My wiemy swoje – recenzja ‘Bóg jeszcze nie umarł’

Ze wszystkich książek jakie do tej pory zrecenzowałem, dzieło Goswamiego okazało się najtrudniejsze do przebrnięcia. Uznałem jednak, że warto podjąć wysiłek: w końcu nie co dzień jakiś uczony obiecuje przedstawić “niezbyte dowody” na istnienie boga.

Nawet nie miałem pojęcia, że takie cuda wianki istnieją. Książkę wydało wydawnictwo Illuminatio (tak, to poważna nazwa) a patronują jej takie portale jak Enigma, NowaŚwiadomość i CzaryMary.pl. Widząc to, tym bardziej szczerzyłem się do monitora gdy sympatyczna pani mailowo rekomendowała swój produkt jako twardy i racjonalny (!) argument na istnienie boga oraz publikację czołowego (!!) fizyka kwantowego, który jako pierwszy odsłania nierozwiązane dotąd tajemnice… biologii (!!!). W tej sytuacji stwierdziłem, że choćbym oślepł i stracił obie ręce, takiej rewelacji przegapić nie mogę. Co jak co, ale “racjonalnych” ludzi zawsze warto wysłuchać. Zresztą na okładce znalazłem kolejne słowa zachęty:
  • Fenomenalny Amit Goswami przedstawia niezbite dowody na istnienie boga!
  • Oto rzetelna, bezstronna teoria ewolucji uwzględniająca hipotezę boga kwantowego!
  • Niezwykłe kompendium (…), które uczy genialnych metod, jak odkrywać boga!
  • Ultranowoczesny przewodnik po tajemnicach fizyki kwantowej, biofizyki i biologii molekularnej!
Któż nie odczuwałby podniecenia przed taką lekturą? A tak poważnie, na żadnej z moich książek – także tych autorstwa wielkich sław i noblistów – nie widziałem tak ekstatycznych haseł reklamowych. Bo i po co? Weinberg, Lederman czy Feynman nie muszą przekonywać odbiorcy już od frontu jacy to oni nie są obiektywni i racjonalni; to się rozumie samo przez się! Tyle tylko, że rzetelne i niezbite tezy Goswamiego, dziwnym trafem różnią się od rzetelnych i niezbitych tez wyżej wymienionych. Prawdopodobnie kierując się analogiczną potrzebą utwierdzenia czytelnika, że nie trzyma w rekach byle czego, sam autor uznał za konieczne rozciągnąć rozdział wprowadzający aż na siedemdziesiąt stron. Co ciekawe, wstępniak przybrał formę zabezpieczenia, w którym narrator podejmuje polemikę z potencjalnymi sceptykami jeszcze przed wygłoszeniem jakichkolwiek sądów. Już po kilku stronach dowiedziałem się m.in., że uosobieniem przeciwnego autorowi nurtu myślowego są tacy zarozumialcy jak James Watson (współodkrywca struktury DNA) i Richard Feynman (twórca elektrodynamiki kwantowej). Podejmuje więc z nimi dziwaczną formę dialogu, odpowiadając sam sobie na wyimaginowane pytania. Oczywiście na kartach książki duch Feynmana zostaje, jak to się w sieci mawia, “zaorany”, dzięki czemu Goswami może z podniesioną głową przejść do opisu swojej niematerialistycznej wizji fizyki.

Od razu uprzedzę, że książka w zamierzeniu jest pstryczkiem w nos dla ateistów, ale przy tym również nie usatysfakcjonuje katolika (a przynajmniej nie powinna) jak i wyznawców reszty wielkich kultów. Tytułowemu bogu, uczony nadaje własne znaczenie i jeżeli już musielibyśmy go łączyć z istniejącymi religiami, to chyba znaleźlibyśmy się najbliżej buddyzmu, hinduizmu i innych wierzeń dalekiego wschodu. Bóg Goswamiego łączy na swój sposób kwestię absolutu z ludzką świadomością, a wszystko to pozostaje możliwe do udowodnienia na gruncie mechaniki kwantowej. Skojarzenia z ruchami New Age nasuwają się same.

Dlaczego ma to dowodzić istnienia boga? Brzmi to jak tekst z serii komiksów o Pogo: szukaliśmy i znaleźliśmy boga – to my nim jesteśmy! Może starożytni Hindusi mieli rację, twierdząc, że istnieje 330 milionów bogów. W takim razie dziś jest ich aż sześć miliardów. (…) Dlaczego ujawnianie boskich cech – takich jak niechęć do przemocy i miłość – przychodzi nam z takim trudem? (…) By żyć boskim życiem, musimy się rozwinąć.

W ten oto sposób autor zaczyna przekładankę, w której po każdej stronie objaśniającej zagadnienie mechaniki kwantowej, następuje wysyp treści o charakterze filozoficznym, egzystencjalnym i teologicznym. Niewątpliwą zaletę stanowią liczne odwołania do mniej znanych, często świeżych eksperymentów (typu: wpływ splątania kwantowego na medytację). Efekt psuje jednak to, że wskazując na źródła doświadczeń bądź wniosków, Goswami nadzwyczaj często odsyła nas do… własnych publikacji. W ogóle, starając się znaleźć więcej informacji na temat losowo wybranych badań, w wielu przypadkach naukowa część internetu milczała.

O dziwo mimo swego uduchowienia, fizyk sprzeciwia się kreacjonizmowi stojąc murem za darwinizmem – tyle, że znów w zmodyfikowanej na własne potrzeby wersji. Przede wszystkim, zgodnie ze swoim ponadmaterialnym podejściem do rzeczywistości, dostrzega szczególną rolę człowieka dysponującego inteligencją i wyposażonego w nieśmiertelną duszę. Traktowanie brutalnego doboru naturalnego jako główny motor procesów biologicznych, autor krytykuje mówiąc o krótkowzroczności współczesnych naukowców. Kluczową rolę w jego koncepcji pełni za to tzw. punktualizm, zakładający “skokowość” (kwantową…) ewolucji i nagłe pojawianie się nowych gatunków, najczęściej po okresach wielkich wymierań.

Biolodzy będący zwolennikami klasycznego myślenia przyjmują, iż kwantowe wariacje genów załamałyby się bez pomocy ze strony świadomości. My wiemy jednak swoje: załamanie kwantowe wymaga świadomości i jej przyczynowości odgórnej. Żaden gen, który nie prowadzi do powstania cechy w skali makroskopijnej, nie zostaje załamany, nawet z pokolenia na pokolenie.

Co wypełnia kolejne rozdziały? Tematy filozoficzne, psychologiczne, czakry, medycyna alternatywna, radiestezja, reinkarnacja, no i oczywiście dusza. Książka jest, jak nazywa ją sam autor, poradnikiem mającym pomóc w wydostaniu się z materialistycznego kaftana bezpieczeństwa. Natomiast sam Amit Goswami prowadzi narrację raczej nie jako naukowiec, lecz nowoczesny kaznodzieja, czy też kwantowy aktywista.
Info:
Autor: Amit Goswami;
Tytuł: Bóg jeszcze nie umarł. Co fizyka kwantowa mówi o naszym pochodzeniu;
Tytuł oryginału: God is not dead. What Quantum Physics tell us about our origins and how we should live;
Tłumaczenie: Bartłomiej Kotarski;
Wydawnictwo: Illuminatio;
Wydanie: Białystok 2015;
Liczba stron: 335.
podpis-czarny

 

 
Total
0
Shares
Zobacz też
Archiwum nauki
Czytaj dalej

Archiwum nauki

Mikrofon odkurzony, oprogramowanie zaktualizowane, hasło dostępu odkopane. Tak, po czterech latach przerwy znów wrzuciłem coś na YouTube.