Głupota na niedzielę: Piekło pod naszymi nogami

Głupota pastorów zza oceanu jest wręcz legendarna. Ich niezwykłe pomysły i literalne interpretacje Biblii powodują, że nawet osoby mocno wierzące chwytają się ze zdumienia za głowę. Przywódcy tamtejszych organizacji, nie chcą przyjąć do wiadomości, że trwa już druga dekady XXI wieku i nadal tworzą sobie obraz świata takiego jaki odpowiada ich przekonaniom, a nie faktom.

W ten oto sposób przedstawiciele Baptystów, Zielonoświątkowców, Metodystów i innych pomniejszych grup, są przekonani o istnieniu realnego piekła. Dosłownie realnego. Jeżeli myślicie, że po śmierci wasze grzeszne dusze trafią do jakiegoś bliżej nieokreślonego wymiaru, pozbawionego szczęścia, rozgrzeszenia i łaski Boga, to jesteście daleko za amerykańskimi fundamentalistami. Żeby nie być gołosłownym, oto fragment kazania pastora z Dallas, Chrisa Simpsona:

Piekło nie jest ideą, wytworem czyjejś wyobraźni, jakimś mistycznym miejscem! Piekło jest REALNE, są w nim ludzie! Płonie tam wieczny ogień, także dziś! Każdy z was powinien w nim być, zasługujecie, żeby tkwić w nim przez wieczność!
Wierzę, że piekło rzeczywiście istnieje w środku Ziemi a dowody naukowe to wspierają! Jest tam skrajnie gorąco i panuje ogromne ciśnienie. Dokładnie to samo Biblia pisze o piekle.

~ Chris Simpson

Kolegę po fachu, przebił jednak biskup James Long. Twierdzi on, że sejsmolodzy dokonując odwiertów na Syberii, mieli niepowtarzalną okazję nagrać… płacz i zgrzytanie zębów potępionych dusz. Tak, spuścili mikrofon i usłyszeli jęki wydawane na mękach piekielnych. Według Longa pod cienką skorupą ziemską, fizycznie znajduje się królestwo szatana, do którego spora część z nas trafi po zejściu z tego świata.

Nie potrafię znaleźć w tym całym rozumowaniu krzty konsekwencji. Człowiek ma duszę, jak rozumiem niematerialną. Mogę uszanować również wiarę w to, że po śmierci owa dusza trafia w równie niematerialne, abstrakcyjne miejsce, w ramach kary lub nagrody za uczynki w życiu doczesnym. Nie dostrzegam natomiast punktu stycznego między sferą duchową a namacalną rzeczywistością. Równie dobrze możemy pójść dalej i poza ogniami piekielnymi, założyć egzystowanie pod ziemią rogatej postaci nadzorującej pracę przy kotłach. Osobowe wyobrażenie diabła nie jest tu niczym wydumanym – pastor Stephen Conn twierdzi, że rozmawiał z nim przez telefon. (Kto wie, czy nie idąc za najnowszymi trendami, Lucek nie zacznie wkrótce atakować przez facebook.)

James Long

Skoro przeklęte dusze dopełniają swojego przeznaczenia gdzieś pod naszymi nogami, to gdzie trafiają wierni i zasłużeni? Czyżby analogicznie, królestwo niebieskie istotnie znajdowało się nad naszymi głowami, a aniołowie i święci fruwali między chmurami? Z podobnymi poglądami akurat się nie spotkałem, ale to zrozumiałe, zważywszy na trud obrony takiej tezy. W końcu, człowiek już dawno wzniósł się ponad troposferę i na ślady jako takiego nieba nie natrafił.

Tu wychodzi na wierzch kolejna niekonsekwencja. Naszą wiedzę o wnętrzu Ziemi, podobnie jak o atmosferze, opieramy na podstawie obserwacji. Różnica jest taka, że narzędziami sejsmologów nie są oczy, a przyrządy odczytujące proste fale mechaniczne, dochodzące z głębi globu. Fale sejsmiczne rządzą się przewidywalnymi prawidłami, jak prędkość rozchodzenia lub załamanie przy przechodzeniu przez ośrodki różnej gęstości. Wiemy np., że fala sejsmiczna w granicie pędzi z prędkością 5 km na sekundę, a w gęstych warstwach płaszcza 8 km na sekundę. W ten sposób możemy, z zadziwiającą dokładnością oznaczyć grubość kolejnych warstw skalnych, ich gęstość, sprężystość, a nawet skład chemiczny. Stąd możemy być pewni, że pod płynnym płaszczem i jądrem zewnętrznym, znajduje się żelazo-niklowe, stałe jądro wewnętrzne Ziemi.

Nie rozumiem, skąd u amerykańskich duchownych tak silna potrzeba wzmacniania swojej wiary poprzez wskazywanie rzekomo namacalnych dowodów. Sprowadzanie sfery duchowej do wspólnego wymiaru z twardą nauką, zwłaszcza poprzez naginanie faktów do własnych przekonań, często kończy się gwałtem na logice. W ten sposób rodzi się pseudonauka, a sama religia przekształca się w groteskę. 

Total
0
Shares
Zobacz też
Czytaj dalej

Janusze nauki #4: Tylko pseudonauka

Przygotowując czwartą odsłonę Januszów nauki, przemierzyłem odmęty kilku bliźniaczych serwisów, uparcie szukających wspólnego mianownika dla treści naukowych, tabloidowych…