przy czym jest on pod spodem nieco ubity. 

Zawartość helu w atmosferze.
Zawartość helu w atmosferze oznacza że maksymalny wiek wynosi nie więcej niż 10 tysięcy lat. Ilość izotopu węgla C14 w atmosferze mogłoby zostać wytworzona zaledwie w kilka tysięcy lat.

Fajnie. Ale dlaczego? To nie jest złośliwość, bo nawet poświęciłem moment na próby wygooglowania rzekomej kontrowersji. Niestety nie trafiłem na ani jedną poważną publikację, lecz jedynie na stronę Chrześcijańskiego Ośrodku Apologetycznego. Buszując po anglojęzycznych stronach trafiłem za to na uwagę, że młodoziemcy, w swoim stylu, traktują temat wybiórczo. Hel ulega zjonizowaniu przez promienie UV (tu znów trzeba mieć z tyłu głowy, że natężenie tych promieni zmieniało się na przełomie milionów lat) i ucieka wzdłuż linii pola magnetycznego Ziemi.

Mutacje.
Kalkulacje oparte na stopniowym wzroście negatywnych efektów mutacji w żywych organizmach wskazują że formy życia nie mogą mieć więcej niż kilka tysięcy lat i wciąż pozostawać wolne od defektów gdyby było inaczej.

Chwila, czy tylko ja widzę tu niepokojącą sugestię, że lepiej aby nasz gatunek zniknął bo im dłużej będziemy istnieć, tym gorzej dla nas, bo w końcu padniemy przygnieceni ciężarem nawarstwiających się defektów genetycznych? Nie sądzę, jak również nie wiem kto i jak przeprowadzał powyższe kalkulacje. Szkoda też, że nie przywołano żadnych liczb, bo chciałbym się dowiedzieć ile czasu zostało ludzkości zanim nastąpi przewidywana, pełna biologiczna degeneracja cywilizacji.

Pole magnetyczne ziemi.
Pole magnetyczne ziemi słabnie. Biorąc pod uwagę tempo tego słabnięcia, żadne takie pole nie istniałoby gdyby ziemia była tak stara jak wierzą ewolucjoniści. Zmierzone tempo słabnięcia pola magnetycznego ziemi oznacza że życie byłoby niemożliwym na ziemi wcześniej niż przed 20 tysiącami lat (w związku z ciepłem które byłoby generowane).

Ale konkretnie, o jakim tempie mówimy? Bo tak się składa, że osłabianie pola – bardzo poważne – towarzyszy procesowi przebiegunowania, po czym znów ulegnie ono wzmocnieniu. Po raz kolejny: nie wystarczy przemnożyć jakieś wartości przez wiek Ziemi aby naszkicować poważną teorię.

Planety tracą ciepło.
Planety tracą ciepło. Jeśli byłyby uformowane miliony lat temu, nie posiadałyby żadnego wewnętrznego ciepła uwzględniając aktualne tempo utraty ciepła. Jeśli filiżanka gorącej kawy byłaby pozostawiona przez 400 lat, nie miałaby żadnego wewnętrznego ciepła.

Gdyby w filiżance kawy dochodziło przy okazji do ruchów pływowych miliardów ton płynnego metalu, z dodatkiem rozpadów promieniotwórczych, to może nie uznałbym tej analogii za absurdalną. 

Saturn traci swoje pierścienie.
Planeta Saturn traci swoje pierścienie. One powoli się oddalają. Gdyby planeta miała miliony lat, materiał zawarty w pierścieniach rozproszyłby się dawno temu.

Znów konkretnie: “powoli” i “miliony lat”. I jak zwykle, bez uwzględnienia najbardziej logicznych wyjaśnień. Saturn nie musiał wyglądać miliony lat temu tak jak obecnie, zaś Układ Słoneczny pozostaje dynamiczny. Niektóre z pierścieni gazowego olbrzyma mogły powstać stosunkowo niedawno, a inne przestały istnieć zanim człowiek spojrzał w niebo. Na przykład, już dzisiaj spodziewamy się, że krążący wokół Marsa Fobos w ciągu 50 milionów lat na tyle zbliży się do swojej planety, że ulegnie rozerwaniu przez siły grawitacyjne.

Oczywiście pseudonaukowiec z przyszłości będzie się głowił nad pytaniem, dlaczego marsjański pierścień znajduje się akurat w takiej odległości, skoro sam glob istnieje od prawie 5 miliardów lat…

Komety.
Gdy komety podróżują w przestrzeni kosmicznej stale tracą materiał z którego są zbudowane. Jakakolwiek kometa starsza niż 10 tysięcy lat już dawno rozpadłaby się w nicość.

Dlaczego granica został ustawiona akurat na 10 tysięcy lat? Bo pasuje pod tezę? Sama kometa Halleya, przy obecnej wielkości i aktualnym tempie tracenia swojej materii, może istnieć nawet jeszcze 200 tysięcy lat.

Najstarsze żyjące rośliny.
Najstarsze żyjące rośliny, sosna szczeciniasto-szyszkowa?? i rafy koralowe mają około 4500 lat. Jeśli ziemia istniałaby miliony lat, dlaczego nie ma starszych żyjących roślin.

Żywe organizmy mają taką dziwną cechę, że nie są nieśmiertelne. Ale i tak mamy tu konfabulację, gdyż iglaste drzewka Old Tjikko dożywają sędziwego wieku 9,5 tys. lat.

Dowody na to że system słoneczny ziemi został zaprojektowany przez Boga o wiele bardziej przeważają nad jakąkolwiek możliwością że powstał on zupełnie przez przypadek. Rozważymy teraz kilka cech systemu słonecznego ziemi, które jak widzimy zostały specyficznie i bardzo starannie zaprojektowane dla unikalnego celu utrzymania życia:

Ziemia znajduje się w odpowiedniej odległości.
Ziemia znajduje się w odpowiedniej odległości od słońca tak że otrzymujemy dokładnie taką ilość ciepła która jest odpowiednia aby podtrzymać życie. Inne planety układu słonecznego są albo zbyt blisko słońca (zbyt gorąco) lub zbyt daleko (zbyt zimno) aby utrzymać życie.

Obroty ziemi.
Jakakolwiek znaczna zmiana w szybkości wirowania ziemi sprawiłaby że życie byłoby niemożliwe. Na przykład, jeżeli ziemia wirowałaby z szybkością jednej dziesiątej obecnej szybkości, całe życie roślinne byłoby albo spalone jak chipsy w ciągu dnia lub zamrożone w nocy.

Księżyc jest w odpowiedniej odległości.
Księżyc okrąża ziemię w odległości około 240 tysięcy mil powodując niegroźne pływy na ziemi. Jeśli księżyc znajdowałby się w odległości wynoszącą jedną piątą obecnej, kontynenty byłyby kompletnie zatapiane dwa razy dziennie.

Grubość skorupy ziemskiej.
Grubość skorupy ziemskiej i głębokość oceanów wydają się być dokładnie zaprojektowane. Zwiększenie grubości lub głębokości o tylko kilka stóp zmieniłoby tak drastycznie absorpcję wolnego tlenu i dwutlenku węgla że życie roślinne i zwierzęce nie mogłoby istnieć.

Odchylenie osi ziemskiej wynosi 23,5 stopnia.
Odchylenie osi ziemskiej wynosi 23,5 stopnia od pionu/prostopadłej do płaszczyzny jej orbity. To odchylanie się, połączone z ziemskim obrotem wokół słońca, powoduje nasze pory roku, które są absolutnie niezbędne dla wytwarzania zasobów żywnościowych.

Sześć ostatnich punktów potraktuję zbiorczo, wystosowując jedną, bardzo uniwersalną odpowiedź. Uwaga, podaję hasło:

zasada antropiczna.

Rozpatrzmy dwa zdania. Pierwsze: cały wszechświat wraz ze swoimi stałymi, prawami fizyki, oddziaływaniami, energią, materią, przestrzenią, czasem i całą resztą, ktoś zaprojektował po to aby umieścić w nim ludzi. Drugie: wszechświat jest jaki jest, a życie powstało właśnie w taki sposób i w takim kształcie dzięki doborowi naturalnemu i innym bezosobowym procesom. Nie mamy żadnego powodu pozwalającego na postawienie tego pierwszego zdania ponad drugim! Mało tego, brzytwa Ockhama raczej przybliża nas do stwierdzenia drugiego: to żywe organizmy dostosowują się do środowiska, a nie odwrotnie. Rzeczywistość nie musiała być skrojona pod nas, lecz my wyewoluowaliśmy w taki sposób na jaki nam owa rzeczywistość pozwoliła i tylko dlatego potrafimy w niej przetrwać. Kto wykluczy, że istnieje jeszcze milion innych konfiguracji wszechświata – z odmiennymi zasadami i prawidłami przyrody – które również sprzyjałyby powstaniu życia, może nawet bardziej złożonego i interesującego niż obecne?

Najlepszym streszczeniem rozmyślań nad “inteligentnym projektem”, jest fragment kultowego monologu Douglasa Adamsa:

“Ten świat pasuje do mnie idealnie. Jest tu tyle rzeczy, które mnie wspierają, karmią i dbają o mnie. Tak, ten świat naprawdę mi pasuje”! I wtedy ten człowiek dochodzi do nieuniknionego wniosku, że ktokolwiek stworzył ten świat, stworzył go dla niego.

Podobnie można sobie wyobrazić kałużę budzącą się pewnego dnia z myślą: “ten świat, który mnie otacza jest bardzo ciekawy. Jest tu bardzo ciekawa dziura, w której się znajduję. Właściwie to ta dziura jest idealnie do mnie dopasowana. Na pewno została stworzona po to abym się w niej znalazła”! Ta myśl jest tak silna, że nawet po wschodzie Słońca, kiedy powietrze robi się cieplejsze, kałuża robi się coraz mniejsza i mniejsza, ciągle myśli, że wszystko na pewno będzie dobrze, ponieważ ten świat został dla niej stworzony.

Douglas Adams

Dogmat mówiący o cudownym dostosowaniu kosmosu do potrzeb człowieka to iluzja. I to iluzja słaba, ponieważ nawet naszą planetę w całej jej okazałości, trudno nazwać dziełem doskonałym. Przyjemnie o takich rzeczach dywaguje się mieszkańcowi gościnnych terenów Europy czy Ameryki. Japończycy muszący znosić cotygodniowe trzęsienia ziemi, Polinezyjczycy zagrożeni zalaniem ich ojcowizn przez Pacyfik, Afrykanie pozbawieni wody pitnej oraz terenów uprawnych, czy Australijczycy gnieżdżący się na zaledwie 20% swego olbrzymiego państwa (bo resztę zajmuje pustynia) – mają prawo podchodzić do rzekomego opus dei z większym sceptycyzmem. O wszechświecie nawet nie ma co wspominać, bo chyba żaden Kwantowicz nie nazwie bezkresnej przestrzeni wypełnionej kwazarami, supernowymi, czarnymi dziurami i pulsarami – miejscem przyjaznym, istniejącym dla naszej wygody.

Dinozaury a kreacjonizm

Swoją drogą mam nadzieję, że dostrzegliście fakt, iż ostatnie próby argumentacji Młodoziemców, na dobrą sprawę znów nie dotyczą głównego tematu. Nawet jeśli w przypływie bezgranicznej wyrozumiałości uznalibyśmy pewne poszlaki za wystarczające aby mówić o boskim planie, to przecież nie dowodzą one ani tego, że Ziemia liczy sobie akurat 6 tysięcy lat, ani tego, że sam akt stworzenia przebiegł dokładnie według scenariusza opisanego w konkretnej świętej księdze. Bo czyż hipotetyczny inteligentny architekt nie mógłby działać poprzez ewolucję? Czy drobiazgowe rozplanowanie majestatycznego projektu na miliardy lat przekraczałoby jego boskie możliwości?

Total
0
Shares
Zobacz też
Czytaj dalej

Fasadowe uniwersytety

Każdy kto miał, choćby krótkotrwałą styczność, z polskim szkolnictwem wyższym, może długo i soczyście rozprawiać na temat jego…