Głupota na niedzielę: “Jerzy Zięba na prezydenta”!

Bohater ludu. Wspaniały reformator i człowiek czynu. Charyzmatyczny wykładowca. Uzdrowiciel, żeby nie powiedzieć cudotwórca. Nasz wielki nauczyciel i prorok nowej ery. Drodzy państwo, przed wami mgr inż. Jerzy Zięba i jego akolici.

Kiedy ktoś się pyta na facebooku: “Mam raka takiego i takiego, co teraz robić”? A ja mówię, poczytać drugą część Ukrytych Terapii!

Jerzy Zięba

Nie będę ukrywał, że jestem zirytowany. Głupota mnie mierzi, a gdy przekroczy pewien poziom, rodzą się kolejne odcinki Głupoty na niedzielę. Tym razem wpis zainicjowała osoba (niestety) powszechnie znana. Do tej pory, omijałem Jerzego Ziębę szerokim łukiem. Przede wszystkim dlatego, że temat medycyny alternatywnej (którą dalej będę nazywał celniej pseudomedycyną) wolałem pozostawić moim kolegom i koleżankom, dalece bardziej zainteresowanym sekretami ludzkiego ciała. I pięknie się do tego zabrali m.in. w tym oraz tym tekście. Z satysfakcją obserwowałem, gdy osoby posiadające niemałe obycie w temacie punktowały dyrdymały sprzedawane przez znachora, jednocześnie mając nadzieję na merytoryczne rozbrojenie pokaźnego zakonu ziębitów. Niestety szybka naukowa kontrofensywa przyniosła tylko symboliczne zwycięstwo.

Być może nadal siedziałbym cicho w okopach, gdyby nie wywiad jaki zobaczyłem kilka dni temu. Oto on (szczególnie polecam paranoiczny fragment od 45-50 min):

https://www.youtube.com/watch?v=X76yiSVLQA8

Ekhm. Spróbuję skomentować w narzeczu naszego bohatera. Ostatnio słyszałem coś takiego, że myślałem, że spadnę z krzesła normalnie. Wyobraźcie sobie, że do jednego z kanałów YT zaproszono inżyniera, który skończył Wydział Maszyn Górniczych i Hutniczych na AGH. Inżynier, występował w tym programie jako ekspert (!), krytykujący lekarzy i biologów. I ten dziadek, niedouczony, studiów medycznych nie skończył, krytykuje to wszystko, robiąc z siebie absolutnego błazna. Co najgorsze, hehe, ten gość wypowiada się w stacji, której misją jest szerzenie wiadomości na temat UFO i zjawisk paranormalnych i nazywa się poważnym ekspertem. Ja myślałem, że gdybym miał zajady, to by mi usta popękały. Hehehehe (więcej wymuszonego śmiechu).

Gdzie występują eksperci pokroju Jerzego Zięby

W sumie wszystko się zgadza, poza tym ostatnim. Usta by mi nie popękały, bo to, co usłyszałem nie przywołało na moją twarz uśmiechu, lecz raczej grymas zażenowania. Jak dorosły człowiek, autor książek i zwierz sceniczny, może tak sobie strzelać w kolano? Jak można kpić ze studenta biologii – tylko dlatego, że jest studentem – kiedy samemu nie odebrało się żadnego wykształcenia w tymże kierunku? Powiem wyraźnie: bacząc na same “tytuły”, to osoba kończąca studia ściśle związane z zagadnieniami chemii, przyrody, ludzkiego organizmu i całej tej reszty – w żadnym wypadku nie wydaje się mniej kompetentna od pana Zięby, który wykształcenia niezbędnego do igrania z ludzkim zdrowiem po prostu nie posiada.

Zaiste, genialna linia obrony dla inżyniera zajmującego się na co dzień poprawianiem lekarzy. O argumencie “do wieku”, aż szkoda mi gadać. To brzytwa dla każdego starego osła tonącego w morzu merytorycznej dyskusji. Ktoś młodszy wbił Ci szpilę? Powiedz, że to podrostek, że gówniarz, że nie zna życia. Nie zgadza się z Tobą lekarz? Pewnie dlatego, że należy do systemu i drży o swój stołek. Krytykuje bloger lub dziennikarz? Chyba jasne, że został opłacony przez nikczemne koncerny. Świetna recepta: nagle wszyscy sceptycy i ich uwagi tracą wartość. Nie panie Zięba, tak to nie działa; a młody głupiec zazwyczaj wraz z wiekiem zmienia się w starego głupca.

Gdyby skończyło się na infantylnej i durnej wypowiedzi znachora, pewnie nie pochyliłbym się nad klawiaturą. Mobilizacja przyszła wraz z lekturą zamieszczonych poniżej filmu komentarzy.

Fontanna naiwności wybiła.

Jerzy Zięba i jego wyznawcy
zieba2
zieba3
zieba4
zieba5
zieba6
zieba8
zieba9
zieba10

Jerzy Zięba nie posiada czytelników, on zjednuje sobie wyznawców. Podejrzewam, że apostołowie nie ufali tak Jezusowi, jak ziębici swemu przewodnikowi. Kiedy używam słów nasuwających skojarzenia z religią – czy raczej sektą – to w ogóle nie przesadzam, bo całe to towarzystwo ewoluuje właśnie w tym obrzydliwym, irracjonalnym kierunku. Ja również czasem dostaję komentarze, od których robi się ciepło na sercu, ale czegoś takiego chyba nigdy nie widziałem. Nikt nie ogranicza się do zwykłych pochwał, przechodząc od razu w rodzaj gloryfikacji pseudomedycznego kapłana.

Nie chodzi już o książkę czy leczenie: osobę Zięby zaczęła otaczać niezdrowa aura uwielbienia; swoiste halo rozciągające się daleko poza jego zwykłą działalność. Abstrahując od Ukrytych terapii – z komentarzy bije ten rodzaj bezgranicznego zaufania, który nieuchronnie rodzi fanatyzm. Jerzy Zięba to już nie tylko “uzdrowiciel”, ale oczekiwany reformator, wielki nauczyciel, ostoja rozsądku, wieża mądrości i materiał na króla królów. Chciałbym hiperbolizować, ale autentycznie wzdrygam się na myśl o tym wysypie naiwności pomieszanej z brakiem sceptycyzmu. Ziębowi akolici nie różnią się niczym od niewykształconych Haitańczyków, którzy wynieśli do władzy okrutnego Françoisa Duvaliera. (Jeśli nie wiecie, “Papa Doc” Duvalier zyskał w połowie XX wieku ogromną popularność na swojej wyspie jako oddany ludowi lekarz, który chodził od wsi do wsi rozdając lekarstwa. Kiedy połączył to z miejscowym kultem voodoo i szaleńczym nacjonalizmem, szybko został wyniesiony na fotel prezydenta. Jak się okazało, swój urząd piastował już dożywotnio, co dziesiątki tysięcy jego przeciwników politycznych przypłaciło życiem).

Zakończę ten wywód pesymistyczną konstatacją. Większość z tych ludzi jest już straconych, zaś sam inżynier nietykalny. Jedyne co możemy robić to dbać o siebie i doceniać własny racjonalizm. To oręż, którego fanatycy tak niefrasobliwie się pozbywają, a który tyle znaczy w czasach szarlatanów, znachorów i psuedonaukowców. Nie twórzcie nieskazitelnych autorytetów i nie przyjmujcie niczyich słów jako dogmat. Również tych, które teraz czytacie.

Total
0
Shares
Zobacz też